poniedziałek, 13 stycznia 2014

R. 26

*perspektywa Duffa*
----------------------------
Siedze w tym baraku sam z Axlem. Steven pomieszkuje u swojej dziewczyny, a Izzy lata tam, żeby mieć darmową heroinę. Slash wyszedł gdzieś wczoraj z Vivien i jeszcze nie wrócili, no a Caroline strzeliła focha. Głupio wyszło na tej imprezie... Axl chyba podłapał doła. Brakuje mu Caroline mimo, że od wyprowadzki nie gadają ze sobą. 
- Idziemy gdzieś? - zapytałem.
- Po co? - powiedział smutno.
- A co tu będziemy robić? - nie dawałem za wygraną.
- Mi tu dobrze. - spuścił wzrok.
- Chodź! - wstałem i pociągnąłem go za rękę.
Z ocioąganiem się wstał. Szliśmy w milczeniu. Po drodze Rudy kopał puszkę po piwie. Nie mieliśmy kasy, ale i tak poszliśmy do Rainbow w nadziei, że ktoś nam coś postawi. To był jednak błąd...
- Czy tam siedzi Caroline? - zapytał mnie Axl wskazując w kierunku jednego ze stolików.
- Niee... To zupełnie inna osoba. - skłamałem.
Blondynka siedziała w otoczeniu jakichś facetów. Zaraz... Czy to Metallica?!
- Caroline? - Axl podszedł do stolika.
Dziewczyna spojrzała na niego i zaciągnęła się papierosem. Wypuściła mu dym prosto w twarz.
- Chodź do domu. - wokalista starał się być opanowany, ale widziałem jak zaciska pięści.
Zaczęła się śmiać. Robiła to specjalnie. Uwielbiała wkurzać Axla, a on za każdym razem dawał się na to nabrać. Potem kończyli w jego, albo jej sypialni. Wokalista złapał ją za nadgarstek i na siłę postawił do pionu.
- Puść mnie psycholu! - chciała się wyrwać.
Axl przerzucił ją przez ramię i wyniósł z klubu. Chłopaki z Mety dziwnie na mnie spojrzeli.
- Axl tylko ją pożycza... - tłumaczyłem.
Chyba moje słowa do nich nie docierały, bo byli tak zalani i naćpani, że żyli we własnym świecie halucynacji. Dałem sobie spokój i pobiegłem za Axlem.
- Zostaw mnie! - krzyczała Caroline.
Rudy niósł ją z kamienną twarzą. Troche dziwnie to wyglądało... Wokalista puścił ją dopiero, gdy byliśmy w środku magazynu.
- Pojebało cię?! - krzyczała - Nie zamierzam zostać tu ani chwili dłużej!
- Zobaczymy. - zagrodził jej drzwi.
- Ty jesteś nienormalny... - usiadła załamana na podłodze.
Oparłem się o ścianę i zacząłem palić papierosa. Przyglądałem się całej sytuacji. Zaczęli się kłócić. Po co komu telewizor skoro mieszka z Axlem i Caroline? W pewnym momencie zaczęli się po prostu całować ( ! ). Wokalista dał mi dyskretny sygnał, że mam wypierdalać albo będzie źle. Wyszedłem przed magazyn. Zobaczyłem Izziego.
- Nie radzę wchodzić. - zatrzymałem go.
- A to niby czemu? - zapytał.
- Axl i Caroline się godzą. - wyjaśniłem.
- Aresztowali Vivien i Slasha. - zmienił temat.
- Co? - nie wierzyłem.
- Wracali wczoraj wieczorem i ich zgarnęli. - powiedział.
- I kiedy ich wypuszczą? - zapytałem.
- Chyba jutro rano. - odpowiedział.

NASTĘPNEGO DNIA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Slasha*
----------------------------------
Wyglądamy z Vivien jak brudasy. Ten zjazd był naprawdę ciężki... Wracaliśmy z buta do magazynu. Nic nie mówiliśmy.
- Vivien! - ucieszył się Duff, gdy weszliśmy.
- Co do chuja?! - zdziwiłem się na widok Caroline i Axla, którzy się obściskiwali.
- Dobrze, że jesteście! - powitał nas Axl.
Kątem oka widziałem, że basista chciał się przytulić do Vivien, ale go odepchnęła.
- Slash, jedziesz ze mną do Emilie? - zapytała mnie.
- Po co? - teraz ja zadałem pytanie.
- No chyba taki brudny siedział nie będziesz. - wyjaśniła.
Wziąłem ciuchy i wpakowałem do torby Viv. Jechaliśmy autobusem na gapę. Jakaś staruszka patrzyła na nas tym swoim osądzającym wzrokiem. Zupełnie jakby nie widziała dwóch śmierdzieli w autobusie. Drzwi do mieszkania otworzył nam Steven. Kiedy weszliśmy okazało się, że jest tam też Izzy. Viv poszła się myć. Ja czekałem na swoją kolej paląc skręta od rytmicznego. Dziewczyna Stevena przyniosła nam Nightraina do picia.
- Jak było Sauly? - zapytał słodko Steven.
- Nic mi nie mów... - wziąłem pożądnego łyka wina.
- Nie przejmuj się. Następnym razem dotrzymam Ci towarzystwa! - zacieszał.
- Steven, o czym ty pieprzysz?! - nie rozumiałem jego bełkotu.
Chłopaki byli mocno nawaleni i nie kumałem do końca o co im chodzi. Po około 30 minutach Viv zwolniła łazienkę. Poszedłem wziąść prysznic. Po doprowadzeniu siebie do użytku wróciłem do towarzystwa.
- Wracamy? - zapytała Viv.
- Jak chcesz. - powiedziałem.
- Idziemy z wami! - zarządził Steven. 
Izzy i Adler założyli na siebie ramiona i chwiejnym krokiem ruszyli w stronę wyjścia. 
- Trzymaj się! - powiedział Steven do swojej dziewczyny i dał jej buziaka.
Postanowiliśmy iść pieszo. Nie wiem co nam odpierdoliło, bo to kawał drogi! 
- Pudle?! - usłyszeliśmy wołanie za sobą.
Okazało się, że to Axl, Car i Duff.
- Oo, macie Nightrainy! - krzyknął Steven.
Wracaliśmy wszyscy razem. W pewnym momencie Axl zacząl udawać, że jest samolotem (?).
- "I'm on the nightrain, bottoms up
I'm on the nightrain, fill my cup
I'm on the nightrain, ready to crash and burn* 
- śpiewał wokalista
- I never learn!"- krzyknął Izzy.
- "I'm on the nightrain, I love that stuff
I'm on the nightrain, I can never get enough
I'm on the nightrain, never to return-no
"- Axl udawał, że jest samolotem i zataczał wokół nas kółka śpiewając hymn taniego wina.
W magazynie utkwiła mi w głowie melodyjka do do jakiej śpiewał Axl. Zacząłem do niej układać muzykę. Późno w nocy dołączył się Izzy i Duff. 
- Co wy wyprawiacie?! - zapytał Axl.
Chyba go obudziliśmy. Pokazaliśmy mu co wymyśliliśmy. Duff zaśpiewał do tego tekst wymyślony podczas powrotu do domu.
- Chwileczkę... - zamyślił się wokalista.
Wyjął pogiętą kartkę z kieszeni i długopis i zaczął coś notować. Nie spaliśmy całą noc tylko graliśmy jak szaleni! Nawet Steven się potem dołączył.
- Skończyliście? - zapytała zmęczonym głosem Vivien.
- Na dzisiaj tak. - powiedział radośnie Axl.
- Wreszcie można iść spać... - powiedziała cicho Caroline.
Wokalista zaczął ładować się do niej na górę.
- Daj mi spać. - odepchnęła go. 
- Chyba należy mi się nagroda... - szeptał całując ją po szyi.
- Wal się! - krzyknęła i zwaliła go z antresoli.
- Ał! - wrzasnął - Moja ręka...
- Masz nauczkę. - powiedziała.
- Car, nie mogę nią ruszać. - powiedział poważnie.
- Nic ci nie będzie. - stwierdziła.
- Pokaż to. - zlitowała się Vivien.
Zaczęła oglądać jego rękę.
- Ał! - wrzeszczał Axl - Nie dotykaj!
- Spuchła ci. - stwierdziła Viv.
- Izzy daj coś na ból... - wył Rudy.
- Nie mamy nic. - rozłożył bezradnie ręce rytmiczny.
- Jedziemy do szpitala! - zawodził Axl - Car, rusz się!
- Czemu ja? - skrzywiła się.
- Bo ty mi to zrobiłaś i to jest twój psi obowiązek! - wyjaśnił.
Blondynka zwlekła się na dół. 
- Chodź. - złapała go za zdrową rękę i ruszyła do wyjścia.
- Iść z wami? - zapytał Izzy.
- Jest późno, idźcie spać. - zarządziła.
Poszliśmy spać. Kiedy się obudziłem Car i Axl jeszcze nie wrócili. 
- Co tak śmierdzi? - zacząłem siąkać nosem.
- Śniadanie. - odparła Vivien.
Zobaczyłem jak przyrządza szynkę na naszym mini grillu.
- Prawie jak becon! - powiedział Steven zagryzając gotowy plasterek.
Skąd my mamy szynkę?! Wziąłem plasterek i go ugryzłem. Perkusista miał rację jeśli chodzi o jej smak. 
- Viv... - usłyszałem błagalny głos Duffa - No weź się nie gniewaj.
- Daj mi spokój. - syknęła. 
- Przepraszam. - spojrzał jej prosto w oczy.
- No dobrze już. - powiedziała po chwili milczenia. 
Przytulili się.
- Cholera, szynka! - krzyknęła nagle i przewróciła plasterki na drugą stronę.
- Chcesz? - zapytał mnie Steven pokazując mi puszkę coli.
- Pewnie! Ale... Skąd my to mamy?! - zdziwiłem się.
- Moja mama nam to kupiła. - powiedział podając mi picie - Jej znajomy szuka też dla nas mieszkania.
- Uwielbiam twoją mamę! - ucieszyłem się i zacząłem pić colę.
- To jest niewiarygodne! - usłyszeliśmy wrzaski Axla - Jakiś konował to wszystko robił!
Do pokoju weszła Car i wrzeszczący wokalista. Dziewczyna masowała sobie skronie. Miała strasznie podkrążone oczy i była blada. 
- I co mu jest? - zapytała Viv.
- Skręcił nadgarstek i ma gips. - powiedziała słabo.
Caroline wdrapała się na antresolę i położyła na tapczanie.
- Tyle czekania! - krzyczał Axl - Po co? No po gówno!
- Axl! - wrzasnęła Caroline - Bądź tak dobry i zamknij się!
- No już dobrze, dobrze... - powiedział przepraszającym tonem.
*fragmenty piosenki Nightrain - Guns N' Roses 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz