*perspektywa Vivien*
----------------------------
Siedziałam z Duffem i oglądaliśmy jakiś film. Przed nami leżało zimne piwo i popcorn (nie Steven). Usłyszeliśmy, że coś zjebało się ze schodów.
- Nawet schody są przeciwko mnie... - wybełkotał pijany Adler.
- Pogadaj z nim teraz. - szepnął Duff.
Wstałam i poszłam do kuchni za naprutym perkusistą.
- Zostaw tą wódkę. - powiedziałam łagodnie.
Blondyn spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Zaczął pić alkohol.
- Zostaw... - zabrałam mu butelkę.
- Ja już nie wiem co mam robić... - powiedział załamanym tonem.
- Wódka w niczym ci nie pomoże. - próbowałam naśladować psychologiczny ton Izziego - Najpierw wytrzeźwiej.
- A potem w cudowny sposób Emilie do mnie wróci, tak? - ironizował.
- Ona potrzebuje czasu, aby to przemyśleć. Pogadaj z nią. - zaproponowałam.
- Próbowałem. Nie chce mnie widzieć. - powiedział - Może ty z nią pogadaj? - zapytał głosem pełnym nadziei.
- No dobra. - westchnęłam - A teraz idź spać i zostaw tą wódkę. - nakazałam przyjacielowi.
Blondyn podreptał do swojego pokoju.
- Duff, podwieziesz mnie do Emilie? - zapytałam basistę.
- Jasne. - odpowiedział i zaczął ubierać się w skórzaną kurtkę.
Wzięłam kluczyki do grata Caroline i podałam je blondynowi. Jechaliśmy w ciszy. Duff jest jakiś dziwny ostatnio.
- Co się dzieje? - zapytałam.
Rany, co ja mam ostatnio z tą troską o innych?!
- O co ci chodzi? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Dziwny jesteś ostatnio. - stwierdziłam.
Basista wzruszył ramionami.
- Nie chcesz gadać to nie. - powiedziałam i odpaliłam papierosa.
- Poczekać na ciebie? - zapytał, gdy dojechaliśmy.
- Nie trzeba. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę klatki schodowej.
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi cała blada i z podkrążonymi oczami Emilie.
- Hej, mogę wejść? - zapytałam.
Wzruszyła ramionami i odeszła od drzwi. Widzę, że jest w podobnym stanie co Steven.
- Jak się trzymasz? - chciałam nawiązać rozmowę.
- Michelle tu była... - powiedziała od czapy - Chciałam porozmawiać ze Stevenem i wrócić do niego, ale powiedziała, że wtedy u mnie w mieszkaniu on... chciał ją zgwałcić.
Nie mogę w to uwierzyć! To niemożliwe! Steven kocha Emilie. Co za podła dziwka z tej Michelle!
- To nie prawda. - odezwałam się - Adler kocha cię nad życie. Nawet chciał skoczyć ze wzgórza dla ciebie...
- Co?! - przestraszyła się.
- Dziewczyno, twoja "przyjaciółeczka" robi wszystko, żeby was skłócić. Kiedy to zrozumiesz?! - próbowałam otrzeźwić Emilie.
- Mój biedny Stevenek... - dziewczyna chyba mnie nie słuchała - Muszę do niego iść!
Nagle... Wpadłam na zajebisty plan! Trzeba w końcu pozbyć się Michelle.
- Czekaj! - zatrzymałam brunetkę - Mam pomysł!
Przedstawiłam Emilie moj zajebisty plan.
- Tylko Steven niech tu wpadnie. - powiedziała.
- Spokojnie. Mam nawet pomysł, żeby został na dłużej. - uśmiechnęłam się.
Reszte wieczoru zostałam u Emilie. Świetowałyśmy plan "obalenia Michelle". Zostałam u niej na noc. Rano zaczęłam zbierać się do domu.
- Dzięki za przenocowanie. - powiedziałam.
- To ja ci dziękuję. - uśmiechnęła się - Zadzwoń jak będzie coś wiadomo.
Pożegnałyśmy się i wyszłam. Jechałam metrem.
- Gdzie są wszyscy? - zapytałam mało przyjaznym tonem Michelle, która panoszyła się po domu.
- Ciszej... - zaczęła masować sobie skronie - Mam strasznego kaca... Dopiero z pracy wróciłam.
Od kiedy to kurestwo jest pracą? I w co oni się znowu wpakowali?! Jedną noc mnie nie było!
WIECZOREM
~~~~~~~~~~~~~~~~
Usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Zobaczyłam nie umalowaną, rozczochraną Caroline.
- Co się stało?! - przestraszyłam się.
- Pić... - jęknęła.
Podałam jej puszkę coli. Wypiła pół na raz.
- W nocy wbiła tu policja. - zaczęła opowiadać - Wszystkich aresztowali. Chłopaki są jeszcze w areszcie, a mnie wypuścili teraz.
- Ale za co was zamknęli? - dopytywałam.
- Nie wiem. - blondynka odpaliła papierosa - Pytali tylko jak się nazywam.
- Miejmy nadzieję, że szybko wyjdą... - zmartwiłam się.
- Idę pod prysznic. - powiedziała Car.
Poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Pewnie Caroline jest głodna. Widzę, że mama Stevena zostawiła zakupy. Ooo! Makaron! Zrobię spaghetti!
- Viv, widziałaś moją koszulkę Aerosmith? - zapytała blondynka wchodząc do kuchni zawinięta w ręcznik.
- Nie. Sprawdzałaś u Axla w pokoju? - zaproponowałam.
- Co tak ładnie pachnie? - zapytała Michelle.
Ta głupia małpa zajebała bluzkę Caroline!
- Ty dziwko! - wrzasnęła Car - Oddawaj moją koszulkę!
- Wyluzuj... Tylko sobie pożyczyłam. - powiedziała z politowaniem dziewczyna Slasha i zaczęła nakładać sobie nasze ( ! ) spaghetti.
- Pierdolona złodziejka! - wściekła się Caroline (i wcale się nie dziwię).
- Nie wyzywaj mnie kurwo! - Michelle przystąpiła do ataku.
- Bo co?! - Car ją popchnęła.
- Nie dotykaj mnie! - ta suka zerwała z Caroline ręcznik i blondynka została całkiem naga.
- Smacznego! - ryknęła Car i wepchnęła twarz Michelle w spaghetti.
Potem z gracją wzięła swój ręcznik i wyszła. Zaczęłam po cichu śmiać się z Michelle.
- Co się gapisz?! - zapytała wyjmując głowę z talerza.
Nic nie odpowiedziałam. Po chwili ubrana Caroline zeszła na dół. Zaczęłyśmy jeść mój obiadek.
- A może zadzwonimy do Garrego? - zaproponowałam.
- Ok. - powiedziała Car i poszła do telefonu.
Zaczęła gadać z policjantem.
- I co? - zapytałam, gdy skończyła.
- Aresztowali ich za nie stawienie się na rozprawie. - zaczęła wyjaśniać - Dziś będą mieć tą sprawę o pobicie.
- To nie mogli nam wysłać jakiegoś powiadomienia? - wkurzyłam się lekko.
- Wysyłali na stary adres. - powiedziała.
- To skąd wiedzieli, że teraz tu są? - próbowałam wszystko sobie sobie poukładać.
- Ktoś im podkablował. - odpowiedziała.
Ciekawe kto... Hm... Może nasza urocza Michelle!
NASTĘPNEGO DNIA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rano usłyszałam dźwięk podobny do tupotu bawołów, czyli chłopcy wrócili. Zeszłam na dół przywitać się.
- Jest coś do żarcia? - zapytał Axl na mój widok.
- O ile Michelle wszystkiego nie wpieprzyła to są resztki spaghetti. - powiedziałam.
- Co ty do niej masz? - spytał Slash wyciągając Daniel'sa z szafki.
Pokręciłam głową.
- Co wam powiedzieli na rozprawie? - zapytałam.
- Mamy 200 dolców kary za nie stawienie się i 300 godzin prac społecznych. - odpowiedział Izzy i zaciągnął się papierosem.
- Kochanie! - krzyknęła nasza "ulubiona" współlokatroka - Cieszę się, że już jesteś! Twoje koleżanki były dla mnie bardzo nie miłe. - zaczęła skarżyć.
- Tylko się nie popłacz. - prychnęłam.
- Widzisz? - powiedziała tonem niewiniątka.
- Viv, dajcie jej spokój. - Saul stanął w obronie tej uciśnionej niewiasty.
- Niech ta suka trzyma się zdala od nas. - do salonu weszła Caroline.
- A ta wariatka obrzuciła mnie wczoraj makaronem. - powiedziała z udawanym smutkiem Michelle.
- Car, nie przeginasz czasem? - Saul objął swoją dziewczynę.
- Co?! Ja przeginam?! To ta kurwa mnie rozbiera! - oburzyła się blondynka.
- Ooo! A mogę ja ciebie porozbierać? - zaciekawił się Axl.
- Później. - Car puściła wokaliście oczko.
- Steven, musimy pogadać. - powiedziałam do perkusisty, który już dorwał się do gorzały.
Nadal był smutny. Wyszliśmy na zewnątrz.
- Byłam u Emilie i wszystko już jest ok. Nie jest zła. - oznajmiłam.
- Viv, uwielbiam cię! - Popcorn rzucił mi się na szyję.
- Ale musisz udawać, że nic nie wiesz. - zaczęłam wprowadzać go w mój plan - Powiesz wszystkim, że nie możesz patrzeć na Michelle i przeprowadzasz się do matki, a tak na prawdę, będziesz mieszkał u Emilie.
- No ok... Ale po co? - zdziwił się blondyn.
- Pozbędziemy się Michelle. - powiedziałam tajemniczo i wróciłam do środka.
PARE GODZIN PÓŹNIEJ
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Duffa*
---------------------------------
Siedzieliśmy wszyscy w Rainbow i chlaliśmy w najlepsze, tylko Axl urwał się gdzieś wcześniej, bo się źle czuł, a Steven przeprowadził się do matki.
- Wracamy? - zapytała Caroline.
Zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Zapalilśmy światło w salonie, bo było cholernie ciemno. I zobaczyliśmy jak Axl pieprzy się z Michelle.
- Ty suko! - wrzasnęła Car.
- Nie wystarczasz mu. - powiedziała triumfalnie Michelle.
Caroline przypieprzyła jej pięścią w twarz.
- Car... - Axl chciał złapać blondynkę za ramie.
- Nienawidzę cię! - krzyknęła zapłakana Caroline i wybiegła z mieszkania.
Izzy pobiegł za nią.
- Wszystko musisz niszczyć kurwo! - krzyknęła Vivien.
- Viv, daj spokój. - powiedział Slash wycierając krew z twarzy swojej dziewczyny.
- Ta kurwa rozpieprzyła już drugi związek! - wrzeszczała brunetka.
- Jak to? - zdziwł się Saul.
- Najpierw Stevena, a teraz Axla i Caroline! - wyjaśniła - Emilie nakryła tą wywłokę jak robi laskę Adlerowi i ten sam numer zrobiła Car!
- Michelle, to prawda? - mulat zapytał swoją dziewczynę.
- No... - powiedziała cichutko przybierając minę niewiniątka.
- I jeszcze nakłamała, że Steven chciał ją zgwałcić! - Viv dolewała oliwy do ognia.
- Takich rzeczy się nie robi... - powiedział powarznie Saul - Michelle, to koniec. Musisz się wyprowadzić i z nami koniec...
- Ale ja jestem z tobą w ciąży! - wypaliła.
Wszyscy zamarliśmy.
Cooo? :o Biedna Car! Matko zajebisty! Tyle emocji! Czekam na kolejny,ciekawi mnie co będzie z Axl'em i Car..Duff'm i Viv...Czekam! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńHehe dziękuję :D coś wykminię ;) na razie chcę zbudować napięcie i wgl XD
UsuńHaha, jestem chyba jakimś medium! Pomyślałam przed chwilą: może wejdę sobie na bloga Gunsowej, może coś dodała. No i weszłam, a tu nowy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńOgólnie to dzieje się i to dużo. Zaczęło się cudownie, mój najukochańszy Stevenek już nie jest smutny, bo udało się wyjaśnić całą sprawę z Emilie.
Cholera, jak mnie ta Michelle denerwuje... Nie dość, że straszliwie się rządzi, to co gorsza, rozpieprza związki innym. Myślałam, że wreszcie dzięki planowi Vivien zniknie z życia bohaterów, ale niestety, chyba jeszcze trochę będą musieli się z nią pomęczyć.
Najbardziej jednak zaskoczyłaś mnie zakończeniem. Ciąża?! Nie wydaje mi się, żeby była to prawda, być może Michelle wymyśliła to na poczekaniu, aby móc zostać ze Slashem, lecz mogę się mylić. Jejku, wprost nie mogę się doczekać, co stanie się dalej! Życzę więc jak najwięcej wolnego czasu i weny :)
Pozdrawiam
Co do zakończenia to puściłam wodze fantazji i troszkę mnie poniosło ;) już za jakiś czas wszystko się rozwiąże i powinno być dobrze :D
UsuńOjaa Duff zachowuje się w stosunku do Viv jak przestraszony nastolatek xd Kiedy w końcu odważy się powiedzieć, że coś do niej czujeee?
OdpowiedzUsuńA ta Michelle... Bicz i tyle xD A ciąża, hm. Kłamie, jak nic.
No tak XD Duffy sam siebie katuje, ale... szykuję niespodziankę, więc ten tego :D
UsuńWpadłam na ten blog, przes aska. Jest cudowny. Pisz dalej ! Czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńBtw. Wróciłam do pisania, niżej podaje 2 moje bloogi. Zostaw komentarz,bardzo Cię prosze :) Czekaaam na kolejny ! :)
another-history-of-guns-n-roses.blogspot.com/?m=1
story-of-axl.blogspot.com/?m=1
Dziękuję :D na pewno zawitam na Twoich blogach :)
UsuńPiszesz zajebiscie, wciagajacy i pisz dalej powodzenia!
OdpowiedzUsuńJak miło ;) na razie nie zamierzam przestawać :D
Usuń