piątek, 2 maja 2014

R. 55

Rozdział z dedykacją dla Tomka, który przez jakiś czas na jego proźbę zostanie bohaterem opowiadań.

*perspektywa Caroline*
-------------------------------
Tu jest gorzej niż w domu u moich starych! Masakra. Z Axlem czy bez ja i Viv spierdalamy stąd. Wariatkowo jakieś... Dali nam wreszcie czas wolny. Wszyscy "wyklęci" chodzili teraz po patio przy klasztorze. Zobaczyłam, że Axl siedzi ze spuszczoną głową na ławce.
- Pogadam z nim. - powiedziałam do Viv i ruszyłam w jego stronę.
Usiadłam obok niego.
- Serio ci sie tu podoba? - chciałam jakoś zacząć rozmowę.
- Nie... - odpowiedział cicho.
- Wracajmy do domu. - powiedziałam.
- Nie będę mógł patrzeć jak obok mnie obściskujesz sie ze Stradlinem. - odezwał sie jeszcze ciszej niż poprzednio.
- Wybaczam ci. - stwierdziłam łagodnym głosem.
Axl spojrzał na mnie.
- Serio? - zapytał z niedowierzaniem.
- Serio. - uśmiechnęłam sie.
Przytulił mnie.
- Zmywajmy sie stąd. - powiedziałam.
- Dobrze. - zgodził sie.
Poczekaliśmy do obiadu. Axl stwierdził, że nie musi brać swoich rzeczy bo i tak spakował jakieś dziadkowe sweterki i koszule.
- To jaki mamy plan? - zapytała Viv.
- Po prostu stąd chodźmy? - zasugerowałam.
- A jak nas złapią? - odezwała sie niepewnym głosem.
- I co nam zrobią? - zakpiłam sobie - Każą sie pomodlić?
Poszliśmy do pokoju Axla. Zaczęliśmy po kolei wychodzić oknem, a następnie kierować ku bramie.
- Cholera, zamknięte! - wkurzyła sie Viv i zaczęła potrząsać kratami.
- Przejdźmy górą. - zaproponował Rose.
Ogrodzenie było dość wysokie i z zaostrzynymi końcami u góry, ale nie mieliśmy innego wyboru.
- Podsadze was. - powiedział i po kolei zaczął nas przerzucać przez płot.
- Aaa... - jęknęłam, gdy wylądowałam po drugiej stronie - Moja noga...
Kostka zaczęła mnie strasznie boleć. Chyba krzywo wylądowałam. Viv zaczęła mnie podnosić.
- Boli? - zapytała z troską.
- Jak diabli... - skrzywiłam sie.
Axl przeskoczył przez płot i znalazł sie obok nas.
- Przepraszam. - powiedział i pomógł mnie podtrzymywać.
- Daj spokój. To nie twoja wina. - zaprotestowałam.
Chwilę sie ze mną sprzeczał, że mógł uwarzać kiedy mnie przerzucał, ale wybiłam mu to z głowy.
- Daleko do tego samochodu? - zapytał zmieniając temat.
- Powinien już dawno być. - odpowiedziała Viv.
- No nie mówcie, że ktoś nam zajebał tego grata. - zirytowałam sie.
Doszliśmy, a raczej ja zostałam doniesiona, a Axl i Viv doszli do głównej drogi i nic. Samochód jak był tak go nie ma. Dalej sobie tego klasztoru nie mogli wymyśleć. Axl i Viv nie mogą mnie nieść taki kawał.
- Złapmy stopa. - zasugerowała Vivien.
Nie mieliśmy lepszych pomysłów, więc zgodziliśmy sie. Poczekaliśmy jakieś 15 minut, aż zatrzymało sie przy nas czarne BMW.
- No heej. - przywitał sie przez odkręcone okno Marck - Podwieźć was?
- Stary, dobrze że jesteś. - ucieszył sie Axl i zaczął usadzać mnie na tylnych fotelach auta.
Viv usiadła obok kierowcy.
- Masz może coś zimnego? - zapytała Marcka.
Chłopak otworzył schowek, w którym miał mini lodówke, która pomieściłaby tylko jedną butelke jakiegoś alkoholu.
- Tu mam zimnego szampana. - powiedział i wyjął alkohol.
- Przyłóż sobie do nogi. - Viv podała mi butelkę.
Zaczęliśmy jechać. Marck poprawił nam humor swoimi opowieściami o dziwkach i imprezach.
- No i jest sprawa. - powiedział całkiem poważnie - Mieliście u mnie grać w klubie. O 20 będziecie mieć występ.
Dogadaliśmy sie co do szczegółów. Chłopaki będą mieć nawet coś w rodzaju supportu.
----------------------------
*perspektywa Izzyego*
----------------------------
Chyba powinienem przeprosić Caroline za ostatnią kłótnię. Troche mnie poniosło. Chciała dobrze, a teraz zniknęła. Boże, powinienem jej pilnować... Usłyszałem, że ktoś wchodzi do mieszkania. To Viv i Caroline. Blondynka kulała i Vivien musiała pomóc jej dojść do kanapy.
- Ide do Marcka. - powiedziała brunetka i wyszła.
Usiadłem obok Caroline.
- Wszystko dobrze? - zapytałem niepewnie.
Westchnęła tylko i pokiwała głową.
- Przepraszam. - odezwałem sie trochę pewniej.
- Już dobrze. Nie gniewam sie. - odpowiedziała.
Zbliżyłem sie do Caroline, żeby ją pocałować, ale Axl wszedł do domu...
- Mam troche lodu od Marcka dla ciebie kochanie. - powiedział i pocałował ją podając torbę z zimnym okładem.
- Dzięki. - uśmiechnęła sie i zaczęła chłodzić kostkę.
- Przesuń sie Izzy. - odezwał sie Axl i wepchał między mnie i Car.
Zaczęli sie obściskiwać. Czyli, że ona mu wybaczyła... A przez chwile robiłem sobie nadzieję, a ona sie mną tylko bawiła. Nie mogę za to winić Axla. Obiecaliśmy sobie, że dziewczyna nas nie poróżni, ale... To nie tak miało być! Jak zwykle narobiłem sobie nadziei, a przecież to było do przewidzenia. Brawo Stradlin!

NASTĘPNEGO DNIA WIECZOREM*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Slasha*
---------------------------------------------
Dotarliśmy do nowego klubu Marcka. Chcieliśmy usłyszeć jak brzmi nasz support. Usiedliśmy przy stoliku zarezerwowanym tylko dla nas. Półnagie kelnerki przynosiły nam darmowe drinki. Marck ma świetny gust. W pewnym momencie z sufitu wyjechała kula i najebany gość z naszego supportu rzucił sie na nią i zrobił huśtawkę! To było epickie! Zagrali jeszcze pare kawałków, aż Marck nas zapowiedział. Weszliśmy na scene i zaczęliśmy grać. Widownia szalała. Aż bałem sie, że rozwalą nową miejscówkę Marcka pierwszego wieczoru. Po zejściu ze sceny dopadł mnie jakiś facet.
- Slash! - usłyszałem za sobą.
Odwróciłem sie. Wołał mnie facet, który wyglądał dziwnie znajomo. No i był członkiem naszego supportu.
- To ja, Tomek. - zaczął wyjaśniać - Chodziliśmy razem do szkoły.
Chwile sie zamyśliłem. Aaa ten Tomek! Wołaliśmy na niego Tom. Jest z Polski i w szkole zawsze otaczały go najładniejsze dziewczyny. Strasznie mu tego zazdrościłem, no ale nie ważne. Teraz i ja nie narzekam.
- Co u ciebie słychać? - zapytałem.
Zaczęliśmy pogawędkę. Całkiem spoko gość z tego Toma.
- Napijesz sie z resztą zespołu? - zaproponowałem.
- No pewnie. - ucieszył sie.
Poszliśmy w strone naszego stolika.
- To jest Tom. Kolega ze szkoły. - przedstawiłem bruneta i zajęliśmy swoje miejsca.
Zaczęliśmy chlać. Pod koniec naszego pobytu w klubie wszyscy ledwo stali na nogach, a ktoś musiał zanieść Caroline do domu. Nie wiem jak Tomek to robi, ale po wypiciu hektolitrów alkoholu sprawiał wrażenie trzeźwego. Wziął blondynkę na ręce i zaniósł do domu. My musieliśmy sami dotaczać sie za nim na miejsce.
------------------------------
*część o Tomku
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OGŁOSZENIA PARAFIALNE
1. Decyzją Waszych głosów do fabuły zostanie wkrótce dodana nowa główna bohaterka (czyli będę pisała również z jej perspektywy).
2. Jeżeli ktoś również chce stać sie bohaterem rozdziału lub dostać dedykację tak jak Tomek piszcze pod postami lub na moim asku: http://ask.fm/Gabi1758 . Na asku są też informacje dotyczące nowych rozdziałów.
3. Może chcecie mały konkurs albo jakieś urozmaicenie w opowiadaniach? Bardzo mi zależy na waszych opiniach, bo piszę to wszystko dla Was :)

5 komentarzy:

  1. Co tak króciutko? Przyzwoity rozdział, ale wpadłam na pomysł, gdyby w związku Duffa i Viv coś się namieszało. Na przykład jakaś dziewczyna zawróciła Duffowi w głowie? hmm... i jak pomysł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Króciutko bo sie musze uczyć (poprawa ocen i takie tam) a nie chce mieć bardzo dużych przerw w dodawaniu ;) a co do pomysłu do chętnie go wykorzystam jeśli można XD bo już od pewnego czasu myślę nad jakąś kłótnią w ich idealnym związku XD

      Usuń
    2. Właśnie po to ci go podsunełam. I z przyjemnością będę czytała. A co do nauki to rozumiem chociaż się nie uczę bo jakoś to będzie:) A tak wgl to która klasa?

      Usuń
    3. Dzięki :D ja sie nie uczyłam cały rok i mam 3 zagrożenia i jestem nieklasyfikowana z religii XD jestem w 2 gimnazjum a Ty?

      Usuń
  2. Też 2 gim. :D Z religii, serio? Ja tam mam zajebistego i zboczonego księdza. Specjalnie usiadłam w pierwszej ławce na przeciwko niego i jest śmiesznie. Nudy u nas nie ma jak nic. Życzę powodzenia i wierzę w ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń