----------------------------
Mieszkanie blisko Marcka daje o sobie znać. Po ostatniej imprezie u niego nic nie pamiętam. Obudziłem się w jego sypialni z jakąś dziwką. Mam nadzieję, że Viv nic nie widziała... Kiedy wyszedłem z pokoju do salonu wszyscy leżeli nieprzytomni na podłodze, kanapie lub czym kolwiek. Zajebałem z lodówki wódkę i wróciłem do naszego domku. Chciałem położyć się w swoim łóżku, ale co widzę? Slasha i Caroline! Ale się Axl wkurzy jak się dowie.
- Slash... - zacząłem go budzić.
Coś tam zaczął mruczeć pod nosem.
- Pudlu kurwa! - wkurzyłem się - Zobacz z kim spałeś!
Gitarzysta usiadł na łóżku i kiedy spojrzał na Caroline odskoczył jak poparzony.
- O kurwa... - powiedział zdenerwowanym głosem - Axl mnie zabije!
- Ciszej... - uciszyłem go - Bo się Car obudzi.
Wyszliśmy z pokoju.
- Duff kurwa... Co ja mam teraz zrobić?! - mulat chodził w kółko i obgryzał paznokcie u lewej ręki.
- Spokojnie, jesteś pewny, że to robiliście? - próbowałem ogarnąć całą sytuację.
- Nie wiem... - Slash się zamyślił - Chyba nie. Kurwa, ja nic nie pamiętam!
- Myśl! - złapałem go za ramiona i potrząsłem.
Saul przybrał zamyślony wyraz twarzy.
- Czekaj... - podrapał się po głowie - Byliśmy u Marcka i wszyscy się schlaliśmy. Większość już spała, kiedy Car powiedziała, że się źle czuje. Zaniosłem ją nie wiem czemu do twojego pokoju. Miałem potem do was wrócić, ale zaczęła rzygać i bałem się, że znowu trafi do szpitala, więc z nią zostałem. Dalej nie pamiętam.
- Ty byłeś ubrany. - powiedziałem po woli - Jeżeli ona będzie ubrana znaczy, że po prostu obok siebie usnęliście.
Wróciliśmy do mojej sypialni.
- Sprawdź to. - nakazałem przyjacielowi.
- Boję się. - powiedział słabym głosem.
Gdzie on ma jaja?!
- Ja pierdole. - pokręciłem głową.
Delikatnie odkryłem Car. Spała w zarzyganym ubraniu. Będę musiał zmienić pościel... Fuj. Saul odetchnął z ulgą.
- Już się bałem... - powiedział.
- Szczerze, to ja też. - przyznałem.
- Zostawmy ją tu. - powiedział i wyszliśmy z pokoju.
Usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Chcesz? - zapytałem pokazując butelkę wódki, którą trzymałem w ręce.
- Jak na razie mam dosyć gorzały. - odpowiedział Saul i pomaszerował do lodówki.
- Jest coś do żarcia? - spytałem.
- Wziąłem ostatnią puszkę coli. - powiedział i wrócił do mnie na kanapę.
Zaczęliśmy gadać o nowej piosence. Jak ona się nazywała? Aaaa, Think About You! Postanowiliśmy podszlifować do niej muzykę. Trochę było ciężko, bo nie pamiętaliśmy wszystkich słów. Slash wpadł na pomysł, żeby poszukać tej karteczki z koncertu w pokoju Izziego. Ja zacząłem przetrząsać jego komodę, a Slash stolik nocny.
- Mam! - powiedział wyciągając pogiętą kartkę z pod poduszki.
Wróciliśmy do salonu, gdzie leżały nasze gitary. Slash próbował naśladować riffy Izziego z koncertu, a ja zacząłem brzdąkać coś na basie. Całkiem fajnie to brzmiało. Dziwne, że nie obudziliśmy tym Caroline. Usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu.
- O kurwa... - powiedział Izzy siadając na fotelu.
Chyba miał dużego kaca. Zaczęliśmy grać całą piosenkę od początku.
- Chwileczkę, skąd wy to znacie?! - zapytał rytmiczny.
Saul się tylko uśmiechnął. Izzy pobiegł na górę po swoją gitarę. Przyłączył się do nas ze swoją grą. Nawet nie wiem ile tak siedzieliśmy. Przerwał nam Axl i Vivien wchodzący do domu.
- Kurwa... Czepiać się człowieka, że wraca do domu! - marudził.
- Co znowu się stało? - zapytałem.
- Wracamy sobie grzecznie z Viv do domu od Marcka, a policja się przyczepia, że jesteśmy pijani i zakłócamy pożądek publiczny! - wściekał się Rudy.
Spojrzeliśmy z chłopakami po sobie.
- Zero zrozumienia! - warknął Axl i poszedł do kuchni - Widział ktoś Caroline?
- Śpi u mnie. - odpowiedziałem.
Wokalista poszedł na górę. Jak się domyślam pewnie do naszej blondynki. Po chwili przyszedł z obrażoną miną.
- Co znowu? - zapytał Slash.
- Wyjebała mnie z pokoju. - usiadł obok nas na kanapie - Co wy w ogóle robicie?
- Think About You. - powedział Izzy i podał kartkę Axlowi.
Zaczęliśmy grać, a Rudy śpiewać.
- Jeszcze Adlera brakuje i będzie ok. - stwierdziła Viv, gdy skończyliśmy.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę i graliśmy. Na dół zeszła Caroline. Usiadła Axlowi na kolanach i się do niego przytuliła.
- Przepraszam, że cię wygoniłam z pokoju. - powiedziała i pocałowała wokalistę w usta.
Rudy tylko się uśmiechnął.
- Możemy wracać do pracy? - zapytał chłodnym tonem Izzy.
O co mu może znowu chodzić?
- Jasne. - powiedział Axl wciąż się uśmiechając.
- Wiesz co Car? - odezwała się Viv - Pomożesz mi na górze.
- Muszę? - marudziła blondynka.
- Tak, musisz. - powiedziała ostro.
WIECZOREM
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Caroline*
--------------------------------
Steven siedzi obrażony u Emilie. Próbowaliśmy się do niego dodzwonić, ale nikt nie odbiera. Siedziałam z Viv w pokoju i gadałyśmy o pierdołach.
- Zbierajcie się. - do pomieszczenia wbił Axl.
- Gdzie? - zapytałam.
- Idziemy do Rainbow! - powiedział radośnie.
No tak. Tylko im wpadło trochę kasy za koncert i już szaleją.
- Tylko pamiętaj co ci mówiłam. - powiedziała Viv, kiedy Axl wyszedł.
- Postaram się. - odpowiedziałam.
Szliśmy radośni do Rainbow. Zajęliśmy nasz ulubiony stolik i zaczęliśmy pić. Po drodze Izzy załatwił trochę prochów. Nie wiele tego, ale ważne że nasze! Koło 23 Slash zabrał jakąś panienkę do nas do domu. Zobaczyłam, że Viv klei się do Duffa. Siedziała basiście na kolanach, a on bawił się jej włosami. Axl przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem. Zrobiło mi się szkoda Izziego. Siedział cały wieczór cichutko i popijał wódkę. No i co chwila oczywiście sięgał po papierosa. Wokalista zaczął całować mnie po szyi. Izzy odwrócił wzrok. Czułam się rozdarta, zwłaszcza po ostatniej rozmowie z Vivien w jej pokoju.
- Chodźmy ja spacer. - powiedziałam odklejając od siebie Axla.
- Jak chcesz. - odpowiedział i wstał.
Wyszliśmy przed klub. Spacerowaliśmy po Sunset w świetle księżyca. Axl zaczął podśpiewywać Sweet Child O' Mine. Lubię gdy dla mnie śpiewa. To słodkie.
- Guns N' Pozers! - krzyknął facet siedzący na schodach pod jakimś klubem.
Jego kolega, który z nim był zaczął się śmiać.
- Kogo tak nazywasz?! - wkurzył się Axl.
Koleś zaczął naśladować śpiew Rudego.
- Zamknij się, rozumiesz?! - Rose był mocno wkurzony i mocno popchnął typka.
- Coś taki odważny? - zapytał jego kumpel - Wiesz, że twoja niunia się kurwi? Robi mi dobrze co wieczór!
Axl złapał mnie za rękę.
- Nie mów tak o mojej dziewczynie! - ryknął.
Nie wiedziałam, że jestem jego dziewczyną. Nasze relacje jak dotąd pozostawały nieokreślone, ale to miłe że tak powiedział.
- Bo co? - zapytał koleś wstając ze schodów.
Axl nie czekał długo i od razu przywalił mu w twarz.
- Bo to! - krzyknął.
Drugi koleś zaczął popychać wokalistę. Jeśli mam być szczera to ten typek bił się jak baba. Jego kumpel przywalił Axlowi w twarz.
- Ej! To nie fair! - wtrąciłam się.
- Zamknij się suko! - warknął i powalił Axla na ziemię.
Zaczęli go kopać. We dwóch to każdy może!
- Ty chuju! - wrzasnęłam.
Rzuciłam się na tego gościa. Upadł na ziemię. Usiadłam mu okrakiem na brzuchu i zaczęłam okładać pięściami po twarzy. Wpadłam w jakąś cholerną furię. Przynajmniej ma facet za swoje! Jego fajtłapowaty kolega nie wiedział co ma bez niego robić. Axl to wykorzystał i szybko się podniósł z ziemi. Przypieprzył mu pożądnie w twarz, aż tamten stracił przytomność. Rudy otarł krew, ktora leciała mu z nosa. Podał mi dłoń, żebym wstała.
- I tak się kurwisz suko! - powiedział koleś, któremu przed chwilą zmasakrowałam twarz.
- Zamknij się! - powiedziałam i kopnęłam go.
Chyba złamałam mu nos. Trudno się mówi.
- Nic ci nie jest? - zapytałam Axla, gdy byliśmy już trochę dalej.
- Nie. - uśmiechnął się.
- Może wrócimy do domu? - zaproponowałam.
- A po co? Noc jest taka piękna... - powiedział marzycielsko.
- Na pewo? - chciałam się upewnić.
- Na pewno. - potwierdził i złapał mnie za rękę.
Nie wiem ile tak łaziliśmy po mieście. Już zaczynały mnie boleć nogi.
- Wracajmy. - powiedziałam.
- Znam skórt. Chodź. - uśmiechnął się Axl i skręciliśmy w jakąś małą uliczkę.
Na całą długość ulicy paliła się tylko jedna latarnia.
- Nie podoba mi się tu. - przytuliłam się do ramienia wokalisty.
- Spokojnie. - chciał mnie uspokoić.
Usłyszałam jakiś szmer.
- Co to było? - przestraszyłam się.
- To pewnie wiatr. - puścił mi oczko i objął ramieniem.
Usłyszałam odgłos wywalającego się śmietnika.
- Jesteś pewnien, że to nadal wiatr? - zapytałam i wtuliłam się jeszcze mocniej w Axla.
- Spoko, Car. - próbował mnie uspokić.
Nagle jakiś koleś wybiegł z pomiędzy budynków i stanął w pozycji pół-nachylonej przed nami.
- You know where you are?
You're in the jungle baby,You're gonna die!* - krzyknął i gdzieś pobiegł.
Widziałam obłęd w jego oczach. To chyba jakiś bezdomny czy coś w tym stylu. Mocno mnie przestraszył.
- Chodźmy stąd! - powiedziałam do Axla błagalnym tonem.
Rudy się roześmiał, ale szybko wyprowadził mnie z tej nawiedzonej uliczki.
- Mogę cię o coś zapytać? - usłyszałam, gdy już byliśmy na bardziej oświetlonej części Hollywood.
No kurwa! Mam się bać?
- Słucham. - powiedziałam nieśmiale.
- Czemu wróciłaś do L.A. z San Fransisco? - zapytał.
O kurwa... I co ja mam mu teraz odpowiedzieć? Bo się Izzy na mnie popatrzył? Bo Popcorn miał urodziny? Czy może dlatego, że syn mojej siostrzyczki doprowadzał mnie do szału, gdy miałam kaca?!
Chyba powiem prawdę...
- Tęskniłam za tobą. - wydusiłam z siebie.
- Ja też za tobą tęskniłem. - powiedział i pocałował mnie.
Jak ja nienawidzę mówić o swoich uczuciach! Na szczęście mam już to za sobą.
- Axl... - teraz ja chciałam zmusić go do wyznania - Czy my jesteśmy parą?
Nie wiedziałam czy przy tych kolesiach mówił serio. Przecież jesteśmy pijani i naćpani.
- Tak! - powiedział od razu - Chyba, że masz jakieś wątpliwości?
- Nie. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
Panie i panowie! Jestem dziewczyną nie jakiego Axla Rosea! Radujmy się! Wreszcie miałam pewność.
Szliśmy tak i szliśmy ulicami całego L.A. Pewnie już dawno wyszliśmy z Hollywood.
- Axl, czy ty na pewno wiesz gdzie jesteśmy? - zapytałam, gdy zorientowałam się, że słońce już wschodzi.
- Szczerze? - uśmiechnął - Zgubiłem się od kiedy wyskoczył na nas ten bezdomny.
- No kurwa! - powiedziałam załamna - Znajdźmy jakąś stację metra i wracajmy.
- Ja tam mogę z tobą chodź tak całą wieczność. - objął mnie ramieniem.
Zaczynałam powoli odczuwać kaca i zjazd po kokainie i LSD od Izziego. Axl chyba też.
Kiedy wreszcie znaleźliśmy się w domu od razu poszłam spać. Rose wgramolił się do mojego łóżka i przytulił. Po chwili zaczął cichutko chrapać. Byłam zbyt zmęczona, aby uciszać tą kosiarkę. Usnęłam. Kiedy się obudziłam Axl leżał obok mnie z podpartą głową i gapił na mnie.
- Dzień dobry! - wyszczerzył się.
- Tak, tak. - powiedziałam zaspanym głosem.
- Wstawaj. - trącił mnie ręką, gdy zobaczył, że znowu chcę iść spać.
- Nie. - powiedziałam i schowałam twarz w poduszkę.
- Ja ci dam spać! - powiedział radośnie i zeskoczył z łóżka.
Po chwili poczułam, że mnie odkrywa. W jednej sekundzie znalazłam się w ramionach rudego diabła. Zniósł mnie na dół po schodach i posadził na kanapie.
- Co sobie panienka życzy na śniadanko? - zapytał radośnie.
- Co kolwiek. - powiedziałam obojętnie.
Chyba każdy wie, że Axl nie umie gotować... Siedziałam i gapiłam się przez okno.
- Proszę! - wokalista postawił przede mną zimny kawałek pizzy i puszkę coli.
Chyba ktoś był na zakupach, bo ostatnio nic nie było w lodówce. Rudy wrócił do kuchni po porcje dla siebie. Zaczął jeść. Spojrzałam na moją pizze. Nie byłam do niej przekonana, ale Axlowi zrobi się smutno jak jej nie zjem. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- Siemano skurwysyny! Tęskniliście? - zapytał z zacieszem na twarzy Popcorn - Oo, pizza!
Perkusista zabrał moje śniadanie i zaczął je jeść. Całe szczęście!
- A co to się stało, że pan Adler zaszczycił nas swoją obecnością? - spytał Axl z pełnymi ustami.
- Postanowiłem wybaczyć wam ten haniebny czyn, gdyż moje miłosierdzie nie zna granic! - zacieszał - A tak serio to mama Emilie przyjechała i musiałem się ewakuować.
- Pudlu, jest sprawa. - zmienił temat wokalista - Mamy nową piosenkę, tylko twojej perkusji brakuje.
Chłopaki zaczęli omawiać sprawy muzyczne. Ja zabrałam swoją colę i poszłam do łazienki się ogarniać.
*fragment piosenki Welcome To The Jungle - Guns N' Roses.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz