środa, 11 czerwca 2014

R. 67

*perspektywa Slasha*
-------------------------------------
Umówiłem sie z Rosalie dziś po południu na promenadzie przy plaży. Nie mogę się doczekać. Ona jest niesamowita! I zajebiście mi sie z nią rozmawia. W nocy na plaży nie była bardzo rozmowna. Siedziałam sobie właśnie u siebie w pokju, aż nagle usłyszałem wrzaski McKagana.
- Kurwa! No ja pierdole! Co za chuj! Aagghhh! Zapierdole! Gdzie to kurwa jest?! SAUL! - wydzierał sie.
Chyba zorientował sie, że nie ma jego gitary... Usłyszałem szybkie kroki w korytarzu i drzwi do mojego pokoju otworzył solidny kopniak basisty.
- Ty...! - wskazał na mnie palcem - Gdzie moja śliczna gitara?!
- Ja... Ja nie wiem o czym ty mówisz. - odpowiedziałem ze słodziutką minką.
- Nie wiesz?! - basista chwycił mnie za koszulkę i cały poczerwieniał - Co z nią chuju zrobiłeś?!
- Stary weź sie ogarnij... - chciałem jakoś ratować swoją dupe - Wczoraj prawie mnie zgwałcono, a ty jak zwykle tylko o sobie.
- Nie wkurwiaj mnie! - ryknął i potrząsnął mną - Gdzie jest ta cholerna gitara?!
Zacząłem wydukiwać jakieś przypadkowe wyrazy.
- Co sie tu do jasnej kurwy dzieje? - do pokoju wpadła Vivien.
- Twój chłopak chce mnie zabić! - pisnąłem.
McKagan posłał mi mordercze spojrzenie.
- Duff...? - powiedziała wyczekująco brunetka.
- Hudson zajebał mi gitare. - wycedził przez zęby nadal mordując mnie wzrokiem.
- Powiedz gdzie jest gitara i po sprawie. - zwróciła sie do mnie dziewczyna.
- Ale ja nie wiem... - odezwałem sie najciszej jak tylko umiałem.
- Nie kłam! - szarpnął mną basista.
- No bo... - zacząłem, ale po chwili przerwałem.
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco.
- Jest w komisie. - szybko powiedziałem.
- COOOO?! - ryknął Duff.
Jego dłoń zamieniła sie w pięść i zaczął wymierzać cios.
- Duff nie wolno. - Viv zaczęła interweniować i odciągnęła basiste ode mnie - Slash odzyska ci gitare, a jak nie to my jego oddamy do komisu. Zgoda?
- Ta... - burnął blondyn.
- Ale moja śliczna gitarka... - jęknąłem.
- A moja to nie była śliczna?! - basista zbliżył sie na niebezpieczną odległość.
- Duff spokojnie. - Viv znowu go odciągnęła - Odzyskasz swoją gitare. Prawda Slash? - powiedziała z naciskiem na ostatnie zdanie.
Pokiwałem głową. Coś muszę wymyślić, żeby moja śliczna i najlepsza na świecie gitara pozostała nietknięta.
-------------------------------------
*perspektywa Izzyego*
-------------------------------------
Noc spędziłem na podłodze. Łóżko oddałem Amy. Wywaliłem wszystkie ciuchy z szafy na ziemie i miałem z tego legowisko. Całkiem wygodnie. Mam nadzieję, że jej nie obudziło moje nocne chrapanie. Już i tak jest zmęczona całą tą sprawą. Wczoraj postanowiliśmy, że na razie będzie lepiej, jak tylko ja będę wiedział o pobycie Amy u nas. Nadal nie mogę uwierzyć, że jest siostrą Car. Ale akt urodzenia mówi sam za siebie... I co z Jennifer? To też siostra Caroline. Zobaczyłem jak Amy sie budzi.
- Która godzina? - spytała ziewając.
- Dziewiąta. - odpowiedziałem spoglądając na zegarek.
Dziewczyna siedziała wpatrując sie w ścianę. Zrobiło mi sie jej żal. Na pewno jest w dużym szoku. I pewnie jest wściekła. Jak mogli ją tak okłamywać? Zorientowałem sie, że od chwili jej przebudzenia ciągle sie w nią wpatruję. Otrząsnąłem sie z tego i usiadłem obok niej na łóżku.
- Będzie dobrze. - powiedziałem czule obejmując ją ramieniem.
Dziewczyna wtuliła sie we mnie. Siedzieliśmy chwilę tak, aż "odkleiła" sie ode mnie.
- Musze sie ogarnąć. - oznajmiła zbierając swoje ciuchy.
Rozejrzała sie czy nikogo nie ma w korytarzu i cichutko ruszyła do łazienki.
-------------------------------------
*perspektywa Caroline*
-------------------------------------
Od kilkunastu minut wydzierałam się na Axla. Stał przed lustrem i pindrzył się ciągle obstawiając przy tym, że został zgwałcony. Ale przecież Kirk by mnie nie okłamał. Nie miałam pojęcia, któremu z nich wierzyć. Wrzaski nie mają sensu, ale nie umiem z nim teraz spokojnie porozmawiać.
- Odjeb się! Ciągle mnie zdradzasz i okłamujesz! - wydarłam się po raz kolejny.
Rudy nie zdążył odpowiedzieć bo przerwał mu krzyk Stevena.
- Aaa! Ona tu jest! Amy! Amy jest więziona w naszym kiblu! - darł sie perkusista.
- Co on pierdoli? - wypadłam z pokoju i pobiegłam do kibla - Co jest?
Odepchnęłam Duffa i Saula spod drzwi i zajrzałam do środka. 
- Amy? Co ty tu robisz?- zapytałam wpatrując się w brunetkę, która chowała się za plecami Izzyego.
Nie odpowiedziała. Była smutna i zdenerwowana. Podeszłam i przytuliłam ją. 
- Caroline... - wyszeptała wtulając się.
- Hm? - martwiłam się
 Musiało się coś stać. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie.
- Ja nie wiem jak ci to powiedzieć ale... - zaczęła.
Mówiła tak cicho, że ledwo co ją rozumiałam.
- Bo ja jestem... - kontynuowała.
Przerwał jej dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Idź odbierz telefon - powiedziała siląc się na uśmiech.
Chciałam powiedzieć, że to na pewno nic ważnego, ale spojrzała na mnie tym swoim spojrzeniem. Pewnie potrzebuje chwili, żeby dobrać słowa. Ale o czym ona może chcieć mi powiedzieć? Może chodzi jej o to, że jest w ciąży? Nie chcę na nią naciskać. Odebrałam telefon. To był Lars. Pytał czy wpadnę do nich później. W sumie to czemu by nie? Mała imprezka może poprawić Amy humor. Nie mogę patrzeć jak jest taka smutna.
- Kto to? - podeszła do mnie Viv.
- Nie pytaj, tylko się ubieraj. Idziemy do Metallicy. - oznajmiłam.
Vivien uśmiechnęła się na myśl o imprezie a ja poszłam po Amy. Mam nadzieję, że uda mi się ją rozweselić.
-------------------------------------
*perspektywa Slasha*
-------------------------------------
Nie chce stracić mojej gitarki! Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam sie! Muszę ją ukryć! Przecież ten psychopata może jej coś zrobić! Wziąłem mojego ukochanego Gibsona i zacząłem przemycać do Marcka.
- Stary, tylko obiecaj mi, że jej sie nic nie stanie i bezpiecznie dowieziesz ją do klubu. - upewniałem sie.
- Slash, to tylko gitara. - skrzywił sie Marck.
Chyba miał już dosyć mojego ciągłego pouczania i uwag dotyczących mojej gitarki.
- Tylko gitara?! - oburzyłem sie - Dla mnie to cały świat. Dzięki niej żyje i...
- Dobrze, wiem. - przerwał mi mój wykład - Przypne ją pasem w samochodzie i posadze na podusi. Zadowolony?
- Tylko tym pasem lakieru nie porysuj. - uprzedziłem.
- Dobra. - westchnął.
- I niech nikt jej nie dotyka. - powiedziałem poważnie.
- Kurwa, Saul, spokojnie. - chłopak przewrócił oczami.
- Marck... - położyłem mu rękę na ramieniu - Ufam ci i dlatego ci ją daję. Nie chcę, żeby jej sie coś stało.
- Stary, rozumiem. Dojedzie bezpiecznie do klubu i będzie jej pilnował ochroniarz. Dobra? - zaproponował.
- Tak. - zgodziłem sie.
Przypomniało mi sie, że umówiłem sie z Rosalie na plaży o 16.
- O cholera! - spojrzałem na zegarek i wybiegłem od Marcka.
Byłem już spokojny o moją gitarę, więc popędziłem na promenadę. Dziewczyna już na mnie czekała.
- Hej, wybacz za spóźnienie. - przywitałem sie.
Skinęła mi tylko głową na przywitanie. Oby nie miała focha...
- Gdzie idziemy? - zapytałem.
Wzruszyła ramionami. Zapatrzona była w ocean. Zachowuje sie tak, jak wtedy w nocy na plaży. Zaczęliśmy iść po deptaku. Dziewczyna była wciąż skupiona na obserwacji wody. Kilka razy próbowałem podjąć próbę rozmowy, ale jakoś nie szło mi za dobrze.
- Słuchaj Rosalie... - chciałem ostatni raz doprowadzić do konwersacji.
- Nie jestem Rosalie. - przerwała mi.
- Jak to nie? - zdziwiłem sie.
- Jestem Jude. - wyjaśniła.
Chwilę zajęło mi zanim to sobie poukładałem w głowie. W tym czasie dziewczyna zaczęła ode mnie odchodzić.
- Hej, poczekaj. - podbiegłem do niej - Dlaczego raz mówisz, że jesteś Jude, a raz Rosalie?
Dziewczyna zaczęła sie śmiać tak, jakby nigdy w życiu nie usłyszała nic śmieszniejszego. Lekko sie zmieszałem. Nie wiedziałem co mam robić w takiej sytuacji.
- Slash? - usłyszałem za plecami.
Odwróciłem sie.
- Rosalie? - zapytałem wgapiając sie w dziewczynę.
Znowu sie odwróciłem - Rosali śmiejąca sie. Znowu odwrót - Rosali stojąca z powagą.
- Ale... - byłem w szoku.
