piątek, 3 stycznia 2014

R. 18

*perspektywa Caroline*
-------------------------------
Leże już drugi tydzień w tym wariatkowie... Pamiętam moje "sny" gdy byłam nieprzytomna. Widziałam wtedy Axla. Stał kilka metrów ode mnie. Był taki... jasny jak anioł? W każdym razie tak mi się jakoś skojarzył. Uśmiechnęłam się wtedy do niego i... zrobiło się ciemno. Potem byłam już przytomna. Nie mogłam wtedy oddychać. Nic nie słyszałam. Po prostu widziałam rozmazane obrazy. No gorzej niż po dragach! Ja już chcę być w domu! Na szczęście Slash mi przyniósł "prezent". Uwielbiam go! Ale jestem na tyle zajebista, że kiedy chciałam to wypić butelka mi się wyjebała i potłukła. No i oczywiście miałam zjebke od lekarza i pielęgniarek. 
--------------------------------
*perspektywa Stevena*
--------------------------------
Moja zajebista główka znowu mnie boli!!! Jak ja to przeżyję?! I w dodadku dzwoni telefon.
- Halo? - odebrałem.
- Yy... Hej, tu Emilie. - usłyszałem.
- Oo, siemno! Co tam? - zapytałem.
- W pożądku, a u was? - powiedziała.
- Też. - nie wiedziałem co mam jeszcze powiedzieć.
- Słuchaj. Chyba wiem kim jest ten facet. - ożywiła się.
- No to mów! - ponaglałem.
- Prawdopodobnie to były więzień. - oznajmiła - Może spotkamy się i o tym pogadamy?
- W sumie to czemu nie... - powiedziałem.
- O 20 w Rainbow? - zapytała.
- Może być. - odpowiedziałem.
- To do zobaczenia! - odłożyła słuchawkę.
Coś mi w niej nie pasuje... Tylko co? 
- Kto to? - zapytał Axl.
- Emilie. - odpowiedziałem.
- Ta od samochodu? - powiedział.
- Ehe. - potwierdziłem.
- Czego chciała? - zapytał siedając na fotelu.
- Umówiła się z nami w Rainbow. Podobno wie kim jest facte z siekierą. - wyjaśniłem.
Rudy się zamyślił. 
- Zaraz... - powiedział powoli - Skąd ona wie, że zawsze pijemy w Rainbow?
- Też mi coś w niej nie pasuje. - podzieliłem się przemyśleniami z Axlem.
- W kim? - do pokoju wszedł Slash.
- W Emilie. - powiedział Rudy.
- Ona jest w pożądku. - gitarzysta bronił jej.
- Zobaczymy. - powiedziałem.
Wzruszył tylko ramionami i poszedł do lodówki. Zadzwonił telefon. Rudy poszedł odebrać.
- Tak? - zapytał.
***
- Kiedy?
***
- Jasne, że możemy!
***
- Tak się składa, że mamy.
***
- 12? Jasne, że pasuje!
***
- To my dziękujemy! Do zobaczenia!
Na twarzy Axla pojawił się mega zaciesz. 
- Nie uwierzycie! - powiedział cały radosny.
- W co? - zapytałem.
- Dzwonił facet z wytwórni Geffen! I... - z jego twarzy nie schodził uśmiech.
- No mów wreszcie! - ponaglał Slash.
- Chcą podpisać kontrakt!!! - wykrzyczał.
- Ale skąd wiedzą o naszym istnieniu?! - gitarzysta nie kumał.
- Z festiwalu. Chcą usłyszeć nasze piosenki jeszcze raz i naszą nową też! - wyjaśnił.
- Sweet Child O' Mine? - zapytałem.
- No. - odpowiedział mi.
- Zajebiście! - ucieszyłem się - Kiedy?
- W środę o 12. - powiedział.
- Zaraz... Co dzisiaj jest? - zapytałem.
- Poniedziałek. - odpowiedział Axl.
- Duff! Izzy! - krzyknął Slash - Chodźcie!
Po chwili przyszli chłopaki. 
- Co jest? - zapytał basista.
- Chyba podpiszemy kontrakt! - powiedział Axl.
- Co kurwa?! - Izzy się zaksztusił Nightrainem, którego właśnie pił.
- Tak kurwa! - jarał się Axl.
- Pierdolisz?! - niedowierzał Duff.
- Przed chwilą dzwonili! - wykrzyknąłem radośnie.
- O ja pierdole! - powiedział Izzy.
- Idziemy to opić! - zarządził basista.
Zgodnie ruszyliśmy do Rainbow.
- A spotykamy się w końcu z Emilie? - zapytałem, gdy byliśmy na miejscu.
- Stary, olejcie ją! - powiedział już lekko zalany Axl - Nie podoba mi się.
- Bo ma za małe cycki? - zapytał Slash.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Mniej więcej o 17 wróciliśmy do domu.
- Viv! - krzyknął Duff.
Cisza.
- Vivien! - powtórzył.
Znowu cisza.
- Nie ma jej. - stwierdził Slash.
- Pewnie jest u Car. - powiedziałem.
- Ej, zróbmy próbę! - oznajmił Axl.
Zaczęliśmy grać. Nie wiem jak nam to wychodziło, bo byliśmy dość mocno pijani, a w trakcie gry McKagan doniósł Nightrainów. Rozejrzałem się po pokoju. Slash ledwo stał na nogach. Reszta podobnie.
- O kurwa! - wrzasnął nagle gitarzysta i wystawił łeb za okno.
Zrzygał się. Po chwili wszystkim zachciało się bełtać. 
- Co do chuja wy robicie?! - do pokoju weszła Vivien.
- Viv... - powiedział słabo Saul - Daj coś na rzygi.
- Ja pierdole... Znowu?! - zirytowała się i poszła.
Po chwili wróciła z jakąś miksturą. Dała nam ją.
- Ale to wy będzie sprzątać tam na dole. - powiedziała.
Spojrzeliśmy na siebie. Nikt nie miał zamiaru tego robić. Boże, ześlij nam deszcz!
- Mieliście jakiś powód chociaż, żeby tak się nachlać? - spytała zmieniając temat.
- No! - ożywił się Axl - Mamy kontrakt z wytwórnią!
- O kurwa! Serio? - nie wierzyła.
- Znaczy, jeszcze nie mamy, ale w środę będziemy mieć! - powiedział Rudy.
- Chyba też się napiję! - powiedziała radośnie i sięgnęła po butelkę stojącą na wzmacniaczu.
- Chłopaki... - powiedziała po chwili - Ale w środę nie pijemy!
- No dobra. - powiedział lekko zawiedzionym głosem basista. 
Wszyscy znowu się najebali. Nikt nie miał siły iść do siebie, więc wszyscy posnęli tam gdzie siedzieli. Obudziłem się oparty o Slasha. Jeszcze spał. Rozejrzałem się. Viv była wtulona ( ! ) w McKagana, a Izzy i Axl leżeli obok siebie. Pokój nie wiem czemu, ale był strasznie zasyfiony. Wstałem i zszedłem na dół po coś do jedzenia. Kurwa! Znowu ktoś wpierdolił mój jogurt! Niechętnie ruszyłem do spożywczaka.
- Emilie? - zdziwiłem się na widok kasjerki.
- Tak. - uśmiechnęła się.
- Kurde, sory że wczoraj nikt nie przyszedł, ale nie mogliśmy... - zacząłem przepraszać.
- Nic nie szkodzi. - powiedziała - To może spotkamy się dziś wieczorem?
- Nie możemy... - szukałem wymówki - Mamy teraz sporo na głowie.
- No nic. To może kiedy indziej. - powiedziała zawiedziona - Co ci podać?
- Jogurt z kulkami czekoladowymi. - odpowiedziałem.
Zapłaciłem i wyszedłem. Po drodze podjadałem kulki. Kocham ten jogurt! Kiedy wróciłem wszyscy już wstali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz