Informacja! Odeszła jedna autorka, która była współtwórcą rozdziałów 60-61.
------------------------------------
Przez cały czas siedziałem zamknięty w pokoju. Najpierw ten zbok, a teraz banda staruszek. Strach się gdziekolwiek ruszyć. Dlatego stworzyłem w pokoju apartament. Mam gitarę, lodówkę i nocnik. Czego więcej chcieć od życia? Nagle usłyszałem, że ktoś puka do drzwi na dole. Odruchowo nakryłem się kocem i ukryłem pod łóżkiem. To pewnie te staruszki... Albo ten zboczeniec. Tak to on. On przyszedł mnie zgwałcić. A hałas wciąż nie ustępował. O nie. Ja się stąd nie ruszę.
- Chuje! Otwórzcie drzwi! - wysunąłem się spod łóżka i zawołałem na resztę domowników.
Ale oczywiście, jak zawsze zero reakcji. Oh, biedny ja. Będę musiał zejść na dół. A nawet nie napisałem jeszcze testamentu czy listu pożegnalnego. Nieśmiało podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Oh. To ani staruszki ani napalony facet z chrapką na seksownego gitarzystę. Przede mną stała urocza dziewczyna. Jej twarz wydała sie znajoma.
- Mogę skorzystać z telefonu? Chyba się zgubiłam. - dziewczyna rozejrzała się nerwowo na boki.
- Pewnie. Chodź do środka. - wprowadziłem ją do zasyfionego salonu - Siadaj. - powiedziałem zrzucając śmieci z kanapy - Może coś do picia? Pewnie jesteś zmęczona?
Cholera. Denerwuję się i za dużo gadam.
- Ja tylko na chwilkę, ale poproszę. Może masz sok? - zapytała.
Kiwnąłem głową. Teraz znaleźć coś co nadaje się do spożycia. Zajrzałem do lodówki.
- Jest tylko mleko. - "i kilka litrów wódki." dodałem w myślach.
Nalałem mleka do szklanki i zaniosłem jej. Już wiem skąd ją kojarzę! To ona! To ta tajemnicza dziewczyna z plaży! W dzień jest jeszcze piękniejsza... Co za bieg okoliczności, że siedzi sobie właśnie u mnie na kanapie.
- Poczekaj. Pójdę po telefon. - oznajmiłem.
Dobrze, że rano sprzedałem bas McKagana. W razie, gdyby ktoś mnie napadł muszę mieć telefon. Duffy zrozumie. Przecież bezpieczeństwo jest najważniejsze. Podałem dziewczynie mój prywatny aparat telefoniczny. Nie mogę używać tego syfu co wszyscy. Uśmiechnęła się i zaczęła wpisywać numer.
- Cholera... - przeklęła cicho.
- Coś nie tak?- spytałem.
- Nie pamiętam numeru. - westchnęła.
- Poczekaj, zaraz ci się przypomni. - uśmiechnąłem się - Tak w ogóle to jestem Saul.
- Rosalie. - uśmiechnęła się.
I to jak uroczo. Zaraz... Przecież ona ma na imie Jude. Przynajmniej tak twierdziła na plaży... Nagle za oknem coś jebło i wyjebało światła. Jebana burza. Mam nadzieję, że zostały jakieś świeczki po tym cyrku Axla.
- Saul? Co się dzieje? - będąc w kuchni usłyszałem głos Rosalie.
Wróciłem do pokoju z zapalonym cholerstwem.
- Byłem po świeczki. Ty tylko burza. Chyba się nie boisz? - spytałem z uśmieszkiem.
Dziewczyna wyglądała na trochę przerażoną.
- Chodź do mojego pokoju. Burza zaraz się skończy.- powiedziałem.
Jednak myślałem co innego. Ta burza by mogła trwać cały czas. Nie chciałem żeby sobie poszła. Była urocza. Chciałem spędzić z nią trochę czasu. Jeśli mnie polubi to pewnie jeszcze kiedyś ją zobaczę. Nie ważne czy nazywa sie Jude czy Rosalie. Ona jest... Oh, jest po prostu wspaniała.
--------------------------------------
*perspektywa Amy*
--------------------------------------
Nawet nie wiem kiedy w nocy zasnęłam. Na zmiane płakałam, albo wpatrywałam sie w sufit. Jak mogli mi nie powiedzieć? Myśleli, że sie nie dowiem? I ciekawe czy Car wie. No, ale gdyby wiedziała to by mnie o tym poinformowała. Chyba...
- Amy! - usłyszałam głos mężczyzny uważającego sie za mojego ojca.
Co chwila walił w drzwi od mojego pokoju.
- Amy, proszę w tej chwili otworzyć drzwi! - wydzierał sie.
Mam już tego dosyć. Otarłam łzy z twarzy. Spojrzałam w lustro. Włosy rozczochrane i spuchnięte, czerwone oczy. Przeczesałam włosy palcami i wzięłam głęboki wdech. Kiedyś muszę z nimi o tym porozmawiać... Poczułam jak coś we mnie pęka. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Czego? - warknęłam.
Mój "ojciec" stał cały czerwony, a za nim mama z tą swoją histeryczną miną. Mam ochotę na nich krzyczeć. Wywrzeszczeć im w twarz co czuję. Nie chce więcej z nimi mieszkać. Nie chce ich więcej widzieć.
- Jak ty sie do ojca zwracasz?! - zapytał wściekle.
- Ojca?! - teraz to ja zaczęłam krzyczeć.
Moja matka zbladła. I dobrze.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - pieklił sie - Proszę w tej chwili wyjaśnić mi swoje dziwne zachowanie!
- Może wy mi coś wyjaśnicie?! - krzyknęłam zanosząc sie łzami i cisnęłam zgiętym aktem urodzenia w ich kierunku.
Nie mogę na nich patrzeć. Wróciłam do pokoju i sie w nim zamknęłam. Znowu. Jeszcze nigdy sie tak nie zachowywałam. To bardziej w stylu... Caroline. Po chwili usłyszałam krzyki z korytarza. Oparłam sie o drzwi i zaczęłam podsłuchiwać.
- Mówiłem ci, że wszystko sie wyda! - wrzeszał "on" - Ma taki sam charakterek jak jej ojciec i jego zdegenerowana córunia!
- Richard, spokojnie... - uspakajała go mama.
- A daj ty mi spokój! - warknął.
Usłuszałam głośne trzaśnięcie drzwiami. Wyszedł. Z korytarza było słychać płacz mamy. Ja też płakałam. Pomyślałam, że teraz czas opóścić dom. Zawsze sie tego bałam. Nie wiem jak sobie poradzę. Muszę sie pośpieszyć zanim "on" wróci. Nigdzie nie da mi sie ruszyć. Wyciągnęłam z szafy największą torbę i zaczęłam pakować do niej ciuchy i książki. Na szczęście większość została w domu Izzyego i reszty. Wyszłam na korytarz. Na podłodze leżał akt urodzenia. Schowałam go do kieszeni. Jeszcze może sie przydać. Wzięłam wszystkie swoje oszczędności i kluczyki do mojego auta.
- Amy... - powiedziała przez łzy moja matka.
Pokręciłam tylko głową. Poczułam jak chce mi sie znowu płakać. Ruszyłam w stronę drzwi. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Gdzie ja mam teraz sie podziać? Może Izzy mi pomoże... Zawróciłam na drodze i skierowałam sie w stronę ich domu. Tylko co ja im powiem? Zaparkowałam przed ich domem. Zapukałam do drzwi. Uff, na szczęście otworzył mi Izzy.
- Amy? - zapytał nie kryjąc zdziwiemia - Co... Co ty tu robisz?
Nie mogłam mu od tak powiedzieć "Hej Izzy. Przyjechałam sie wprowadzić, bo okazało sie, że rodzice okłamywali mnie całe życie. Mogę wejść?". Po prostu wybuchnęłam płaczem i przytuliłam sie do chłopaka. Objął mnie swoimi ramionami i zaczął gładzić po włosach. Nie musiał nic mówić. Wystarczyło mi, że tylko był ze mną.
---------------------------------------
*perspektywa Axla*
---------------------------------------
Łaziłem z Adlerem po mieście bez celu, kiedy zaczepiła nas Cheryl.
- Hej. - ucałowała mnie w policzek i uśmiechnęła się - Może wpadłbyś razem ze swoim kolegą do mnie i moich koleżanek na obiad? - zaproponowała uśmiechając się.
- Tak, tak, tak! Ja chętnie wpadnę. Axl, nie masz wyboru musimy iść! - Steven zaczął mnie szarpać z radości za rękę.
- Spokój pudlu. Czy ja mówię, że nie idę? - odtrąciłem go.
Chętnie pójdę do Cher. Nie widziałem jej od hm... wczoraj. To całkiem sporo czasu, bo stęskniłem się za nią. Uśmiechnąłem się uroczo do Cher i poszliśmy za nią. Była dziś w wyjątkowo dobrym humorze. Cała rozpromieniona, rozgadana. Gdy dotarliśmy do jej domu, w ogrodzie siedziały gadające dziewczyny.
- Na co macie ochotę? - jedna z nich podeszła do mnie z uwodzicielskim uśmieszkiem, a druga zaczęła mnie macać po tyłku.
Trochę nie ogarniałem co się dzieje, za to Steven cieszył się i zanurkował w stadzie dziwek.
- Cheryl? - rozejrzałem się za dziewczyną.
Stała z boku i przyglądała mi się chichocząc, kiedy te szmaty ciągle mnie macały.
- No ej! - odepchnąłem je od siebie.
- Dziewczyny brać go! - wrzasnęła Cheryl na swoje dziwkoprzyjaciółki.
Szamotałem się na wszystkie strony. Ugryzłem jakąś brunetkę w nogę, a ona zawyła z bólu. Jak seks to tylko z Cheryl! No ewentualnie z Car. O kurwa! Car! Przecież ona mnie za to zabije. Z bezradności zaczęły lecieć mi łzy. Już nawet przestałem bronić się przed dziwkami. Te podstępne kurewki ściągneły ze mnie ciuchy. Nadal sie z nimi szarpałem, ale one mnie kiziały po całym ciele. Z drugiego końca ogrodu słychać było radosne piski Adlera. Nagle poczułem jak jedna z nich zajmuje sie moją męskością. To wcale nie było przyjemne... Nie chciałem tego.
- Spierdalaj głupia kurwo! - wrzasnąłem i kopnąłem ją w brzuch.
Dziewczyna spdła ze mnie kuląc sie z bólu. Sama tego chciała. Wyleciałem pół nagi z ogrodu i pobiegłem do najbliższej bocznej uliczki. Poczekałem tam, aż sie uspokoje i ruszyłem do domu.
-----------------------------------------
*perspektywa Caroline*
-----------------------------------------
Zadzwoniłam do Kirka, żebyśmy spotkali się gdzieś na mieście po południu. A teraz mam spokój od wszystkich. Saul ostatnio w ogóle nie wychodzi z pokoju, Adler i Axl gdzieś poleźli, a Duff i Viv pewnie się jebią. Będę musiała się zastanowić jak przeprowadzić rozmowę z Kirkiem. Nie mogę być dla niego miła ani nic. W końcu odwalił nam niezły numer. Może się napiję jakiegoś wina. Alkohol doda mi odwagi i nie zjebię sprawy. Jeb. Usłyszałam jak ktoś nakurwia w drzwi. No do jasnego chuja! Wkurwiona poszłam otworzyć. Za nimi zobaczyłam Kirka. Ugh. Szybko zamknęłam przed nim drzwi zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- No ej! Ej! Otwórz! - chłopak nadal walił w drzwi.
No zaraz go zabiję.
- Czego kurwa? - z morderczym spojrzeniem otworzyłam drzwi.
Kirk nie odpowiadając wpakował się do mieszkania.
- Wynoś się stąd! Czego jeszcze od nas chcesz? - byłam na niego wściekła, a on tylko się gapił z tą nic nie rozumiejącą miną zamiast cokolwiek powiedzieć.
Głupek.
- Co się tak na mnie gapisz? - warknęłam.
- Bo nie mam pojęcia o co ci chodzi. A jak dzwoniłaś to byłaś bardzo nerwowa. Wyjaśnisz mi co się stało? - odpowiedział spokojnie.
- No chyba sobie kurwa żartujesz?! - wrzasnęłam na niego i poszłam po zdjęcia.
- Co to kurwa jest? Aż tak ci się nudzi?- zapytałam rzucając nimi w niego.
Podniósł zdjęcia i spojrzał na nie.
- Fajny masz tyłek, ale pierwszy raz widzę te zdjęcia. - zaśmiał się.
No kurwa. Gratuluję mu poczucia humoru. Ciekawe czy będzie je miał jak będę zakopywać jego zwłoki.
- To o nie ci chodzi? - zapytał i odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość.
- Jeśli nie ty, to kto je zrobił? - rzuciłam mu oskarżycielskie spojrzenie.
- A może to Axl? Ja nie jestem jakimś psychicznym zbokiem. Po co mi zdjęcia, skoro mogę cię po prostu wyruchać? - Kirk pokręcił głową i skierował się w stronę drzwi.
Już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przecież ta bielizna u Kirka w pokoju to na pewno nie przypadek. Cholera. Powinnam go o to zapytać.
- Kirk! - zawołałam za nim.
Stanął w drzwiach i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Dlaczego masz moją bieliznę na ścianie? - zapytałam.
- Ja nie... - przerwał w połowie popchnięty przez Axla, który właśnie wchodził do domu. - Ja nie wiem, ale on chodzi na dziwki! - wykrzyknął Kirk, pokazując na Rudego.
Spojrzałam na Axla. Był jakiś dziwny.
- Nie prawda. - wymamrotał Rose.
- Nie? Wyglądałeś na zadowolonego, kiedy cie rozbierały. - Kirk uśmiechnął się chamsko.
- Jestem ofiarą gwałtu. - Axl wbił spojrzenie w ziemię i zaczerwienił się.
Spojrzałam z niedowierzaniem. On chyba żartuje.
- Axl, uwielbiam twoje koleżanki! Ten seks był boski! - do domu wpadł uradowany Steven.
- Axl! - wrzasnęłam na tego skurwiela, ale już go nie było.
Nie wiem co mam już robić. Załamana usiadłam na kanapie. Gitarzysta usiadł przy mnie i objął ramieniem. Poczułam sie troche lepiej, ale ten rudy chuj znowu mnie zdradza! Nie wiem ile tak siedziałam z Kirkiem. Nic nie mówiliśmy. Cały czas biłam sie z myślami. W pewnym momencie drzwi do domu lekko sie uchyliły, a za nimi pojawiła sie głowa Larsa.
- Kirk, co jest? - zapytał pałker - Czekamy na ciebie.
- Przesuń dupe Ulrich. - usłyszałam głos Jamesa, który właśnie przepchnął perksistę.
- Mogą wejść? - zapytał bezradnie Hammet - Umówiliśmy sie i w ogóle...
Wzruszyłam ramionami. Było mi wszystko jedno. Chłopaki potraktowali to jako pozwolenie i wpakowali sie do domu.
- Car, co jest? - James taktownie zepchnął ze mnie ramie kolegi z zespołu i teraz w jego objęciach sie znajdowałam.
- Nie chce o tym gadać. - powiedziałam.
W miare czasu te dzikusy zaczęły poprawiać mi humor. Dobrze, że przyszli, bo nie wiem co by z domu zostało.
---------------------------------------
*perspektywa Slasha*
---------------------------------------
Od kilku dni nie śpię po nocach. Czuję jego obecność. Wiem, że gdy zasnę on przyjdzie. Teraz też nie śpię. Jest czwarta nad ranem. Zazwyczaj albo śpię, albo szlajam się po klubach. Chyba pójdę na dół po picie, bo moja lodówka już opustoszała. Ale tu cicho. Darcie z dołu ustało. Kurwa. Usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się nerwowo do tyłu.
- Kto tu jest? - głos mi drżał - Duff, to ty? - zapytałem, gdy nie usłyszałem odpowiedzi na poprzednie pytanie.
I nadal cisza.
- Izzy? - teraz mój głos był kurewsko przerażony.
- Heeej... - usłyszałem cichy szept - To ja. Mam na imię George i jestem waszym prześladowcą. Może zaprosisz mnie do siebie? - postać zbliżyła się do mnie.
O cholera... Juz po mnie. Nagle oślepiło mnie światło i usłyszałem śmiech. Przetarłem oczy i zobaczyłem Metallice. O kurwa!
- Ale masz mine! - śmiali się.
Co za chuje. Było mi głupio. Aż nagle zgasło światło, a ich śmiech ustał.
- Co jest? Kto się bawi światłem? - zapytał Kirk.
Poczułem czyjeś łapy na moim tyłku. Cholera. Pisnąłem z przerażenia. To nikt z Mety. Wszyscy stali w jednym miejscu.. O nie! To naprawdę On! Chciałem wrzasnąć z przerażenia, ale zasłonił mi usta. Pachniał fajkami i whisky... Szarpałem sie z nim, ale był silniejszy. Zaczął mnie gdześ prowadzić. Zaciągnął mnie przed dom. Docisnął mnie do drzwi. Było zbyt ciemno, żebym mógł zobaczyć jego twarz.
- Saulie... - szepnął radośnie gładząc mnie po klatce piersiowej.
Nadal miałem zasłonięte usta. Zaczął wkładać mi łape pod koszulkę. Ugryzłem go w mały palec dłoni.
- Aa... - jęknął i zabrał ręke.
Już chciałem sie drzeć o pomoc, ale chwycił mnie za gardło.
- Ani mi sie waż. - syknął.
Chwile wpatrywałem sie w niego w nadziei, że zobaczę chociaż jego nos, albo cokolwiek. Byłem przerażony. Nie mogłem sie ruszyć.
- A teraz mój misiaczku... - wrócił do gładzenia mnie po ciele - Troche sie ze mną pobawisz, prawda?
- Zo... Zostaw mnie... - pisnąłem cicho.
- Nie chce ci zrobić krzywdy. - odparł spokojnym głosem - Nie bój sie mnie.
Mój poziom strachu wzrósł. Zacząłem sie cały trząść.
- Oj nerwowy jesteś... - pokręcił głową - Może za pare dni ci przejdzie. Nie lubie, gdy mój partner jest zdenerwowany.
Pocałował mnie w usta i zanim sie obejrzałem zniknął. Nadal przerażony wpatrywałem sie przed siebie. Nie mogłem sie ruszać. Ciężko oddychałem i byłem w szoku. Poczułem popchnięcie. Ktoś z domu otworzył drzwi. Ze strachu upadłem na ziemie.
- Saul?! - zobaczyłem przestraszoną Viv - Nic ci nie jest?
Pomogła mi sie podnieść i zaprowadziła do domu. Tej nocy na pewno nie zasne...
Sorry, ale blogger nie wyświetlił mi, że dodałyście, więc dobrze, że informujecie.
OdpowiedzUsuńJAPIERDOLĘ
SIĘ POROBIŁO.
AMY I TEN GOŚCIU, CO CHCIAL SLASHA ....O, KURWAAAAAAAAA...........
OOOOOOOOOOO...........OOOOOOOOOOO.........OOOOOOOOOOOOO.......OOOOOOOO..........OOOOOOOOOOOOOO........
AXL I STEVEN I CHER I KOLEŻANKI HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH
OOOOOOOO......OOOOOOO
Wybaczcie, ale nie jestem w stanie napisać co sądzę o tym rozdziale. Muszę się uspokoić.
Weny :* <3
Blogger ostatnio sie psuje XD
UsuńNo porobiło sie XD
Haha czekaj do następnego rozdziału XDDD
My mamy cały plan na nich ^^
Spokooo XDDD zaparze Ci ziółka na uspokojenie XD
I wzajemnie c:
O kurwa :o Nie wiem, czy ten rozdział miał wyjść taki śmieszny, czy to tylko moje zjebane poczucie humoru xD No nic, love it <3
OdpowiedzUsuńMy też sie z tego śmiejemy XD im więcej "tragedii" tym więcej śmiechu XDDDD
Usuńej, czytam sobie wszysćiutko i przez ten tekst się udusiłam prawie:
OdpowiedzUsuń"Tajemniczą Miksturę Izziego Na Kaca."
Ja chcę więcej tej mikstury! haha
Przyśle Ci kiedyś przepis XDDDD
UsuńHahaha, u mnie rozdzial 11!
UsuńTa co miała mnie informować o rozdziałach xD Zajebiste jak zwykle, nie ma co. Ale akcja z prześladowcą co raz bardziej creepy :P Nie chciałabym być na miejscu Slasha. No właśnie, Slash, dużo Slasha <3
OdpowiedzUsuńTy też mnie miałaś o swoich postach informować XD ja po prostu maila Twojego zgubiłam, bo go zapomniałam do kontaktów dodać XD i fajnie, że Ci sie podoba :D a co do prześladowcy, to jak Ty to ujęłaś - będzie co raz bardziej creepy :D i kto by chciał być na jego miejscu? XD Slasha będzie co raz więcej, więc don't worry ;)
Usuńxdomcik@gmail.com ;)
UsuńU mnie pojawił się wpis kilka dni temu, a teraz cisza, bo się uczę :(
Oki :D będę wysyłać maile :D a Ty wysyłaj na gabrysia.polasinska@gmail.com
UsuńNOCNIK! Slash taka duża dzidzia *-*... SLASH SIĘ ZAKOCHAŁ SIABADABADA! ... Ta dziewczyna z plaży powinna być chyba jakąś dziewczyną z horroru. Dwa oblicza i jeszcze wbija bez żadnego strachu do domu najbardziej niebezpiecznego zespołu na świecie. A już widzę bulwers McKagana XD Amy taka biedna! WOW Izzy taki kochany!WOW! (Nie pytaj, odpowiedź jest prosta za dużo internetów) Axl paradujący przez... znając życie połowę L.A półnagi. "- A może to Axl? Ja nie jestem jakimś psychicznym zbokiem. Po co mi zdjęcia, skoro mogę cię po prostu wyruchać?" XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD NIE NO RYCZĘ :')
OdpowiedzUsuńMETA ROBI ŻART XD Ale i tak żal mi Slash'a ;=;nienienienienienienienei! Tylko nie ten zboczuch! Trzeba było siedzieć w "bunkrze" z nocniczkiem. A tak w ogóle Gunsi są głodni, bo jakie jest inne logiczne wytłumaczenie gryzienia ludzi XD No dobra dla obrony, ale to i tak przecież nic nie daje... :)
Życzę dużo weny, aby następny rozdział pojawił się szybciej :))
On od zawsze był dzidzią XD a co do dziewczyny z plaży to wszystko sie wyjaśni wkrótce *szatański śmiech Gunsowej* XD bulwers McKagana hehe coś sie wymyśli ;) i rzeczywiście, mi też szkoda Amy XD Izzy zawsze był kochany XD dobrze, że nie są jeszcze sławni, bo wtedy byłoby po nim XDDD Metallica jest the best :D mimo, że są tu tylko epizodycznie XD Slashuś ma adhd i nie wytrzyma długo w bunkrze z nocniczkiem XD a może to ich hobby gryźć ludzi? XD
UsuńNowy rozdział dziś/jutro :D
Hahahahahhaahaha, ale sie dzieje. Biedny Slash :(...ciekawe co z tą tajemniczą dziewczyną. Axl i dziwki hahaha. No ale teraz nie wiadomo co z nim i Car. Metallica nie zawodzi ;) hahhahhaha no i Steven, rozwala mnie ;'D Izzy i Amy jak słodko, w tym opowiadaniu tworzą chyba najnormalniejszą pare. Genialny rozdział! Życze Ci dużo pomysłów i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTajemnicza dziewczyna ma swoją rolę do odegrania, że tak powiem XD wszystko sie wyjaśni ;) no z Axlem i Car to nigdy nie wiadomo jak jest XD a teraz dochodzą przecież nowe zmartwienia ;-; Metallica jest pro i nigdy nie zawodzi XD Steven jest po prostu genialny XD a będzie go więcej w kolejnych rozdziałach, więc szykuje sie komedia ;) Izzy i Amy jeszcze nie są parą XD ale rzeczywiście - to najnormalniejsi ludzie w tym opowiadaniu XD kolejny rozdział będzie dziś/jutro :D
UsuńRosalie. Rosalie. Rosalie. Ładne imię. Jude tez.
OdpowiedzUsuńBiedny Saulie. Ten zboczeniec kojarzy mi się z podobnym wątkiem w The Story. Podobne to.
Stradlin i Amy mają być razem. O.
Zgwałcony Axl XD (Mój telefon nie akceptuje słowa "Zgwałcony". Robi mi z tego "zgwałcona" XD)
Ekhn, jak zawsze bardzo dobry. Czekam na dalej i życzę weny c:
Rosali to Ty XD przecież obiecałam, że Cie dorzuce tu :D
UsuńNam też sie na początku skojarzyło z The Story, ale spokojnie ;) będzie wszystko inaczej :D
Zobaczymy czy będą razem. O. XD
Zgwałcona Axl XD
Dzięki i wzajemnie ;)
Jestem na 61, a u mnie "Historyjka ku pocieszeniu (...)"
OdpowiedzUsuńPo wielu przerwach, spowodowanych różnymi rzeczami przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńPrzestałam przesyłać teksty, bo bym zaspamowala, ale one są naprawdę świetne! ZAJEBISTE! ROZWALAJĄ MNIE NA MACZEK....HAHAHAHAHAHAHHA
ZAJEBIOZA I JA CHCĘ WIĘCEJ!
Jestem pełna podziwu :o ja bym nie przeczytała tak szybko (o ile bym wgl przeczytała XD) i wcale nie spamujesz :D i wgl to sorki, że teraz odpowiadam na komentarz, ale moja przeglądarka nie dogaduje sie z moim blogiem i pokazuje SAFARI NIE MOŻE ODNALEŹĆ SERWERA ;-; i tekstów więcej będzie XD szykuj sie na pomysły Adlerka ;)
UsuńNocnik????? Serio?? Leże i nie wstaje.
OdpowiedzUsuńDużo Slasha i oby tak dalej. Zajebiste. Po prostu.
U mnie nowy więc ten tego
Nocnik to chyba najważniejszy element tego rozdziału z tego co widzę XD
UsuńSlashusia będzie co raz więcej :D
Już u Ciebie byłam i dałam koma XDDD