niedziela, 18 maja 2014

R. 60

Pierwsze dzieło wszystkich autorek XD no i pierwszy rozdział zapowiadający zmiany, więc ten tego XD

*perspektywa Caroline*
--------------------------------
Wybiegłam z domu. Miałam dość tego wszystkiego. Miałam dość Axla. On chciał mi chyba zniszczyć życie. Ciągle mnie rani. Najpierw te dziwki, później prawie Vivien przez niego nie umarła. Męczy mnie ten związek. Nie wiem czy chce z nim dłużej być, ale za bardzo go kocham. Muszę sie upić. Kupiłam jakieś wino i trochę wódki, a potem zaszyłam sie w kącie w parku obok fontanny. Szum wody trochę mnie uspokoił, ale tylko na chwilę. Przypomniało mi się jak Axl ciągle podejrzewa mnie o zdrady. A gdyby dać mu trochę tej satysfakcji? Postanowilam, że trochę się z kimś zabawię. Wypiłam wszystko i chwiejnym krokiem poszłam do klubu. O chuj. Ile ludzi. Kogo przelecieć? Zaczęłam się rozglądać, aż w końcu go dostrzegłam. Stał do mnie tyłem, ale wyglądał zachęcająco. Podeszłam do niego, a on odwrócił się w moją stronę. I o kurwa. To był Sebastian Bach we własnej osobie i uśmiechał sie do mnie. Stałam i patrzyłam na niego pedofilskim wzrokiem. Nie mogłam uwierzyć, że to Sebastian. Na sam jego widok miałam orgazm.
- Może drinka? - zapytał śmiejąc się i obejmując mnie w pasie. 
- Nie chcę drinka. - wyszeptałam mu do ucha seksownym głosem i pocałowałam.
Bach wziął mnie na ręce i zaniósł do kibla. Zajęliśmy kabinę na końcu pomieszczenia. Przyparł mnie do ściany, położył dłonie na policzkach i zaczął całować. Zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Wplotłam swoje palce w jego długie włosy. Było nam tak dobrze. Jego jedna dłoń zaczęła gładzić mnie po talii i stopniowo zjeżdżać do poziomu moich bioder. Delikatnie zbliżył moje ciało do swojego. Poczułam jak rozpina mi spodnie. Przez chwilę pomyślałam o Axlu i o naszym związku. A potem przypomniały mi się dziwki i to, że posądza mnie o kurwienie sie. Niech cierpi. Zaczęłam intensywniej całować Sebastiana. Nasze oddechy przyśpieszyły. Jego palce zaczęły delikatnie pieścić moje krocze. Wydałam z siebie ciche jęknięcie. Uśmiechnął sie widząc moje zadowolenie.
- Jak ci na imię? - szepnął nie przestając działać palcami.
- Caroline. - wyjęczałam, gdyż jego palce przyśpieszyły.
Uroczo sie uśmiechnął.
- Jestem Sebastian. - powiedział i zaczął pozbywać sie mojej bluzki.
Zdjęłam z niego koszulkę. Chwilę się całowaliśmy, aż zaczął ściągać z siebie spodnie i czerwone bokserki z napisam "Touch This". Zaczęłam pieścić jego męskość dłonią. Jego ręce błądziły po moich piersiach. Sprawiało mu to przyjemność i zmróżył oczy. Wyglądał bardzo seksownie. Zbliżył sie do mnie jeszcze bardziej i kładąc ręce na moich pośladkach delikatnie wszedł we mnie. Znowu jęknęłam. Jego biodra delikatnie kołysały sie w przód i w tył. Co jakiś czas składaliśmy sobie pocałunki w różnych częściach ciała. Jego biodra przyśpieszyły. Odchyliłam głowę do tyłu z rozkoszy. On zaczął ciężko oddychać, aż wypowiedział kilka przypadkowych słów i z uśmiechem na twarzy wyszedł ze mnie.
-----------------------------
*perspektywa Slasha*
-----------------------------
Po kolejnym nocnym wypadzie na plażę odsypiałem na kanapie. Obudziło mnie nieustające walenie do drzwi. Stwierdziłem, że mam na co liczyć, żeby ktoś je otworzył. Spojrzałem na zegarek. Parę minut po ósmej. Kto normalny o tej godzinie napastuje innych? Pukanie nasiliło się.
- Już idę, idę... - mruknąłem wciąż zaspany.
Zwlekłem sie z kanapy i włożyłem na siebie jeansy, które rzuciłem w kąt po powrocie do domu. Otworzyłem drzwi. Chwilę zajęło mi rozpoznanie kto przede mną stoi, bo wieczorem, aby nie mieć koszmarów obaliłem butelkę Daniel'sa i teraz jestem "wczorajszy". Zmróżyłem oczy, aby odzyskać ostrość widzenia, bo na dworzu było cholernie jasno.
- Przesyłka pod ten adres. - powiedział gość.
To chyba listonosz... Wręczył mi paczkę wielkości pudełka po butach.
- Proszę się podpisać. - podał mi długopis i jakiś świstek.
Nadal nie bardzo mogłem rozczytać literki, a w dodatku zaczęła boleć mnie głowa.
- Hm... Autograf chcesz? - mruknąłem i machnąłem podpis na całą kartkę.
- Wystarczyła parafka w prawym dolnym rogu... - powiedział facet i zaczął odchodzić.
Wszedłem z paczką do domu. Położyłem ją na stole w kuchni. Głowa bolała mnie co raz bardziej, a oczy zaczynały piec. Wyciągnąłem z lodówki mleko i napiłem sie z kartonu. Usiadłem przy stole stawiając picie na blacie. Zacząłem oglądać pudełko. Było zawinięte w szary papier i przewiązane sznurkiem. Nagle moją uwagę zwrócił liścik, którego wcześniej nie zauważyłem. Podniosłem go i z trudem odczytałem to co jest na nim napisane. Był od naszego fana. Odłożyłem kartkę na miejsce. Zacząłem ponownie oglądać przesyłkę. Nie było na niej adresu opnadawcy. Rozdarłem papier i przerwałem sznurek zabezpieczający pudełko. Zanim je otworzyłem, poczułem że zbiera mi sie na wymioty. Wychyliłem sie za okno i puściłem pawia. Napiłem sie mleka, żeby pozbyć sie smaku rzygów z ust. Delikatnie podniosłem pokrywkę pudełka. Było w nim sporo pogniecionych gazet. Zacząłem je wysypywać. Okazało się, że w środku jest pięć kaset. Zacząłem je obracać w dłoniach. Na każdej było imię jednego z Gunsów. Na spodzie pudełka był liścik:
"Kochani!
Mam nadzieję, że nagrania Wam się spodobają. Proszę, aby każdy z Was wysłuchał tylko kasety ze swoim imieniem i w samotności.
~ Fan."
Ciekawe czy mamy działający magnetowid. Pewnie "Fan" też coś tam muzykuje i chce nam pokazać swoje demo. Dopiłem do końca mleko i poszedłem do pokoju Izzyego. O ile dobrze pamiętam Stradlin miał jakieś radyjko, które mogłoby to odtworzyć. Kulturalnie zapukałem do środka. Cisza. Pewnie śpi. Zajrzałem do środka, ale chłopaka nie było. 
---------------------------------
*perspektywa Stevena*
---------------------------------
Obudziłem sie w pierdlu. Czego ja sie kurwa znowu naćpałem? Postanowiłem zagadać do policjanta pilnującego celi i trochę sie podlizać, żeby szybciej mnie wypuścili.
- Przepraszam najmilszego pana bardzo. Co ja tu robię?- grzecznie zapytałem z niewinnym uśmieszkiem, a kiedy sie do mnie odwrócił dodałem - Czy to nie pan grał tego przystojnego no... faceta w... yyy... no filmie?
- A to ty sobie waliłeś konia na moście... - zaraz co?! on chyba mnie z kimś pomylił - Nie grałem w żadnym filmie. Nie jestem dobrym tylko złym gliną, więc mnie tym nie udobruchasz. - dodał ostro.
- A może mi pan wyjaśnić dokładniej czemu tu jestem?- zapytałem ponownie.
W tym momencie zgred włączył TV i zobaczyłem siebie nago walącego konia na moście, a za mną tabliczkę z napisem: San Diego.
- Mrrr - odezwał sie mój współwięzień - Jaki duży masz sprzęt. Może pokażesz mi go kiedyś? - puścił mi oczko. 
Co on pierdoli? Na wszelki wypadek usiadłem zdala od niego w koncie celi. Poczułem, że burczy mi w brzuchu. Spojrzałem na zegarek na biurku policjanta. Nic dziwnego, że jestem głodny, bo jest właśnie pora obiadowa. Zobaczyłem, jak zgred wychodzi i zamyka posterunek na klucz. Co do kurwy? Nie chce zostać sam na sam z tym zboczeńcem... Psychol zaczął sie do mnie zbliżać. Przykucnął przede mną, tak że nie miałem dokąd uciekać. Na chuj ja usiadłem w kącie?!
- Wiesz gdzie poszedł posterunkowy? - zapytał z podejrzanym uśmieszkiem.
Pokręciłem przecząco głową.
- Na obiad. - jeszcze bardziej zaczął sie uśmiechać - Wróci dopiero za 40 minut.
Odsunąłem głowę jak najdalej sie dało od ryja tego faceta, który z sekundy na sekunde był co raz bliżej mnie.
- Mamy dużo czasu dla siebie... - położył mi dłoń na klacie - Może pokażesz mi teraz swój sprzęt?
- Nie! Nie! Nie! - wrzasnąłem i odepchnąłem go od siebie - Spierdalaj od Stevena kurwa Adlera!
Wstałem na nogi, żeby mieć trochę przewagi.
- Ale... - zaczął lekko przestraszony - Ja wiem, że tego chcesz.
- Spierdalaj! - wydarłem sie na całe gardło - Masz sie trzymać z daleka ode mnie!
Facet zmierzył mnie wzrokiem. Jego spojrzenie na chwilę zatrzymało sie w okolicy mojego krocza i skulił sie w koncie. Teraz przypomina przestraszone dziecko. Dobrze mu tak.
--------------------------------
*perspektywa Axla*
--------------------------------
Siedziałem w pokoju i piłem już od kilku godzin. Caroline to głupia suka. Przecież to nie moja wina, że Viv sie naćpała. Nie jest małym dzieckiem, żebym musiał ją pilnować. Kurwa! Rzuciłem butelką o ścianę. Emocje zaczęły się nasilać. Rozjebalem jeszcze kilka rzeczy ale nic nie pomogło. Nadal byłem wkurwiony. Musiałem znaleźć sobie zajęcie. 
- Siema kurwy! - wydarłem się schodząc na dół jednak nikt mi nie odpowiedzial.
Co do chuja? Nikogo nie ma? Chyba mogę się zabawić. Rozlałem benzynę po całym domu.
- Jebane kurwy... - wymamrotałem i rzuciłem zapaloną zapałkę.
Później wyślizgnąłem się przez okno z domu. Pojechałbym do Adlera. Powoli zaczynałem tęsknić za tym dupkiem. Rozejrzałem sie za autem, jednak tego grata nigdzie nie było. No kurwa. Będę musiał jechać stopem. Poszedłem na autostradę i czekałem. W końcu zatrzymało się jakieś auto. 
- Wskakuj młody! - zawołał facet przez otwarte okno.
Wyglądał na sympatycznego. Uśmiechnąłem się i wbiłem do samochodu. Jechaliśmy w kierunku San Diego przez jakiś czas. Zrobiło się już ciemno. Nagle koleś zjechał na bok i zgasił auto. 
- Hej, dlaczego nie jedziemy? - zapytałem zdezorientowany. 
- Nieopodal jest hotel. Chcę sie przespać. Zmęczony jestem. - odpowiedział tamten.
Zgodziłem się. Ale... Co ja mam teraz zrobić? To jest zadupie. Nikt tu teraz nie jeździ. Nagle tamten odezwał się jakby czytał mi w myślach.
- Chodź ze mną. Też przyda ci się trochę odpoczynku.
Miał rację. Byłem już zmęczony. Poszliśmy do hotelu i dostałem pokój. Natychmiast rzucilem sie na łóżko i zasnąłem. Mmm dziwki i wódka... Nagle czyjś dotyk przerwał mi mój wspaniały sen. Zaspany spojrzałem na człowieka, który właśnie próbował mnie zgwałcić. Byłem przerażony. Strach mnie paraliżował, a on nieprzerwanie mnie dotykał, pieścił moje krocze i próbował rozebrać. Złapałem brzytwę i straciłem panowanie nad sobą. 
- Nawet mnie nie dotykaj! - rzuciłem się na niego. Wtedy facet uciekł drzwiami. Byłem przestraszony i czułem się napastowany. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem. Był środek nocy, na zadupiu. Szedłem kilka godzin aż dotarłem do autostrady i odważyłem się ponownie złapać stopa. Nie mogłem uwierzyć, że chciał mnie zgwałcić. Przecież wydawał się taki miły. Nie moglem sie doczekac spotkania ze Stevenem.*
-------------------------------------
*na podstawie biografii Axla

2 komentarze:

  1. Najs! I w końcu takie sceny jakie lubię :P Wszyscy chcą ich kurde gwałcić, ale w sumie im się nie dziwię. Dobre dupy z nich wtedy były :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Seeeeeeeeeeeba!!!!! hahahahahahah
    I Adler xDDDD

    OdpowiedzUsuń