- Widzę, że poznałeś już moją siostrzę bliźniaczkę. - zaczęła wyjaśniać ta poważna - Dla jasności, ja jestem Rosalie, a to jest Jude.
- Czyli nikt cie nie sklonował? - upewniałem sie.
- Nie. - odpowiedziała z uśmiechem.
Zostawiliśmy jej siostrę i poszliśmy na spacer. Koło 19 pojechałem prosto do klubu Marcka. Wolę sie nie pokazywać na oczy Duffowi. O kurwa... Duff! Miałem odzyskać jego gitarę! Cholera, teraz za późno. On mnie zabije! Po prostu mnie zabije, zje, wypluje, znowu zabije i zgniecie!
-------------------------------------
*perspektywa Duffa*
-------------------------------------
Wszyscy szykują sie do koncertu. Stroją gitary, Axl sie pindrzy i nuci coś po swojemu, Steven wystukuje pałeczkami rytm o przypadkowe przedmioty. Tylko ja siedziałem jak ciota na podłodze w salonie i było mi smutno. Nie wystąpię dzisiaj u Marcka. Nie wystąpię, bo ten idiota Hudson sprzedał mi gitarę. Jak mogą zagrać bez basisty?! Przecież też jestem ważny... Nawet nie mam Viv, żeby sie do niej przytulić i dodać sobie otuchy.
- Masz. - Izzy przykucnął przy mnie i dał paczke fajek.
Odpaliłem jednego papierosa, a reszte schowałem do kieszeni.
- Duff, ogarniemy ci jakiś bas i zagrasz z nami. - powiedział zachęcająco.
- Tak Izzy, bo wszystcy w L.A. chodzą z basami pod pachą i chętnie pożyczają je obcym facetom. - odpowiedziałem z sarkazmem.
Już nawet podły sie robie, a Stradlin chciał poprawić mi humor.
- Idziemy. - oznajmił Axl i zaczęliśmy wychodzić.
Przed domem czekał na nas mini busik wypożyczony przez Marcka na dzisiejszy koncert. Zapakowaliśmy instrumenty i zaczęliśmy jechać do klubu. Wcale nie miałem ochoty tam siedzieć, ale uprali sie, że jakiś bas sie znajdzie. Do koncertu została chłopakom jakaś godzina. Ja zająłem nasz ulubiony stolik i powoli sie przy nim upijałem. W dodatku Steven zamiast pomagać reszcie przy sprzęcie siedział mi nad głową i pierdolił głupoty o jakichś dziwkach.
- Ide na zewnątrz. - warknąłem na niego.
Ciągle jestem podkurwiony przez ten występ. To nic wielkiego, ale wszystko przez Slasha. Nie gadam z nim od rana. Stanąłem przed klubem i odpaliłem papierosa. Dzieciaki po woli zaczęły schodzić sie na występ. Już miałem wracać do środka, kiedy ktoś pociągnął mnie za rękaw kurtki.
- Ej ty. - powiedził półgłosem.
Facet był ubrany w workowatą bluzę z kapturem na głowie, który skutecznie zasłaniał mu twarz i ciemne jeansy.
- Nie mam kasy na narkotyki od ciebie. - warknąłem.
- Nie jestem dilerem. - odpowiedział spokojnie - Ale mam coś, co może cie zainteresować.
- O co chodzi? - zaciekawiłem sie.
- Ostatnio chyba coś cennego straciłeś, co? - zaczął cwaniackim tonem.
- Ta... - posmutniałem przypominając sobie mojego ślicznego Fendera.
- Mam to. - powiedział pewnym siebie głosem.
- Nie pierdol, że masz tu moją gitarę. - zdziwiłem sie.
Facet zaczęł prowadzić mnie w ciemną boczną uliczkę przy klubie. Zza kontenera na śmieci wyciągnął... mojego Fendera! Wiem, że jest mój, bo przykleiłem pod strunami czaszkę ze skrzyżowanymi piszczelami. Byłem w szoku.
- Dam ci go. - odezwał sie facet.
- Jeju stary, dziękuję ci! - ucieszyłem sie.
- Ale nie ma nic za darmo. - zaśmiał sie.
- Nie mam pieniędzy, jeśli o to ci chodzi. - skrzywiłem sie.
- Nie chce pieniędzy. Pomorzesz mi w czymś. Spotkajmy sie po koncercie przed klubem. - powiedział tajemniczo i dał mi gitarę.
Zacząłem ją oglądać czy sie nie potłukła, albo nie popękała.. Na szczęście jest cała. Pobiegłem do klubu.
- Chłopaki! - zacząłem sie radośnie drzeć - Moja gitarka wróciła!
- Mówiłem ci. - powiedział z uśmiechem Izzy.
Nastroiłem instrument i do występu zostało 15 minut. Staliśmy z boku sceny i czekaliśmy, aż zapowie nas Marck.
- Duff... - szturchnął mnie Slash z miną zbitego psa.
- Z tobą nie gadam. - skrzywiłem sie.
- Duff przepraszam... - wbił wzrok w podłogę.
Zignorowałem go. Nie będę sie na niego wściekał wiecznie, ale jak na razie nadak jestem wkurwiony o tą gitarę. W końcu Marck wywołał nas na scenę i zagraliśmy koncert. Potem zgodnie z umową czekałem przed klubem na tego dziwnego typka.

13 komentarzy:

  1. Jeju Slash ma przejebane u Duffa! Hahahhaha ale jesli chodzi o gitare Saula zachowuje sie jak nadopiekuńczy ojciec niemowlaka haha. Boje sie o Duffa bo ten chłopak w bluzie... to chyba jakis podstęp! Biedna Viv i Car :( Do tego Caroline znowu kłoci sie z Axlem. A Stevenek hahahha kocham go! W jakim swiecie on zyje?! W kazdym razie jest zajebisty :D
    Życze dalej takiej komediowej weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ma XD żebyś Ty wiedziała jak bardzo XD on tą swoją gitarę kocha nad życie, więc sie nie ma co dziwić XD dobrze kombinujesz z tym chłopakiem w bluzie ^^ nie czaje czemu Viv i Car są biedne, ale może coś mi umknęło XDD Caroline ciągle sie z nim kłóci, więc to raczej norma XD dziwnie by było jakby sie nie kłócili XD jeeej wszyscy kochają Stevena XD on żyje w swoim własnym świecie XD
      Na razie na inną wene sie nie zanosi jak tylko na komediową, ale dziękuję :D

      Usuń
  2. O kurcze haha pomylily mi sie bohaterki, chodziło mi o Car i Amy. Fajnie, ze sa siostrami ale szkoda mi ich bo rodzice je okłamywali. No i Car jeszcze nic nie wie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że o nie Ci chodzi :D teraz będzie inaczej i wgl ;) no właśnie ;-; Car nic nie wie

