piątek, 27 grudnia 2013

R. 6

*perspektywa Vivien*
-------------------------------------
Ale mnie nakurwia głowa... Postanowiłam napić się mleka. Zeszłam na dół i co zobaczyłam?! Nasz salon to pieprzona ruina!!! Co się wczoraj działo?! Kurwa, a jak ktoś się włamał?! 
- DUFF!!! - zaczęłam się drzeć.
Usłyszałam kroki.
- Co się stało? - spytał zaspany.
- Ktoś się włamał! - powiedziałam z przerażeniem w głosie.
- Nikt się nie włamał. - zaczął się śmiać - Axl i Caroline wczoraj się pokłócili.
- Przecież oni niedługo rozwalą ten dom... - powiedziałam.
- Żebyś ty widziała jak wczoraj Car cisnęła w niego butelką! - podszedł do ściany i pokazał mi wgniecenie w niej - O tu! Gdyby się nie schylił to byłoby po nim.
- Ja pierdole... - ręce mi opadły - Oni są jakimiś pieprzonymi psychopatami, czy co?
- A to jest całkiem możliwe. - zaczął się śmiać.
- To nie jest śmieszne, Duff. Spójrz jak ten pokój wygląda! - zirytowałam się.
- Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdy skończyli to po prostu poszli się pieprzyć! - basista nie przestawał się śmaić.
- Psychole... - pokręciłam głową.
- Zmieniając temat... - zaczął Duff - Wiesz może coś na temat mojego i Slasha wieczoru z przed dwóch dni?
- Nie... - zamyśliłam się - Pamiętam tylko tyle, że piliśmy w domu, a potem usnęłam oparta o niego, a gdy się obudziłam na fotelu był tylko Steven.
- Kurwa, nikt nic nie pamięta. - wkurzył się lekko - Wczoraj w Rainbow jakaś cizia powiedziała nam, że Slash się z nią jebał, a ja obracałem jej koleżanki.
Zaczęłam się śmiać.
- No to nieźle. - powiedziałam.
- No bardzo... Ale na Boga, jak myśmy się znaleźli przy tej autostradze?!
- Nie mam pojęcia. - znowu zaczęłam się śmiać.
Do salonu zszedł Axl i Caroline.
- Siemano! - uśmiechnął się.
- Popieprzyło was?! - zaczęłam kazanie.
- Ale o co ci chodzi? - spytała Caroline robiąc sobie kawę.
- O ten pieprznik. - wskazałam na salon.
- Oj, tam. - roześmiał się Axl - Zaraz sprzątniemy. - puścił mi oczko.
Przyszła Caroline z kuchni z kubkiem kawy.
- Gdzie jest Izzy? - spytałam zmieniając temat.
- Nie ma go od wczoraj... - powiedział Duff.
Caroline spuściła wzrok. Wszyscy na nią spojrzeliśmy.
- No nie patrzcie tak na mnie! - wkurzyła się.
- Martwimy się o niego. - powiedziałam.
- Ma teraz kilka problemów i musiał wyjechać... - powiedziała cicho.
- A coś więcej? - spytał Duff.
- Prosił, aby wam nie mówić. - wzięła łyk napoju.
Do pokoju wszedł Slash.
- Co do kurwy nędzy?! - zdziwił się, gdy zobaczył Axla i Caroline obejmujących się.
- Ale o co ci chodzi? - spytała słodko.
- Nie ważne... - zamyślił się.
Axl i Caroline wzięli się do "sprzątania".
------------------------------------------
*perspektywa Caroline*
------------------------------------------
Wszyscy poszli do Rainbow oprócz mnie, Axla i Stevena, który spał na górze.
- Pójdziemy później do Rainbow jak skończymy? - spytał mnie.
- Ale jak znowu zaczniesz schizować to nie wiem co ci zrobię. - zastrzegłam.
Uśmiechnął się tylko. Nie chciało nam się sprzątać, więc to co potłukliśmy wgarnęliśmy pod kanapę, ustawiliśmy równo krzesła, postawiliśmy stół, a firanek nie chciało się nam wieszać, więc je zerwaliśmy. Było w miarę czysto.
- No to idziemy. - ucieszył się Axl i objął mnie w pasie.
Szliśmy żartując i śpiewając. Szkoda, że nie ma Izziego, bo on zaopatrzał naszą "tajną szafkę" w kuchni. Ale obiecał mi, że niedługo wróci. Axl przepuścił mnie w drzwiach do klubu. Dołączyliśmy do naszych przyjaciół, którzy byli już lekko zalani. Musieliśmy trochę ich nadgonić z procentami. Kątem oka zobaczyłam, że jakaś brunetka ubrana jak "szanująca się dziwka" uśmiecha się i trzepocze rzęsami do Slasha. Chłopak z początku jej nie zauważał, ale teraz odwzajemnił uśmiech. Poszedł do niej. Po chwili rozmowy poszli do kibla. Oj ten Saul... Axl był już mocno najebany. 
- Caroline... - wybełkotał - Chodźmyyy też taam...
- Chyba cię pojebało! - nie będę mu dawała dupy jak tylko sobie zażyczy.
- No Caroline... - prosił.
- Pierdol się! - wstałam i poszłam do baru.
Duff i Vivien zaczęli się śmiać. Nie miałam co robić sama przy barze, więc wróciłam do stolika z butelką wódki. Duffowi, aż oczy rozbłysły jak to zobaczył. Axl patrzył na mnie z wyrzutem. Upiłam się do nieprzytomniści. Obudziłam się w czyichś ramionach. Ktoś mnie niósł.
- Co się dzieje? - spytałam półprzytomna.
- Śpij dalej. - usłyszałam głos Duffa. Pewnie to on mnie niósł.
Rozejrzałam się. Vivien i Slash podtrzymywali Axla. Czyli oboje się schlaliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz