sobota, 21 czerwca 2014

R. 70

Wybaczcie, że rozdział tak późno, ale nie było jak dodać + ja (Gunsowa) dostałam cholery przy poprawianiu błędów i sobie dałam z tym spokój na 2 dni ;-;

*perspektywa Amy*
-----------------------------------
Było mi smutno. Zbyt dużo tego wszystkiego. Zamknęłam sie w swoim pokoju i schowałam pod kołdrą. Spróbuje zasnąć i odpocząć. Na prawde mam już dość. Te ciągłe krzyki, kłótnie, wyzwiska. Nie wiem co robić. Może lepiej tam wrócić? Nie, Caroline by sie pogniewała. Usłyszałam jak drzwi do pokoju sie otwierają.
- Wyjeżdżamy. - powiedziała Car pustym głosem i usiadła na łóżku.
- Coś sie stalo? - spojrzałam na nią niepewnie.
- Nie... Wszystko dobrze. - wymusiła uśmiech, jednak po chwili zaniosła sie płaczem. 
- Zerwałam z Axlem...-  powiedziała.
Oh. Tego sie nie spodziewałam. Przytuliłam ją.
- Jedzmy do Jenifer. Powinna wiedzieć. - odezwała sie po chwili.
Zgodziłam sie, ale wiedziałam, że to tylko wymówka żeby nie przebywać z Axlem w jednym domu. Blondynka otarła łzy i wyszła z pokoju. Zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Chyba zostaniemy tam na dłużej.
- Gotowa? - Car zajrzała do pokoju.
Skinęłam głowa. 
- Super. - podrzuciła kluczyki w ręce i szybko poszła do samochodu.
Caroline wsiadła do auta i włączyła głośną muzyke. 
- No to jedziemy. - uśmiechnęła sie krzywo i odpaliła silnik.
Car zaśmiała sie i przyśpieszyła.
- Zwolnij... - poprosiłam ją cicho.
- Daj spokoj. - zignorowała mnie, a ja skuliłam sie w fotelu.
Nie podobała mi sie tak szybka jazda, ale nie chciałam nic mówić. Jeszcze by sie pogniewała. 
- Niedługo będziemy. - uśmiechnęła sie i zastukała w kierownice.
- Co jej powiemy? - zapytałam, żeby podtrzymać rozmowe.
Car wzruszyla ramionami.
- To co trzeba. - stwierdziła.
Więcej żadna z nas sie nie odezwała. W końcu dotarłyśmy na miejsce. Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy pod drzwi. Wspaniała, efektowna willa, którą kupili jej rodzice. Miałam złe przeczucia. Od jakiegoś czasu nie widziałam Jen, ale zapamiętałam ją jako snobke. Zawsze taka oficialna, wyniosła, nienaganna. Caroline wzięła głęboki oddech i zastukała do drzwi. Po chwili otowrzyła jej siostra. Uśmechnęła sie do nas ciepło.
- Wejdźcie. - powiedziała i przepuściła nas w drzwiach.
Pokierowała nas do salonu.
- Usiądźcie. - wskazała na skórzaną kanapę - Napijecie sie czegoś? Pewnie długi jechałyście.
Zaskoczyło mnie jej zachowanie. Skąd wiedziała, że przyjedziemy? Car jej nie uprzedzała. Jen postawiła na małym stoliczku przed nami trzy filiżanki i dzbanek herbaty.
- Domyślam sie po co przyjechałyście. - kontynuowała Jenifer nalewając herbaty.
- Starzy już dzwonili? - zapytała kpiąco Car.
Jej, a teraz także i moja siostra skinęła głową.
- Cukru? - zaproponowała Jen stawiając cukiernice na stoliczku.
- No i jakich kitów ci nawciskali? - blondynka zignorowała cukier i kontunuowała rozmowę.
Jenifer odkaszlnęła.
- Wiesz Amy... - mówiła skupiona na mieszaniu herbaty - To nierozsądne uciekać z domu. Twoja rodzina bardzo sie martwi.
No nie wierze! Przeciągnęli ją na swoją stronę?! Jak mogli?! Nerwowo przygryzłam dolną warge.
- Jenifer. - skarciła ją Car - Ona może robić co chce. Nie twój pierdolony interes co sie z nią dzieje, rozumiesz?!
- Nie możesz za nią decydować. Dlaczego ją namówiłaś na ucieczke? - Jen odłożyła filiżankę na stolik.
Co oni jej naopowiadali?! To sie w głowie nie mieści! Car robiła sie powoli wściekła. A miało być tak miło... Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale ją uprzedziłam.
- Caroline do niczego mnie nie namawiała. - skwitowałam - To była tylko i wyłącznie moja decyzja.
- Musisz wrócić do domu. Masz studia, zaraz egzaminy. Jak ty chcesz je skończyć w takich warunkach? Car nie obraź sie, ale mieszkasz z bandą dzikusów. Jak ona ma sie tam uczyć? - drążyła Jenifer.
- No oni ci chyba mózg wyprali! - wrzasnęła Car.
Oh... Znowu sie wszystko zaczyna od nowa. To już sie robi powoli męczące. Kiedy ja mam za siebie decydować?!
- Nie podnoś głosu. - zganiła siostre Jen - Pomyśl logicznie.
- Już o tym rozmawiałyśmy. - odezwałam sie uprzedzając kolejny wybuch Car - Sama wiem co jest dla mnie najlepsze i nie potrzebuje do tego niczyjej pomocy.
Jenifer wzięła kilka łyków herbaty. Jest teraz oazą spokoju w przeciwieństwie do Car, która zaczyna nerwowo zgniatać w dłoni srebrną łyżeczkę.
- Twoja rodzina prosiła mnie, żebym ci przemówiła do rozsądku. Wiedziałam, że przyjedziecie. O wszystkim zdążyli poinformować mnie wczoraj przez telefon. - powiedziała w końcu.
- Dośc! - ryknęła Caroline wstając gwałtownie z kanapy.
Uderzyła kolanami w stolik. Herbata sie wylała, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Nawet ty przeciwko nam?! Myślałam, że jakoś nas wesprzesz! - piekliła sie blondynka.
- Źle to odbierasz. - Jenifer próbowała okiełznać siostrę.
- Sama źle odbierasz! - syknęła Car i zaczęła kierować sie do wyjścia.
Ruszyłam za nią.
- Przemyśl to Amy. - rzuciła nam na odchodne Jenifer.
Przeciągnęli ją na swoją stronę! Nie dziwie sie, że Car ma takie stosunki ze swoją rodziną. Wreszcie przejrzałam na oczy. Całe życie mnie kontrolowali i decydowali za mnie. Dość!
- Wracamy! - Caroline zgarnęła kluczyki ze stołu. 
- Jesteś pewna? - zapytałam.
- Tak kurwa! Wychodzimy! - wrzasnęła.
W jednej chwili pod wpływem emocji zrzuciła wszystko ze stolu i posłała Jen chamski uśmiech. Już nic sie nie odzywałam i posłusznie poszłam do auta. 
- Jest ciemno. - powiedziałam w przestrzeń, gdy Car uruchamiała silnik. 
- No i co? - burknęła w odpowiedzi.
- Jesteś zmęczona poprzednią jazdą. - kontynuowałam.
- Wcale nie. Umiem prowadzić. Zaraz będziemy w domu. - stwierdziła.
Wyjechała z uliczki i przyśpieszyła. Dziewczyna kipiała złością i nie wiem czy jest w stanie jechać taki długi kawał drogi, a w dodatku robi sie noc. W połowie trasy zaczął padać deszcz. I to taka cholernie pożądna ulewa. Już prawie dojechałyśmy. Została nam do przejechania dojazdowa ulica do domu.
Rudy punkt przed nami.
Pisk opon.
Dźwięk gniecionego metalu.
Smrud spalenizny.
Ból.
Ciemność.
Co sie dzieje?
Ja latam?
-----------------------------------
*perspektywa Duffa*
-----------------------------------
Siedziałem z Viv na kanapie w salonie. Co chwila sie przytulaliśmy i całowaliśmy. Na chwile zapomniałem o tej całej sprawie z klubem i moją gołą dupą.
- Przenosimy sie na górę? - zaproponowałem odgarniając jej włosy za ucho.
Viv przygryzła dolną warge w uśmiechu i złapała mnie za rękę ciągnąc do naszej sypialni. Zatrzymaliśmy sie na chwile na schodach wzajemnie całując i obmacując. Nagle drzwi wejsciewe z hukiem sie otworzyły i do środka wlazł mokry Rose. Cały romantyczny nastrój w jednej chwili prysł. Viv odskoczyła ode mnie i podeszła do Axla. Chłopak ciężko i głośno oddychał. Odgarnął przemoczone kudły z twarzy. Podszedłem bliżej niego. Dziwnie wyglądał. Miał źrenice rozszerzone do granic możliwości, przekrwione oczy i całą czerwoną twarz.
- Co sie gapicie?! - warknął.
Spojrzałem pytająco na Viv. Wzruszyła ramionami.
- Debile! Głupki! Cioty! Chuje! - zaczął wrzeszczeć Axl łażąc w kółko po salonie.
Zwariował czy co?
- Kurwa co to jest?! - zatrzymał sie i spojrzał na to co miał w ręce - Bierz to! - cisnął we mnie zmiętą kartką - Nie jestem twoim pieprzonym listonoszem, żeby ci listy od chłopaka dostarczać!
Podniosłem mokrą kartkę z ziemi. Viv zajrzała mi przez ramie. Lepiej jak przeczytam to w samotności. Schowałem liścik do kieszeni.
- Mendy! Cipy! Pedały! Skurwiele! Pozerzy! - Rose w międzyczasie wrócił do obrażania tylko jemu wiadomych osób.
Powoli sie rozkręcał i przechodził do ładnych wiązanek wulgaryzmów pod niewiadomo kogo adresem. Przynajmniej poznałem kilka nowych obelg. Nawet nie wiedziałem, że takie istnieją.
- Ide pod prysznic. - rzuciłem do Viv i zostawiłem ją samą z tym psycholem.
Tak naprawdę chciałem przeczytać kartke, którą dostałem. Nie wiem co może być na niej napisane i lepiej, żeby Viv nie widziała tego.
"Duffy.
Pamiętasz ostatni wieczór po koncercie? Mi sie podobało. Chcę to powtórzyć. Ty też chcesz. Wiem, że chcesz. Masz przyjść jutro o 2 w nocy do opuszczonego domu, tego na przedmieściach. Wiesz, który to. Przesiadywałeś w nim jak nie miałeś gdzie mieszkać po przyjeździe do Miasta Aniołów. Dla swojego dobra przyjdź. Inaczej Twoja dziewczyna dowie sie co wyczyniałeś tamtego wieczoru.
Buziaczki, S."
O ja pierdole! Ja nic nie pamiętam! Co on mi zrobił?! Co zrobił mi ten jebany skurwiel?! Viv! A jak jej sie coś stanie?! Nie moge do tego dopuścić! Musze tam iść, żeby ją chronić! Poczułem, że chce mi sie krzyczeć. Zakryłem usta dłonią, żeby sie powstrzymać. Zamknąłem oczy i starałem sie uspokoić. Moja Viv. Moja kochana Viv... Nie wiem ile tak siedziałem. To nie na moje nerwy.
- Duff? - usłyszałem pukanie.
Uff... To Vivien.
- Duff, słyszysz mnie? Wpuść mnie... - dobijała sie.
Wstałem z podłogi i drżącą ręką otworzyłem zamek w drzwiach.
- Wszystko w pożądku? - zapytała zatroskanym głosem wchodząc do środka - Siedzisz tu już dwoe godziny.
- Wszystko dobrze. - szybko schowałem kartke do kieszeni i mocno przytuliłem Vivien.
Staliśmy wtuleni w siebie dłuższą chwilę.
- Uważaj na siebie. - poprosiłem.
- Coś sie dzieje? - zapytała patrząc mi w oczy.
- Nic. - zmusiłem sie do uśmiechu.
Spojrzała na mnie podejrzliwie. Zbyt dobrze mnie zna. Wie kiedy kłamie.
- Położe sie już spać. Dobranoc. - powiedziałem.
Cmoknąłem ją w usta i poszedłem do sypialni.
-----------------------------------
*perspektywa Vivien*
-----------------------------------
Duff dziwnie sie zachowuje. Martwie sie o niego. Ciągle chowa sie pod łóżkiem, nie ufa nikomu i jeszcze ten liścik. W dodatku poszedł sie myć, przesiedział w kiblu dwie godziny, a i tak wyszedł brudny. Coś sie dzieje, a on nic mi nie mówi. Może rano jak sie obudzi powie mi co sie dzieje. Wróciłam na dół do Axla. Nieudolnie próbuje go uspokoić, ale on sie zaciął. I chyba sie czymś naćpał. Nie chce, żeby po raz kolejny zdemolował dom. Znudziło mi sie bieganie za nim w kółko po salonie, więc po prostu usiade na kanapie i będe go pilnować.
- Kurwa! Te pierdolone pały! To ich wina! Ja im pokaże! Pies ich jebał! W sumie Jamesowi by sie podobało! - pieklił sie.
- Zaraz, jakiemu Jamesowi? - przerwałam mu.
Axl spojrzał na mnie wzrokiem mordercy. Oh, zapomniałam - gdy sie wścieka nie wolno mu przeszkadzać. Ups.
- Jebany ruski chuj, kochany i uwielbiany przez wszystkich James Hetfield! - wykrzyknął.
To o to sie tak wścieka? On chyba serio ma coś z głową. Już miał wrócić do swojego poprzedniego zajęcie, ale zadałam mu kolejne pytanie:
- Co on ci właściwie zrobił?
- Ty sie pytasz co mi zrobił?! Jest chujem i tyle. - stwierdził.
Coś ukrywa. Jak mi teraz tego nie powie to będzie tak do rana latał po domu i przeklinał.
- Axluś, spokojnie. - położyłam mu ręce na ramionach i posadziłam na kanapie - Co sie dzieje?
- Nic. - burknął.
- No przecież widze. - naciskałam.
Chłopak zmemłał w ustach przekleństwo.
- Przez tego pierdolonego ruskiego chuja, kochanego i uwielbianego przez wszystkich Jamesa Hetfielda Car ze mną zerwała. - powiedział na jednym tchu.
Co?! Ona z nim zerwała?! Przecież świata po za nim nie widziała. Rose spojrzał na mnie. Oczy mu sie zeszkliły, mocno zacisnął szcękę, a policzek mu dragł.
- Już dobrze... - przytuliłam go, a om rozryczał sie jak mała dziewczynka.
Po chwili puścił mnie i otarł łzy z policzków.
- Jak powiesz reszcie, że ryczałem to mnie popamiętasz. - pogroził mi palcem i pobiegł na góre.
Hm, chyba tak wyraża wdzięczność. Poszłam na góre do sypialni. Car nigdzie nie było. Duff już spał. Położyłam sie obok i przytuliłam do niego. Kiedy ona z nim zerwała? I gdzie sie teraz podziewa? Co sie z nią ostatnio dzieje? Car, gdzie jesteś?

13 komentarzy:

  1. Wątek ze zboczeńcem jest coraz ciekawszy :D
    Huh, w co one walnely? Jak przeczytałam 'rudy', to myślałam, że w Axla XD Ale Axl jest cały i zdrowy.
    Zauważyłam kilka błędów i literówek, ale nie czepiam się, bo sama robie ich pełno.
    Weny i zapraszam do mnie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Axl wtedy szedł do domu... I oh... Mam zakaz spoilerowania XD
      I owszem błędy i literówki są, bo mówiłam, że cholera mnie wzięła jak to poprawiałam i zrobiłam to na odwal sie ;-; obiecuje, że w nowym rozdziale będzie lepiej :)

      Usuń
  2. O kurwa. Co z Car i Amy? No bo chyba raczej nie zamierzasz ich zabić, prawda? Też myślałam że to rude to Axl ale widocznie nie.
    A co do tego zboczeńca to ... zaczynam się bać... A co jak on znowu zgwałci Duffa??? A potem Izzyego, Stevenka, Axla i Slasha??? Tego ostatniego już niby chciał zgwałcić ale tylko Morrison wie co ci się w tej chorej główce narodzi XD No kurwa boję się o nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No będą żyć, będą, bo jakby to było inaczej w opowiadaniach? XD
      I to rude to... da fak nie spoilerować miałam ;-;
      Well, nawet ja boje sie zboczeńca XD i nie bój sie, musisz być silna XD

      Usuń
  3. No już jestem. Miałam w środę koncert rockowy i wiecie brak neta.

    Aaaaaaaaaa głupia Jennifer. Takie laski mnie wkurwiają, ktoś im coś naopowiada i prosi, żeby pomogły one to robią i wychodzą na kompletne debilki.
    Właśnie takie manipulowanie, jak rodzice robili Amy to jest bardzo okrutne. Całe życie ją prowadzili, decydowali za nią, jakby była malą dziewczynką niezdolną do podjęcia decyzji. Też mam takie coś w rodzinie, jedna osoba (ale nie rodzic na szczeście) chce żebym szła na prawo, bo tam był mąż tej osoby i bla bla bla. A że dzieci tej osoby nie są prawnikami, to teraz chce, żebym ja była. Ale ja się nie daje! zrobię to co chcę!
    Dobra, zagalopowałam się troszeczkę.
    O, kurwa rozwaliły się?! i teraz znowu wszystko będzie na Caroline!! Fuck....

    O Boże, Axl jakie wkurwienie, chyba osiągnąl swoj drugi od końca poziom wsciekłości (bo nwm ile ich ma), Drugi dlatego, że jeszcze nie zaczął rozwalać chaty, ani nikogo bić. xDD

    Oj Duffciu. Wpadłeś jak Slash. Teraz Stevenek detektyw musi za Tobą iść i Cię ochronić. A właśnie głupi Stevenek detektyw mógł zadzwonić na policję! Albo sćiągnąć tego zboka do domu, bo przecież mają kurwa przyciski po policję! Co oni nie myślą?! A w ogóle to to jest ten zbok od kaset, prawda?

    Ten Axl się ciągle wkurwia. Pewnie dlatego, że Caroline z nim zerwała na korzyść Jamesa. ugh, ogarnij dupę Rudy, no.

    Zajebisty rozdzialik, wiecie? On jest suuuuuuuuper, ja chcę więcej.

    TYLKO MAM JEDNĄ UWAGĘ:


    WEŹCIE W 71 WRZUĆCIE WIĘCEJ IZZY' EGO (ALE NIE Z TYM ZBOKIEM, IZZY MA BYĆ "SAVE")

    WENY I POZDRAWIAM :******* <3333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do rodzinki to rozumiem Twój ból ;) mam dość snobskich i hm... wymagających dziadków, no ale nie ważne XD
      I tak no, jak zwykle na Car ;-; aż mi sie jej żal robi XD
      Axl to Axl - tego nie ogarniesz XD
      Tak, to ten od kaset (może ^^)
      Axluś ma okres, przepraszamy za jego naganne zachowanie
      Izzyego nie będzie dużo, bo szykujemy dla niego coś dużego :D tylko najpierw trzeba ogarnąć pierdolnik z KATAKLIZMEM i sprawy związków, bo szczerze mówiąc to ja już sie pogubiłam kto z kim jest ;-; (ale ze mnie pisarka, ho ho ho)

      Usuń
  4. O kurwa, co bedzie z Amy i Car? Przeciez nie mogą zginąc! Wkurwienie Axla sięgnelo szczytu xd Biedny Duff...Martwie sie o niego ale mam nadzieje, ze Steven czy ktos go uratuje.
    Gratuluje siedemdziesiatego rozdziału i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny są dzielne :') nie moge spoilerować co u nich niestety ;-; oj, Axl nie raz nas jeszcze zaskoczy XD Duffy sobie da rade, to duży chłopiec :)
      Dziękuję za gratulacje :D

      Usuń
  5. U mnie nowy o Guns N Roses i trochę informacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no! Się dzieje. Myślałam na początku, że one w Axla walnęły, a tu wychodzi na to, że nie o.O To może to ten zbok? I tak muszę po marudzić, że za mało Slasha :C Ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, wszystko sie wyjaśni dlaczego walnęły w drzewo XD i oh, nie przejmuj sie na Slasha tak jak i na Izzyego planujemy coś dużego :D

      Usuń