środa, 7 maja 2014

R. 56

*perspektywa Vivien*
---------------------------
Wstałam. Nigdzie nie było Duffa, więc poszlam go poszukać. Zeszłam na dół.
- Czy to konieczne? - usłyszałam jak Caroline rozmawia przez telefon.
Wzięłam sobie z lodówki puszke coli i wróciłam do salonu.
- Dobra, cześć. - powiedziała zdegustowanym głosem i rozłączyła sie.
- Złe wieści? - spytałam siadając na kanapie.
Blondynka wzięła głęboki wdech.
- Kuzyneczka z nami pomieszka. - odpowiedziała z wymuszomą radością.
- Ale jak to? - nie rozumiałam - Dlaczego?
Wtedy Caroline opowiedziała mi jej "genialny plan" i teraz jej rodzice chcą ją kontrolować.
- Może okaże sie, że jest spoko. - chciałam jakoś dać nadzieję.
Blondynka wzruszyła ramionami.
- A kiedy przyjedzie? - zapytałam.
- Po południu. - odpowiedziała - Jeszcze trzeba jej pokój przygotować... - dodała zdegustowanym głosem.
- Pomoge ci. - powiedziałam.
Zdecydowałyśmy, że nowa lokatorka dostanie pokój po Axlu. I tak trzyma wszystkie rzeczy u Caroline. Musiałyśmy tylko posprzątać i zmienić pościel. Blondynka spojrzała na zegarek.
- Będzie za godzine. - odezwała sie.
Poszłyśmy do salonu powywalać puste butelki po alkoholu, sprzęt Izzyego od dilera i co do kurwy robią tu czyjeś gacie?!
- Wywal je. - nakazała mi Car.
- Nie dotkne tego. - skrzywiłam sie.
- Zaraz tu przyjadą moi starzy i Amy. - powiedziała.
- Sama je wywal. - upierałam sie.
Car zrobiła minę mordercy. Zamknęłam oczy i zaczęłam wkopywać gacie pod kanapę. Rozległ sie dzwonek do drzwi. Caroline poprawiła włosy i poszła otworzyć. Chwile gadała ze swoimi rodzicami, słyszałam jak ją pouczają. Ja nie wiem jak ona z nimi wytrzymała tyle czasu. Usłyszałam jak zamykają sie drzwi. Car wprowadziła do salonu jakąś brunetkę. Nawet ładna. Grzecznie ubrana, uczesana i z miłym uśmiechem na twarzy. Zupełnie inna niż my, ale może sie polubimy.
- To jest Amy. - powiedziała Caroline.
- Vivien. - uśmiechnęłam sie i podałam jej rękę.
Brunetka skinęła głową.
- Dobra, a teraz musisz sie o czymś dowiedzieć... - zaczęła niechętnie blondynka.
Opowiedziała Amy jak sie sprawy mają w domu oraz, że "genialny plan" to jedna wielka ściema i poprosiła, żeby ją kryła.
- W pożądku. - stwierdziła nowa lokatorka.
- Spoko. Chodź, pokażę ci twój pokój. - powiedziała Caroline i zaprowadziła brunetkę na górę.
Dziwna troche jest, ale może jeszcze nie czuje sie dobrze w moim towarzystwie.
---------------------------
*perspektywa Amy*
---------------------------
Nie chce podpaść Caroline i będę ją kryła. Nie miałyśmy ze sobą dobrych relacji. Jej rodzice ciągle kazali jej być jak ja i robili za to wyrzuty. Może sie polubimy. No i nie chce, żeby mnie stąd wywaliła, bo mam bliżej na uczelnię. Zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Nagle ktoś wlazł do mojego pokoju. Był to rudy osobnik odziny tylko w białe bokserki. Sądząc po jego twarzy, przed chwilą sie obudził.
- Co do kurwy..? - odezwał sie.
- Yyy... - nie wiedziałam jak sie zachować.
Raczej jestem nieśmiała i nie przyzwyczaiłam sie do tego typu odwiedzin.
- Caroline! - krzyknął mężczyzna - Ktoś wbił mi do pokoju!
Blondynka weszła do środka.
- To Amy, moja kuzynka. - wyjaśniła - Będzie tu mieszkać.
- Spoko. - wzruszył ramionami - Jestem Axl. - powiedział i wyszedł.
Ciekawa jestem kto tu jeszcze mieszka... Po rozpakowaniu rzeczy, wyciągnęłam podręczniki i zaczęłam sie uczyć. Nagle usłyszałam krzyk z korytarza.
- ADADADADADADA! Gdzie są moje kwiatki dla Emilie?! - krzyczał jakiś mężczyzna.
Wyjrzałam ze swojego pokoju. Na korytarzu stał blondyn i ciemnoskóry chłopak z burzą czarnych loków.
- Sory stary... - powiedział kudłaty podając blondasowi pogięte kwiatki - Usiadłem na nich...
- A idź mi z tym! - wrzasnął wściekły chłopak i gdzieś poszedł.
Przyglądałam sie chwile mulatowi. W pewnym momencie zauwarzył, że tu jestem.
- Kim jesteś? - zapytał zdziwiony.
Postanowiłam przełamać swoją nieśmiałość i odpowiedzieć.
- Jestem Amy. Kuzynka Caroline. - wyciągnęłam rękę, by sie przywitać.
- Slash. - uśmiechnął sie przyjaźnie i uścisnął moją dłoń - Znasz już resztę?
- Nie. - odpowiedziałam.
- Ten mały furiat, który tu był przed chwilą to Steven, rudy diabeł to Axl i jest jeszcze Izzy, żyrafa Duff i Vivien. - streścił wszystkich domowników - Myślę, że ich polubisz. Są trochę stuknięci, ale przyzwyczaisz sie.
Uśmiechnęłam sie tylko.
- Ja lecę do Marcka, to nasz sąsiad. Trzymaj sie. - powiedział i zszedł schodami na dół.
Wróciłam do swojego pokoju. Wydaje sie całkiem miły. Może jakoś tu wytrzymam. A jak nie to łatwiej bedzie mi skupić sie na studiach. Wróciłam do czytania podręcznika. Po chwili ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Amy, idziesz z nami na spacer? - zapytała Vivien zaglądając do środka - Poznasz wszystkich i tak dalej.
- No dobrze. - zgodziłam sie.
Zeszłam z brunetką na dół do salonu. Przedstawiła mi już wszystkich oficjalnie. Wyszliśmy z domu. Szybko zorientowałam sie, że tak naprawdę idziemy do baru, bo Axl i Steven śpiewali coś omjakimś winie. Caroline troche nie pasowała moja obecność, ale Vivien kazała jej sie ogarnąć. Szłam za wszystkim na końcu. Dołączył sie do mnie Izzy.
- Więc rodzice Car cie tu przysłali? - zaczął rozmowę.
Pokiwałam głową na tak.
- Troche głupio wyszło z tym kłamstwem... - powiedział zniesmaczony - A ty podobno studiujesz, tak?
- Tak. - zdobyłam sie na odpowiedź.
- Też chciałem iść na studia, ale mam za słabą maturę i uznałem że zespół jest ważniejszy. - podtrzymywał rozmowę - Na jakim kierunku jesteś?
- Psychologia. - odpowiedziałam.
- No to tu sie przydasz. - zaśmiał sie.
Weszliśmy do baru o nazwie Rainbow. Sporo o nim słyszałam, ale nie mam w zwyczaju szlajać sie po takich miejscach. Rodzice mi mówili, że pełno tu ćpunów i gwałcicieli. Usiedliśmy przy jakimś stoliku. Zauwarzyłam, że ten wyski blondyn od dłuższego czasu na mnie sie gapi. Troche dziwnie sie czuje, kiedy ktoś mnie obserwuje... Slash przyniósł butelki wódki i whisky oraz szklaneczki dla każdego.
- Ja dziękuję. - powiedziałam kiedy stawiał naczynia przede mną.
Posłał mi pytające spojrzenie.
- Mam jutro wykłady. - wyjaśniłam.
- Co kto woli. - wzruszył ramionami i zaczął rozlewać alkohol.
Posiedziałam w ich towarzystwie godzinę. Wydają się być mili. Nie odzywałam sie za wiele.
- Muszę już iść. Późno jest... - powiedziałam i wstałam od stołu.
- Odprowadzę cię. - odezwał sie Izzy.
Wyszliśmy z klubu.
- Zapalisz? - wyciągnął w moją stronę paczkę czerwonych Marlboro.
- Nie palę. - odpowiedziałam.
Chłopak wyciągnął dla siebie papierosa i go odpalił. Mocno sie zaciągnął.
- O której masz jutro zajęcia? - zapytał wypuszczając dym nosem.
- O 10. - odezwałam sie.
- Podwieźć cię? - zaproponował.
- Nie trzeba. - uśmiechnęłam sie - To blisko stąd.
- To może cie odprowadzę? - nie dawał za wygraną.
- No dobrze. - zgodziłam sie.
Doszliśmy do domu. Jest 22. Poszłam do łazienki umyć sie. Wzięłam z lodówki kawałek pizzy. Chyba nie chcę wiedzieć ile tu leżał, ale nic nie jadłam cały dzień i burczy mi w brzuchu. Chwilę poczytałam w łóżku i poszłam spać.

NASTĘPNEGO DNIA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Vivien*
-----------------------------
W nocy pokłóciłam sie z Duffem. Nie wiem co mi odbiło, ale zrobiłam mu sceny zazdrości o Amy. Widziałam jak na nią patrzył. Pewnie alkohol zmienił moj sposób postrzegania rzeczywistości i dlatego zaczęłam wydzierać sie na środku klubu. Głupio mi teraz. Siedziałam na swoim łóżku i paliłam papierosa, aż ktoś zapukał do mojego pokoju. To Duff... Usiadł obok mnie. Wziął sobie papierosa z mojej paczki i zaczął palić.
- Przepraszam. - odezwał sie po chwili krępującego milczenia - Nie powinienem sie tak zachowywać...
- To ja przepraszam. - powiedziałam - Przesadzam już.
Przytuliłam go, a on mnie pocałował.
- Kocham tylko ciebie i nie musisz być zazdrosna. - uśmiechnął sie.
- Też ciebie kocham. - wtuliłam sie w niego.
Potem naszła nas ochota na seks, więc zaczęliśmy sie pieprzyć. W pewnym momencie usłyszałam jak Duff jęczy "ohh... Amy... Amy... No dalej, wiem że potrafisz.".
- Amy?! - wrzasnęłam schodząc z niego.
- To przez przypadek... - powiedział przerażony.
- Ty chuju! - przywaliłam mu w twarz i uciekłam z płaczem.
Zamknęłam sie w łazience. Nie wiem ile tak płakałam. Znalazłam jakiś ręcznik. Zawinęłam sie w niego i wróciłam do swojego pokoju. Na szczęście nie było już w nim Duffa. Ubrałam sie. Ciągle chce mi sie płakać. Dobija mnie to. Poszłam do pokoju Izzyego. Leżał rozmażony, albo naćpany na łóżku. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Wyjęłam z jego szafki nocnej trochę heroiny. Z kuchni wzięłam 2 butelki wódki i wróciłam do siebie. Zamknęłam drzwi i zaczęłam poprawiać sobie humor. Na szczęście na jakiś czas uciekły ode mnie negatywne emocje.
-----------------------------------
Mam nadzieję, że nowa bohaterka się spodoba i wrazie co to proszę o komentarze na ten temat, jakieś uwagi lub wskazówki :) niedługo dodam jej krótką charakterystykę do zakładki "Bohaterowie".

2 komentarze:

  1. ooooooooooooooooo taaaaaaaaaaaak :D
    Ten rozdział jest jest jednym z najlepszych ( pomimo, że jest krótki, ale wybaczam)
    Widzę, że skorzystałaś z mojej podpowiedzi. I muszę przyznać, że wyszła zajebiście. Nawet lepiej niż ja to miałam w myślach. Zazdroszczę ci takiej wyobraźni. Ja od swojej wariuje na maksa. Kurczę, ale chyba widzę, że Izzi'emu Amy też się podoba. Żeby tylko oni się nie kłócili:( Ale czytało mi się bardzo miło i czekam, czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie jak mogę jeśli chodzi o długość ;) w następnym zanosi sie na sporo narracji co jest związane z moimi humorkami, ale to nie ważne XD
      Czasem mam wrażenie, że wszystko wymyślam z kosmosu i jest bez sensu, ale w interentach wszystko można XD a co do Izzyego i Duffa, to spokojnie. Mam plan i sytuacja będzie opanowana :)

      Usuń