wtorek, 7 stycznia 2014

R. 21

*perspektywa Duffa*
----------------------------
Izzy i Steven poszli na spacer. Viv zaszyła się u siebie w pokoju. Axl stwierdził, że idzie na dziwki. Zostałem sam na dole. Poszedłem do ogrodu i wyciągnąłem butelkę wódy. Usiadłem na schodach i zacząłem ją pić. Nie pamiętam kiedy straciłem film. Obudziłem się przed naszymi drzwiami. Wszedłem do domu. 
- Idzie ktoś do Rainbow? - zapytał Slash.
- Ja. - powiedziała Viv.
Wyszli.
- Która godzina? - zapytałem.
- 18. - odpowiedział Axl.
- O kurwa! - przeraziłem się.
- Coś nie tak, Duffy? - zapytał słodko Steven.
- Nie. - zmieszałem się.
- No to robimy imprezkę! - zacieszał Popcorn.
- Pojebało cię?! - skrzywiłem się.
- Ej, ale jeszcze nie świętowaliśmy naszego kontraktu! - przekonywał nas.
- A Caroline? - zapytał Izzy.
- Pewnie śpi. Może co godzinę któryś z nas będzie u niej siedział i ją pilnował?! - Steven był najarany na tą imprezę.
Spojrzałem na Izziego i Axla. 
- No dobra. - zgodził się wokalista.
Vivien będzie wściekła, gdy wróci. Adler rzucił się do telefonu. 
- Gdzie dzwonisz? - zapytał Izzy.
- Do Jenny! - powiedział radośnie.
Zaczął z nią gadać.
- Będzie za pół godziny z Emilie! - oznajmił radośnie.
Steven szykował alkohol. Ja zamówiłem pizzę. Axl i Izzy organizowali muzykę. Dziewczyny były punktualnie. Zaczęliśmy pić. Po jakimś czasie Izzy zaszył się w pokoju. Byliśmy lekko zalani po Nightrainach. Wtedy do domu wróciła Viv i Slash.
- Co wy kurwa robicie?! - zapytała.
- Imprezkę! - wykrzyknął Popcorn.
- A Car?! - przeraziła się i pobiegła na górę.
Poszedłem za nią. Wszedłem do pokoju blondynki.
- Skąd ty to masz?! - krzyczała Vivien trzymając w ręce małą buteleczkę wódki i paczkę fajek.
- Daj mi spokój! - wściekała się Car.
- Nie rozumiesz, że to cię zabija?! - wrzeszczała.
- Sama chlasz i palisz! - krzyczala - Taka śwęta jesteś?! Wczoraj cały czas mi o tych pierdolonych kwiatchach tyrałaś! "Caroline, podlej kwiatki", "Caroline, podlałaś już kwiatki?" - naśladowała przyjaciółkę.
- Rób jak chcesz! - powiedziała ze łzami w oczach i wybiegła z pokoju.
- A ty co tu chciałeś?! - spojrzała na mnie. 
Machnąłem tylko ręką i wyszedłem. Poszedłem do pokoju Vivien.
- Viv... - zajrzałem do pokoju.
- Zostaw mnie... - powiedziała cała zapłakana.
Leżała na łózku. Usiadłem obok niej. Zaczął głaskać ją po plecach.
- Wszystko będzie dobrze... - chciałem ją jakoś pocieszyć.
Usiadła. Otarłem jej łez z policzka. 
- Ona nie rozumie, że chcemy jej pomóc... - wyszeptała.
- Nie myśl teraz o tym. - odgarnąłem jej włosy za ucho.
Zbliżyła się do mnie. Nasze twarze były od siebie kilka centymetrów. Nagle pocałowała mnie. 
- Duff, ja... - zaczęła niepewnie.
Tym razem to ja zacząłem ją całować. Powli ściągała moją koszulkę.
- Viv nie... - nie mogłem do tego dopuścić.
- Nie rozumiem... - spojrzała na mnie.
- Bardzo tego chcę, ale to nie może tak być... Zrób to z kimś na kim ci zależy... - powiedziałem.
Szybko wyszedłem. Będę tego później żałował.
- Duff, ale ja tego chcę! - usłyszałem jej głos.
Wyszedłem z domu.

W TYM SAMYM CZASIE

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Izziego*
-------------------------------
Siedziałem sam w pokoju, aż nagle usłyszałem walenie po ścianach. Mam zajebiste miejsce na pokój - między pokojem Axla, a Caroline. Poszedłem sprawdzić, czy nic nie demoluje. 
- Caroline... - wszedłem do niej.
Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Poczułem, że piła.
- Wyjdź! - krzyknęła.
- Car. - powiedziałem nieco ostrzej.
Odwróciła się do mnie przodem i chciała przywalić mi nogą od krzesła. W ostatniej chwili chwyciłem ją za nadgarstek i przytrzymałem.
- Puść. - powiedziałem spokojnie.
Wypuściła z ręki drewnianą nogę.
- Dobrze... A teraz się uspokój. - posadziłem ją na łóżku - Oddychaj... - czułem się jakbym rozbrajał bombę!
Puściłem jej rękę. Spojrzała na mnie. Miała całe czerwone oczy od płaczu. 
- Pamiętasz o co cię ostatnio prosiłem? - zapytałem.
Pokiwała głową.
- Dotrzymujesz obietnicy? - próbowałem jej uświadomić, że to co robi jej szkodzi.
- Nie... - szepnęła - Przepraszam. - rozpłakała się.
Przytuliłem ją. 
- Obiejcaj mi, że nie będziesz pić. - puściłem ją, aby spojrzeć jej w oczy.
- Obiecuję. - powiedziała.
- Na pewno? - chciałem się upewnić.
- Teraz na 100%. - wytarła łzę z policzka.
- Ufam ci. - uśmiechnąłem się przyjaźnie.
Położyła się na łózku.
- Chodź obok mnie. - powiedziała.
Położyłem się obok. Zaczęliśmy rozmawiać. Tłumaczyłem jej całą sytuację. Chyba wreszcie zrozumiała. Czasami czuję się jak w domu wariatów... W sumie, to nie ma się co dziwić. Mieszkam między Axlem, a Caroline...

2 komentarze:

  1. Zajebiste :D czytam regularnie <333 Macie fankę xD Lecę do czytania następnych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam znowu, hahahahha, te "kfiatki" były jednocześnie rozbrajające, a takie gadanie o nich to było co najmniej, ja tak odczułam żałosne.
    Nie, nie krytykuję! Po prostu wyrażam swoje uczucia! xDD

    OdpowiedzUsuń