-----------------------------
Zaraz oszaleję! Axl chodzi, drze się i wychlał już prawie cały alkohol. Popcorn marudzi, że nie powinien tyle pić i ćpać. No i jeszcze tamci nas porzucili! Nagle zrobiło się dziwnie cicho. Spojrzałem na Axla. On płacze ( ! ). Siedział skulony pod drzewem i chlipał.
- Kurwa, Rudy... - szturchnąłem go lekko - Weź się kurwa w garść.
- Spierdalaj! - odgonił mnie.
- To weź kurwa nie płacz. - powiedziałem - Nie jest ciebie warta.
- Kurwa, jest! Saul... Ja kurwa ją kocham! - krzyknął i znowu się skulił.
Rany... Axl nigdy nie mówi o swoich uczuciach! I nigdy nie płacze! On nie ma uczuć!
- Nigdy sobie nie wybaczę, że ją uderzyłem... I jeszcze Stradlin... - gadał wokalista.
- Pogadaj z nimi. - doradziłem.
- No chyba cię pojebało! - powiedział.
Wstał i poszedl gdzieś dalej zapalić.
- Slash... Jest coś do picia? - jęknął Steven.
- A co ja?! Pieprzona niańka?! - oburzyłem się.
- Ciszej... - mruknął - Strasznie mnie boli głowa...
- Ja pierdole. - powiedziałem sam do siebie i westchnąłem.
---------------------------
*perspektywa Vivien*
---------------------------
- Duff... Wstawaj... - zaczęłam budzić basistę.
- Co się dzieje? - zapytał zaspanym głosem.
- Nic, po prostu wstań. - odpowiedziałam.
Przetarł oczy i usiadł na łóżku.
- Mam po nich jechać, zgadza się? - spytał po chwili milczenia.
- Nie. Ja zaraz po nich jadę. - powiedziałam - Musisz przypilnować Car i Izziego. Mam pewien plan.
Wtajemniczyłam basistę w mój pomysł. Koło 11 zaczęłam jechać po resztę dziczy. Dojechałam na 15.
- Bogu dzięki! - ucieszył się Slash.
Wszyscy wpakowali się do samochodu oprócz Axla.
- Rose, rusz się! - krzyknął gitarzysta.
- Nigdzie nie jadę! - powiedział Rudy.
- Kurwa, wsiadaj, a nie! - zirytował się mulat.
Axl burknął coś pod nosem i usiadł obok mnie z przodu auta.
- Zatrzymaj się tu. - powiedział rudzielec, gdy wjechaliśmy do L.A.
- Nie. - odpowiedziałam spokojnie.
- Czemu?! - wkurzył się.
- Zobaczysz. - uśmiechnęłam się lekko.
Podjechałam pod dom. Widziałam Duffa przy oknie, czyli plan można zacząć!
- Slash, Steven pomóżcie mi przy samochodze, a ty Axl jak chcesz to idź do domu. - wydałam polecenie.
- A jest tam Stradlin, albo tamta? - zapytał.
- Spierdolili gdzieś w nocy. - skłamałam.
Zgodnie z założeniami wokalista wszedł do domu. Wtedy Duff zamknął go razem z Car i Izzim w jednym pokoju. Za chuja nie wiem jak mu się udało zgromadzić ich w jednym pomieszczeniu. Zadowolony z siebie basista wyszedł przed dom.
- Udało się! - oznajmił radośnie.
Slash posłał mu pytające spojrzenie. Wróciliśmy do domu.
- Duff mendo! - krzyczał Axl - Masz mnie w tej chwili wypuścić!
Usłyszeliśmy kopanie w drzwi i szarpanie za klamkę.
- Nie wyjdziecie, aż się nie pogodzicie. - powiedział blondyn.
- Ale z was chuje! - krzyczał Rudy.
Po chwili zapadła cisza. Są dwie opcie: a) rozmawiają b) Axl ich pozabijał. Druga opcja jest bardziej prawdopodobna.
- Na pewno pozbyłeś się wszystkich niebezpiecznych przedmiotów? - chciałam się upewnić.
- No. Nawet zabrałem zapalniczkę w kształcie rewolweru. - odpowiedział zadowolony z siebie.
Po około 2 godzinach usłyszeliśmy śmiech. Duff zrobił dziwną minę. Postanowiłam do nich zajrzeć. Zobaczyłam, że wszyscy siedzą na podłodze i chichrają w najlepsze. Gdzie tu sens?! Przecież przed chwilą się nienawidzili!
- I jak tam? - zapytałam.
- Chyba możesz już nas wypuścić. - powiedział radośnie Izzy.
No kurwa... A ja już myślałam, że się nigdy nie pogodzą.
- Wiecie co? - zaczął Axl - Musimy to opić w Rainbow!
- Ty stawiasz? - spytał radośnie Slash.
- Saul, mój drogi przyjacielu... Idzie tylko nasza trójka. - odpowiedział wokalista i objął ramionami rytmicznego i Car.
Mulat zrobił smutną minkę i usiadł obok mnie przy stole.
- Ja to ich nigdy nie zrozumiem. - powiedziałam, gdy wyszłam.
Slash zrobił dziwną minę.
- No co? - zapytałam speszona.
- Wiesz jak zazwyczaj godziła się Car i Axl... - powiedział powstrzymując śmiech.
- Saul! - krzyknęłam z niedowierzaniem - Ty zboku...
Gitarzysta tylko się zaśmiał.
- Viv... A może my też się tak pogodzimy? - zapytał nieśmiale.
- Stary, nie przeginaj. - powiedział ostro basista.
- Zostały mi tylko dziwki. - skrzywił się - Steven idziesz ze mną?
- Ja bym nie szedł? - ucieszył się perkusista.
- A Emilie? - zatrzymałam go w drzwiach.
- Jesteśmy w otwartym związku. - puścił mi oczko i wyszedł.
--------------------------------
*perspektywa Caroline*
--------------------------------
Ale ja jestem głupia... To wcale nie chodziło o mnie tylko o Emilie! Wszystko moja wina. Cholera! Ale wszystko wyjaśniliśmy sobie i jest w pożądku.
- Axl? - zwróciłam się do wokalisty.
- No? - zapytał.
- Zapomniałam o jednym. - powiedziałam i przyrżnęłam mu z całej siły w twarz.
Złapał się za policzek.
- A to za co? - spytał.
- Zapomniałam ci oddać za tamto w lesie. - oznajmiłam dumna z siebie.
Siedzieliśmy we trójkę w Rainbow i piliśmy jak za dawnych czasów! Tylko Izzy był jeszcze trochę opuchnięty. Jak zwykle, kiedy Axl się napije zbiera mu się na czułości...
- Caroline... - wybełkotał i chyba chciał mnie przytulić, ale padł na moje kolana.
Przywróciłam go do pionu.
- Ch... Chodź do kibla. - powiedział.
- Wal się. - odpowiedziałam i dałam znać Izziemy, żeby dolał mi wódki.
- Nie bądź taka... - Rudy zaczął smyrać mnie po nogach.
- Pij, nie gadaj. - powiedział Izzy i polał mu wódki.
- Co się w tych czasach dzieje... - pokręcił głową wokalista i wypił alkohol "na raz".
- Izzy, a jak to jest z tobą i Emilie? - zapytałam odpalając papierosa.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami - Tak sobie myślę, że chyba chciałem ją tylko przelecieć. Ma fajny tyłeczek. - uśmechnął się.
- Caroline... - jęczał Axl i chyba próbował wsadzić swoje łapska pod moją bluzkę.
- Co znowu? - zapytałam i odtrąciłam jego ręce.
- No chodź... - spojrzał na mnie tym swoim pijackim wzrokiem.
Kulturalnie pokazałam mu środkowy palec. Zalaliśmy się w trupa. Nikomu nie chciało się wracać do domu. Tylko ja w sumie zachowałam "przytomność".
- Tu jesteście! - usłyszałam znajomy głos, ale nie mogłam ogarnąć kto to - Wszędzie was szukaliśmy! Ja biorę Car, a chłopakami się podzielcie. - mówił głos.
Byłam zbyt pijana, aby co kolwiek dobrze zobaczyć. Nie ściemniam. Zawsze tak mam po wódce i LSD.
- Wstawaj. - ktoś zaczął mnie podnosić.
- Nigdzie nie ide... - wybełkotałam.
- Rusz się, a nie! - ktoś postawił mnie do pionu.
Po chwili runęłam na podłogę. Zachciało mi się spać, więc po prostu usnęłam.
- Steven, pomóż mi z nią. - usłyszałam.
Znowu poczułam, że ktoś mnie podnosi. Potem ktoś mnie niósł i obudziłam się w swoim pokoju. Wyglądałam strasznie. Od razu pomaszerowałam do łazienki ogarnąć się, ale oczywiście ktoś musiał mi ją zająć.
- Szybciej! - zaczęłam walić w drzwi.
- Muszę być przecież czyściutki! - odkrzyknął Steven.
- Pośpiesz się pudlu! - krzyknęłam i zeszłam na dół.
Na kanapie siedział Slash i Axl. Jak co środę oglądali pornosy na jakimś kanale. To taka ich tradycja. Miałam kaca, a najlepsze lekarstwo na kaca to przecież trochę wódki. Zrobiłam sobie drinka i go wypiłam.
- Car, może my tak kiedyś...? - zapytał Axl wskazując na telewizor.
- Chyba w twoich snach. - odpowiedziałam.
- Ale to byłby piękny sen... - rozmarzył się.
Zrobiłam minę w stylu "zaraz się zrzygam".
- Najpierw byśmy kochali się w salonie na stole. Rozpiąłbym ci delikatnie spodnie i moim języczkiem... - zaczął opowiadać.
- Oszczędź mi szczegółów! - przerwałam mu i na wszelki wypadek zatkałam sobie uszy.
- Mi opowiedz! - ucieszył się Saul.
- To ja wychodzę! - powiedziałam i szybko wróciłam na górę.
- Popcorn, ile jeszcze?! - zaczęłam dobijać się do drzwi łazienki.
- Dopiero obciąłem paznokcie! - oburzył się - Jeszcze muszę się umyć i wyperfumować!
- Daje ci pięć minut! - warknęłam.
- Co ty taka wściekła? - zapytała Vivien wychodząc z sypialni McKagana ( ! ).
- Nic mi nie mów... - powiedziałam i zeszłam znowu na dół.
Po chuja ja tak łażę?!
- Oo, Caroline! - ucieszył się Slash - Z Axlem doszliśmy do pewnego porozumienia! - powiedział i wziął łyka Daniel'sa - Więc kiedy on skończy z tobą w kuchni i salonie, to pójdziemy we troje do mojej sypialni i wtedy ja...
- Skończ! - rozkazałam.
- Ale zrobimy tak? - zapytał z nadzieją.
- Nie! - odpowiedziałam.
- Oj, Car... Będzie ci z nami dobrze... - namawiał mnie gitarzysta.
Popukałam się w czoło.
- A gdyby tak na... cmentarzu? - zaproponował Axl.
Nie mogłam tego słuchać. Od tych pornosów już całkiem im się we łbach poprzepwracało!
- O co te krzyki? - do salonu wszedł rytmiczny.
- Izzy, trzymaj mnie, bo zaraz tym zboczeńcom dam po mordzie... - powiedziałam.
- Swoją drogą, to dla ciebie Izzy też byłoby miejsce... - zaczął Slash.
- Gdzie? - zapytał brunet.
- Nie waż sie kończyć! - uprzedziłam Saula.
Axl i Slash zaczęli się śmiać. Zboki pierdolone... Usiadłam załamana przy stole w kuchni.
- Chcesz kawy? - zapytał rytmiczny.
- Jeśli będziesz tak dobry to poproszę. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Chłopak zaczął robić napój. Zajrzałam do lodówki. Co kurwa robi tu trampek Stevena?! I jeszcze coś dziwnego w słoiczku. Chyba majonez.
- Kanapki z majonezem? - zapytałam.
- Nie jedz tego. - powiedział Izzy.
- Czemu? - zdziwiłam się.
- Zaufaj mi. - uśmiechnął się tajemniczo i podał mi kubek z kawą.
Zaczęliśmy pić i gadać o tym jak to pornosy wpływają na ludzi.
- Jest coś do jedzonka? - do kuchni wszedł Steven w samych majtkach i z ręcznikiem na głowie.
Blondyn zajrzał do lodówki.
- Aaa! To tu jest mój trampek! Wszędzie go szukałem! - powiedział i wyjął go z chłodziarki - Co my tu mamy? Hm... Majonez!
Izzy dał mi znak, żebym nic nie mówiła. Popcorn zaczął robić sobie kanapki.
- Chcecie? - zapytał.
- Jedliśmy już. - skłamał Izzy.
Steven wziął gryza kanapki.
- Kurwa, co to jest?!- wrzasnął.
W tym momencie do kuchni weszli śmiejący się Axl i Slash. Czy tylko ja nie wiem o co tu chodzi?!
- Co wyście mi tu kurwa dali?! - krzyczał Steven i pluł kanapką.
Chłopaki krztusili się ze śmiechu.
- Pornosowa Środa... - powiedział przez śmiech Axl.
- Do chuja pana! - wrzasnął Steven - Muszę wyparzyć usta!
Perkusista podbiegł do zlewu i zaczął przemywać usta.
- O co chodzi? - zapytałam Izziego.
- Axl wpadł na pomysł, że pozostawi po sobie ślad i jak ktoś znajdzie ten słoiczek to będzie mógł go jakoś wykorzystać. - powiedział Izzy.
- Miało się narodzić dziecko-bóg, ale Steven wszystko zżarł. - dopowiedział wokalista.
- Idę zwymiotować... - odezwał się Adler i pobiegł do kibla.
Biedny... Do kuchni wszedł Duff.
- Może kanapeczki? - zapytał miłym głosem Axl.
Basista spojrzał na kalendarz.
- Pornosowa Środa? Nie, dzięki. - uśmiechnął się i zaczął pić moją kawę.
- Ej, to moje! - krzyknęłam.
- Już nie. - puścił mi oczko i wyszedł z kubkiem świeżej kawy.