      Usuń
  3. A gdzie jakaś informacja o nowym poście, co? I jak to możliwe, że wczoraj weszłam na twojego bloga i tego wpisu nie było, a tutaj jest, ze dodany w środę o.O Jakaś cholerna magia czy co? :P Co do wpisu, mój biedny Sauly, Duff mu musi wybaczyć. Ty i nie ogarnęłam, z którą bliźniaczką on w końcu poszedł? :P Co do tego tajemniczego typa, to to nie jest ten zakochany w nich, który próbował zgwałcić Slasha i teraz chce się wziąć za Duffa? ;) I niech Car będzie w końcu z któryś z Metallicy! Najlepiej z Jamesem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wczoraj wieczorem dodałam posta i Ci w komentarzu dałam informacje XD i nie wiem jak to możliwe, ale co chwile sie tutaj czas zmienia i nie wiem czemu XD nie wspominaj mi o magii, bo teraz czytam wspaniałą serię książek na ten temat (jak chcesz to podam Ci je, żebyś opisała na swoim blogu XD) no i właśnie - Slashuś jest pokrzywdzony, ale ma za swoje XD spokojnie, Duffowi przejdą humorki (kiedyś) :) to było celowe XD poszedł z tą "normalną", czyli Rosalie XD no w miare czytania wszystko sie wyjaśni odnośnie "tajemniczego typa" :D a co zrobi z Axlem? XD wyobraź sobie co by wtedy ten rudy psychopata robił, bdyby byli razem XD ale spokojnie, coś wymyślimy XD

      Usuń
  4. Już myślałam, że Rosalie jest chora psychicznie XD Serio XD
    Fenderek!
    Gibsonuś na podusi, aww :3
    Nie mam głowy do komentarzy, pisze rozdział, wiec powiem tylko, że się podobało, jak zawsze i czekam na kolejny. No i życzę weny c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy tak myślał XDDD
      Fenderki the best :D
      O Gibsonki trzeba dbać :')
      Oo, fajnie, że rozdział piszesz :D poczytam sb ^^

      Usuń
  5. HAHAHAHAHAHAHAHAHHHAHAHAAH
    TA PIERWSZA AAAAAAAKCJA BYŁA BOOOOOSKA.
    SAUL CHOWAJĄCY GITARĘ, ŻEBY JEJ MU NIE ZAJEBALI, HAHHAHAHHA
    GIBSON NA PODUSI!
    NIE ZARYSUJ LAKIERU, HAHAHAHHAHAHHAHAHAHAHAAHHAHAHAHAHAHAHAHAH
    ROSALIE I JUDY. BIEDNY SLASH, KOMPLETNIE NIE WIEDZIAŁ O CO CHODZI.

    I STEVEN, ŻE AMY JEST UWIĘZONA U NICH W KIBLU, HAHAHHAH.
    WŁAŚNIE, CAROLINE MUSI SIĘ DOWIEDZIEĆ.

    OOOOO I ODDALI DUFFOWI JEGO FENDERKA...COŚ PRZECZUWAM, ŻE TO JEST TEN ZBOCZENIEC, KTÓRY CHCIAŁ SLASHA ZGWAŁCIĆ....XDDDDD

    NO TO ZNOWU MNIE ROZWALIŁYŚCIE NA DROBNY MACZEK (A TAK W OGÓLE TO ILE JEST AUTOREK, BO SIĘ JUŻ NIE ORIENTUJĘ? XDD) I CZEKAM NA WIĘCEJ... :**************** <33333333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ze swoją gitarą mam jak Slash XDDD też sie tak zachowuje i wgl XD
      Szczerze, to ja chyba też nie wiem o co chodzi, ale cii XD
      Steven jak zwykle nie zawodzi XD i Car sie dowie (kiedyś XD)
      Duffy ma Fenderka i jest happy a Ty nie spoileruj nowych rozdziałów XD
      Autorek jest 2 XD

      Usuń
  6. Gibson na podusi i przypięty pasem! I Amy zamknięta w łazience! :O
    No zajebiście napisany rozdział.
    U mnie nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. eh no... miałam cały komentarz 12 czerwca, ale komputer się wyładował... Niestety jestem leniwą osobą i mam troszkę roboty do środy... więc w środę napiszę komentarz... No i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń