------------------------------
Wszystko się popieprzyło. Axl na zmianę chodzi pijany, albo się awanturuje. Caroline jak zwykle gdzieś spierdoliła. Typowe dla niej. Zawsze jak coś nie jest po jej myśli to ucieka.
- Viv! - zawołał mnie rytmiczny.
- No? - zapytałam.
- Chyba wiem gdzie jest Car. - oznajmił.
- No to mów! - ponaglałam.
- Nie ma jej u chłopaków z Metallicy, a w L.A. jest od kilku miesięcy, więc nie zna wielu osób, pewnie jest u siostry. - wyjaśnił.
- Izzy jesteś geniuszem! - wykrzyknęłam.
- Wiem. - powiedział "skromnie".
- Musimy ją tu sprowadzić! Nawet jeśli potrzebna będzie siła! - krzyczałam jak popieprzona.
- Masz na myśli mały wypad do San Fransisco? - zapytał.
- Dokładnie! - odpowiedziałam.
- No to kiedy? - spytał bardziej ożywionym głosem.
- Teraz. Trzeba się wyrobić przed urodzinami Stevena. - odpowiedziałam.
- Idę wypożyczyć vana. - stwierdził i poszedł.
Ja zaczęłam szykować resztki jedzenia na podróż.
- Slash, Duff! - zawołałam chłopaków.
- Co tam maleńka? - zapytał radośnie mulat.
Duff ostro na niego spojrzał.
- Daruj sobie. - przewróciłam oczami - Steven ma jutro urodziny i potrzebuję waszej pomocy.
- A co dokładnie masz na myśli? - zapytał basista.
- Zorganizujcie jakąś imprezę, czy coś i powiedzcie lasce Adlera, żeby do tego czasu trzymała go z dala od domu. Ok? - wydałam instrukcje.
- Sami mamy wszystko zrobić? - marudził Saul.
- Na Rosea raczej nie macie co liczyć. Pilnujcie, żeby nie wychlał całego alkoholu przed imprezą. - powiedziałam.
- A ty i Izzy? - spytał Slash.
- Jedziemy po Car. - odpowiedziałam.
Chipsy, kilka puszek coli i fajki zapakowałam do mojego plecaka. Czekałam, aż Izzy zjawi się z samochodem. Nie wiem jak on zamierza go zdobyć. Po mniej więcej godzinie podjechał pod magazyn. Zatrąbił, aby dać mi sygnał, że już jest. Założyłam skórzaną kurtkę i wsiadłam do samochodu.
- Fajki są? - zapytał rytmiczny.
- Są. - odpowiedziałam.
- No to jedziemy. - odpalił silnik i ruszył z miejsca.
Przed nami 6 godzin jazdy. Jak Caroline nie będzie chciała wrócić to wpakuję ją na siłę do tego rumpla, ktorego sprowadził Izzy. Na miejsce dotarliśmy kilka minut po godzinie 20. Zaparkowaliśmy przy domu jej siostry. Zadzwoniłam do drzwi.
- Tak? - zapytała dziewczyna podobna do Caroline.
- Yy, hej, tu Vivien. Pamiętasz mnie? - zapytałam.
- Aa, Viv! To ty! Ale się zmieniłaś! Wejdźcie! - ucieszyła się.
- To jest mój przyjaciel Izzy. - przedstawiłam rytmicznego.
- Jennifer. - blondynka podała dłoń Izziemu.
- Miło mi. - uśmiechnął się rytmiczny.
- Dobra, co was tu sprowadza? - zapytała.
- Caroline. - odpowiedziałam szybko.
- Błagam, zabierzcie ją stąd! Wiem, że to moja siostra i tak nie wypada, ale mam jej po dziurki w nosie! - bulwersowała się Jennifer - Siedzi ciągle w barze i przepija moją kasę, a jak wraca to narzeka na jakiegoś Alexa, albo Axla. Nie rozumiem jej bełkotu...
- Skąd ja to znam... - powiedział pod nosem Izzy.
- Postaramy się jąnzabrać do domu. - odezwałam się - Gdzie teraz jest?
- Nie dawno poszła do baru na rogu ulicy. - odpowiedziała siostra Car.
- Izzy, idziemy po nią. - zarządziłam.
Weszliśmy do śmierdzącego baru. Przy barze siedziała Caroline. Na szczęście dopiero zaczęła pić Jacka Daniel'sa.
- Siemka. - przywitałam się.
- Ooo, hej. Co tam? - zapytała jak gdyby nigdy nic.
- Ok. - wzięłam głeboki wdech - Zbieraj się. - powiedziałam.
- Gdzie? - wzięła łyk whisky.
Też sobie nalałam.
- Do domu. - odpowiedziałam spokojnie.
- Nigdzie nie jade. - skrzywiła się.
- Jedziesz. - wciąż pozostawałam spokojna.
- Caroline... - wtrącił się Izzy.
Spojrzał jej prosto w oczy. Blondynka na chwilę zamarła.
- No dobra. - zgodziła się.
Wróciliśmy do domu Jennifer. Po 15 minutach Car zeszła z torbą na dół.
- Gotowi? - zapytała.
- No. - odpowiedziałam.
- Na pewno nie chcecie zostać na noc? - spytała siostra Caroline.
- Dzięki, ale jutro nasz kumpel ma urodziny, więc sama rozumiesz... - powiedział Izzy.
- No to trzymaj się siora. - odezwała się Car i przytuliła siostrę.
- Ty też. - uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w dorgę. Po 3 godzinach zmieniłam się z Izzim, bo był zmęczony jazdą. Do magazynu dotarliśmy o 2 w nocy. Axl leżał pijany i coś tam mamrotał do samego siebie, a chłopaki gdzieś się zmyli. Nikt nie miał na nic siły więc poszliśmy spać. Rano obudziła mnie Caroline.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- Szukam fajek. - odpowiedziała.
- W plecaku. - powiedziałam i usiadłam - Daj też mi.
Wyjęła z paczki jednego dla siebie, a resztę rzuciła do mnie. Siedziałyśmy i gadałyśmy o różnych rzeczach. W pewnym momencie Axl zaczął gadać przez sen.
- Caroline... - bełkotał - Kocham cię... Błagam nie zostawiaj mnie... Caroline...
Blondynka zrobiła dziwny wyraz twarzy.
- Myślisz, że to prawda? - zapytała.
- Ale co? - nie wiedziałam o co chodzi.
- No to co gada. - wyjaśniła.
- Nie widzę powodu, żeby kłamał przez sen. - powiedziałam.
- To i tak nie zmienia faktu, że jestem na niego wściekła. - zaciągnęła się papierosem.
- Daj spokój. Dziś urodziny Stevena. Nie zepsujcie mu tego święta. - poprosiłam.
- Postaram się, ale nic nie obiecuję. - odpowiedziała.
Nagle Axl się ocknął. Spojrzał na Car i przetarł oczy.
- Czy ja na pewno jestem trzeźwy? - wymamrotał.
- Witaj. - powiedziała chłodno Caroline.
Rudemu po raz pierwszy odebrało mowę. Stanął przed blondynką z otworzoną japą i nie wiedział co ma zrobić. Tylko się na nią gapił.
- Lepiej będzie jak was zostawię samych. - powiedziałam i wyszłam.
--------------------------------
*perspektywa Caroline*
--------------------------------
Axl stał nade mną i tylko się patrzył. Co ja mam teraz zrobić?
- Caroline... - zaczął - To naprawdę ty...
- A kogo się spodziewałeś? - zapytałam.
- No każdego po za tobą. - wyjaśnił.
- Niespodzianka. - powiedziałam bez entuzjazmu.
- Słuchaj... Naprawdę cię przepraszam za moje słowa i zachowanie. Po prostu czesem nie umiem nad sobą panować. - złapał mnie za ręce i spojrzał prosto w oczy.
Czy on mnie właśnie przeprosił?! Nie wierzę! Wielki pan Axl Rose kogoś przeprosił! Czyli chyba to co gadał przez sen to prawda!
- Głupio wyszło. Ja też przepraszam. - byłam w głębokim szoku.
Przytulił mnie. Uśmiechnęłam się do niego.
WIECZOREM
~~~~~~~~~~~~~~~
Zrobiliśmy imprezę dla Stevena. Byli wszyscy nasi znajomi, łącznie z dilerem Marckiem i jego dziwkami. Emilie wprowadziła Stevena do magazynu, a my wtedy krzyknęliśmy: NIESPODZIANKA! Zamiast tortu ustawiliśmy ładnie butelki z piwem na tacy. Pudel był przeszczęśliwy. Zaczęliśmy się bawić. Z Axlem siedzieliśmy na antresoli z butelką Jim Beama i było tak jak przed tymi wszystkimi kłótniami. Po kilku butelkach whisky mieliśmy w dupie innych i zaczęliśmy "to" robić przy nich. Pewnie i tak byli mocno zalani, że nic nie zauważyli.
- Spieprzajcie z antresoli! - krzyczał Slash kiedy skończyliśmy - Teraz czas na mnie!
Posłusznie zeszliśmy na dół. Gitarzysta wibił się tam z dwoma dziwkami. Po chwili dołączył się Duff. Nie miałam ochoty na to patrzeć, więc wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na murku i zaczęłam palić papierosa.
- Nie zimno ci? - zapytał Axl i przytulił mnie.
Pocałowałam go. Miałam do niego słabość. Co by się nie działo zawsze mu wybaczałam. Sama nie wiem czemu. Może ja też go kocham? Siedzieliśmy wtuleni w siebie i patrzyliśmy na gwieździste niebo. Zasnęłam oparta o jego ramię. Obudziłam się obok niego na podłodze w magazynie. Antresolę okupowali wszyscy gitarzyści Gunsów i kilka dziwek. Vivien była w pozycji siedząco-leżącej z butelką wódki w ręce. Po kątach walali się pozostali goście imprezy.
- Kurwa! - wrzasnął nagle Steven - Moja mama tu będzie po południu!
Zaczął nerwowo chodzić po magazynie i sprzątać.
- Wypierdalajcie! - krzyczał i wyganiał zkacowanych gości.
- Steven miej serce. - wymamrotał Duff.
- Serce to ja będę miał, jak mama odjedzie stąd! - odpowiedział i wywalił puste butelki do kosza.
- A właściwie to po co ona tu przyjeżdża? - zapytałam.
- Dzwoniła wczoraj na telefon u Emilie i ma dla mnie niespodziankę. - wyjaśnił nieco spokojniej.
- Jak tak to spoko. - powiedziałam.
Kiedy wszyscy się ogarnęli byliśmy gotowi na przyjazd pani Adler. Mieszkała w Dolinie, więc dotarła tu samochodem.
- Cześć synku! Wszystkiego najlepszego! - pocałowała syna w policzek.
- Cześć mamo. - powiedział perkusista i wytarł jej szminkę z twarzy.
- Mam tu coś dla ciebie! - powiedziała.
Wyjęła z torebki klucze.
- Co to? - zapytał Popcorn.
- Klucze do nowego domu. - wyjaśniła.
- Że co?! - wykrzyknął radośnie Steven.
- Ty i twoi przyjaciele możecie się wprowadzić nawet i teraz! - powiedziała kobieta.
- Rany! Dzięki mamo! - krzyknął Adler i przytulił się do matki.
Kobieta siedziała u nas jeszcze godzinę, a potem pojechała do domu. Jest uroczą panią.
NASTĘPNEGO DNIA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pakowaliśmy wszystkie nasze graty do vana. Wreszcie nie będzie trzeba spać w tym obleśnym magazynie!
- Widział ktoś mój cylinder? - zapytał Slash.
Chodził dookoła i grzebał we wszystkim.
- Pudlu, masz go na głowie. - wyjaśniła Viv.
- Aaa. - pomacał go ręką, żeby się upewnić, czy na pewno tam jest.
Kiedy wszystko było zapakowane Duff, Viv i Steven pojechali do nowego domu. Ja i reszta musieliśmy jechać metrem. Dojazd zajął nam jakieś 40 minut. Tamci pewnie utknęli w korku. Rozejrzeliśmy się po okolicy. Nie daleko jest Rainbow i dom Marcka. Kiedy wreszcie Viv i spółka dojechali zaczęliśmy się rozpakowywać. Każdy miał swój pokój! Tak jak kiedyś! Na tą chwilę dla nas był to luksus. Łazienka jest jedna, ale jakoś damy radę. Jest to o wiele lepsze od tego pieprzonego magazynu. Mama Stevena była tak miła, że zaopatrzyła nas w jedzenie. No bosko! Kiedy ja ostatnio jadłam coś porządnego? Postanowiliśmy wszystko uczcić robiąc kolację. To znaczy ja i Viv zrobimy, a reszta ją zje.
- Oo, widzę, że moja ulubiona kuchareczka coś dla mnie pichci! - do kuchni zajrzał Axl.
Przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
- Nie przy ludziach. - zaśmiała się Viv.
- Już idę, idę. - powiedział Axl i puścił mnie.
Zrobiłyśmy kolację i zaniosłyśmy wszystko na stół w salonie. Chłopaki zadbali o to, żeby nie zabrakło alkoholu. Pewnie pożyczyli od Marcka. W końcu mieszka 2 domy dalej. Po jedzeniu wszyscy tradycyjnie schlaliśmy się. Mam nadzieję, że od tego momentu wszystko będzie tak jak kiedyś.
Bardzo dobry rozdział :) Jak każdy zresztą, lubię czytać twojego bloga ponieważ ma to "coś" :3
OdpowiedzUsuńAż się łezka w oku kręci, gdy się czyta takie komentarze :') dziękuję bardzo i no cóż... Zachęcam do dalszego czytania ;)
Usuń