sobota, 8 marca 2014

R. 44

*perspektywa Axla*
--------------------------
- Ktoś widział Caroline? - zapytałem wchodząc do domu - Wszędzie jej szukałem...
- Nie pokazywała się od wczoraj. - odpowiedział Izzy.
- Gdzie ona kurwa jest?! - wkurzyłem się.
- Stary, luzik... - powiedział Duff podając mi wódkę.
Zabrałem butelkę i poszedłem do swojego pokoju. Zacząłem grać na fortepianie.
- Kurwa mać! - wrzasnąłem i rzuciłem butelką gorzały o ścianę.
Nic mi nie wychodzi. Nawet klawisze mi się mylą... Zrezygnowany poszedłem spać. Obudziła mnie Caroline gramoląca się w nocy do łóżka.
- Gdzie byłaś? - spytałem.
- U Slasha, śpij. - odpowiedziała.
- Całą noc u niego pyłaś? - nie dawałem za wygraną.
- Tak. Daj mi spokój, bo jestem zmęczona. - powiedziała i odkręciła się tyłem do mnie.
Nie mogłem spać. Reszte nocy siedziałem i gapiłem się w sufit. 
- Nie śpisz? - zapytała nad ranem Car budząc się.
- Nie. - odparłem obojętnie.
- No przepraszam, że mnie długo nie było. - blondynka przytuliła się do mnie.
- Martwiłem się o ciebie... - wyznałem.
- Już więcej tak nie zrobię. - powiedziała i pocałowała mnie.
Nie wiem czemu, ale mam słabość do tej dziewczyny jak do nikogo innego.
- Chodź, zjemy śniadanie. - powiedziałem i wstałem z łóżka.
W salonie siedziała Viv i McKagan. Oglądali jakieś gówno w telewizji.
- Axl, musisz to zobaczyć! - do domu wbiegł zdenerwowany Izzy.
- Co jest? - podszedłem do przyjaciela.
- Znalazłem to przyklejone do drzwi. - oznanjmił rytmiczny i podał mi jakąś karteczkę.
Jeśli chcecie mieć jeszcze perkusistę przyjdźcie dziś o 20 do Whisky A Go Go.
~ Przyjaciel - przeczytałem na głos.
- Skąd możemy wiedzieć czy to prawda? - zapytała Car.
- Musimy spróbować. - stwierdziłem.
- Potrzebny nam jakiś plan działania. - powiedziałem - Duff, masz jakieś pomysły?
Blondyn chyba nawet nie zauważył, że czytałem liścik...
- Duff chuju! - krzyknąłem - Rozumiem, że wreszcie się zakochałeś, ale to poważna sprawa!
- Ale o co chodzi? - zapytał McKagan odwracając się w naszą stronę.
- Ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz mu przyjebie... - powiedziałem pod nosem.
Basiste westchnął i podszedł do nas.
- Co to? - spytał i wziął karteczkę.
Chwilę ją czytał.
- Blefuje. - stwierdził.
Izzy posłał mu pytające spojrzenie.
- Skąd nasz "Przyjaciel" miałby wiedzieć, gdzie jest Adler? - powiedział Duff.
- No może jednak coś wie. - zasugerowałem.
Żyrafa na chwilę się zamyślił.
- Chwileczkę... - zaczął powoli - Izzy, kto cię pobił?
- Motocykliści z Hells Angels. - odpowiedział rytmiczny.
- Oni mogą mieć z tym coś wspólnego. - stwierdził basista.
- Ale co te dupki mogą mieć z nami coś wspólnego? - zapytała Car.
- Więcej niż ci się wydaje... - powiedział tajemniczo Duff.
- Nie czaje. - odezwała się Viv wstając z kanapy.
- Mam pewien pomysł, ale potrzebny mi do tego Slash. - powiedział McKagan.
- Dzisiaj go wybudzają. - wtrąciła Caroline.
- Świetnie! - ucieszył się Duff - Złożymy mu wizytę.
- To nie idziemy do Whisky? - zapytałem.
- Żeby znowu kogoś porwali? - odpowiedział pytaniem na pytanie Duff.
- Ty tu rządzisz. - stwierdziłem.
Zaczęliśmy się wszyscy ogarniać. Po południu poszliśmy do szpitala.
- Przykro mi, ale pan Hudson jest jeszcze bardzo słaby i wizyty są zabronione. - powiedział lekarz, gdy dotarliśmy na miejsce.
- Ale to dla nas naprawdę ważne. - przekonywał Duff.
- No dobrze. - doktor przewrócił oczami - Tylko jedna osoba na pare minut.
Rozejrzeliśmy się po sobie.
- Duff, ty idź. - zdecydowałem.
---------------------------
*perspektywa Duffa*
---------------------------
Wszedłem ostrożnie na salę.
- Saul? - odezwałem się cicho stając nad łóżkiem przyjaciela.
Mulat otworzył powoli oczy. Chwilę nimy pomrugał, aby złapać ostrość.
- Duff... - powiedział słabo i lekko się uśmiechnął.
- Jak się czujesz? - zapytałem z troską.
- Jakbym był ciągle na haju... - odpowiedział radośnie.
- Słuchaj nie mamy za wiele czasu i potrzebuję twojej pomocy. - powiedziałem poważnie.
- Wal śmiało. - Slash znowu się uśmiechnął.
- Wspominałeś, że chodziłeś z Michelle do szkoły, racja? - chciałem się upewnić.
- No. - potwierdził gitarzysta - Przez pewien czas kumplowaliśmy się.
- Wiesz może czy ma jakieś znajomości w Hells Angels? - zadałem kolejne pytanie.
Chłopak zamyślił się.
- Miała kiedyś chłopaka, który do nich należał. - odpowiedział - Duff, ale po jakiego chuja wam Hells Angels? 
- Proszę już kończyć. - na salę wbiła pielęgniarka.
- Potem ci wyjaśnię. Trzymaj się. - powiedziałem i wyszedłem.
- I co z nim? - zapytała Vivien.
- Będzie żył. - uśmiechnąłem się.
- Dowiedziałeś się czegoś? - odezwał się Axl.
Opowiedziałem wszystkim to co powiedział mi Slash.
- Podejrzewasz, że to Michelle? - zapytał Izzy.
- No a kto inny? Raczej wrogów nie mamy... - odpowiedziałem.
I wszyscy spojrzeli na Axla.
- No co? - zaczął się śmiać wokalista - Nie moja wina, że jestem porywczy.
- Czyli musimy dopisać do listy podejrzanych pół Los Angeles. - skomentował Izzy.


3 komentarze:

  1. Ach, ale Duff jest mądry. Ale ty lubisz ludzi męczyć. Caly czas czekam co bd z Vivien i Duff'em. Błagam cię, bo ja już nie mogę się doczekać a utrudnia mi w tym moja niecierpliwość :* Co do rodziału troskę krótki, ale bardzo mi się podoba. No i chyba to by było na tyle. Wiedz, że zajebiście piszesz i nie przeżyje jak przestanjesz to robić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że krótki :/ ale... Już piszę kolejny i tam wszystko się wyjaśni ;) cierpliwości do mnie ;)

      Usuń
  2. Boże boże boże...kocham twoje opowiadanie <3 obecnie mam "faze" na Mete więc fajnie że też biorą udział w opowiadaniu :P

    OdpowiedzUsuń