Specjalne podziękowania dla "Wyobraźni z aska" dzięki której dostałam weny twórczej i napisałam ten bardzo krótki rozdział. Jeszcze raz dziękuje c:
------------------------------
Idziemy sobie teraz do Slasha, a potem spotkam się z Emilie. Stęskniłem się za nią... Ale, zaraz... Co matka Emilie robi u Slasha w szpitalu?!
- Saul? - zapytał niepewnie Duff wchodząc na salę - Co ta kobieta u ciebie robi?
- Oo, hej stary! - uśmiechnął się gitarzysta - To jest Muriel.
- Steven? - kobieta zdziwiła się na mój widok.
- Dzień dobry. - uśmiechnąłem się.
- Zaraz, to wy się znacie? - zapytał basista.
- To matka Emilie. - wyjaśniłem.
Ja chyba nie chce wiedzieć co ona tu robi...
Posiedzieliśmy u Slasha, a potem poszedłem do mieszkania Emilie. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
- Steven? - zdziwiła się na mój widok - Tak się cieszę, że nic ci nie jest! - dziewczyna rzuciła się mi na szyję.
- Tęskniłem za tobą. - uśmiechnąłem się i wyciągnąłem różę zza pleców - To dla ciebie.
- Dziękuję. - ucieszyła się.
Zostałem u niej na noc. Chyba nie musze wyjaśniać co robiliśmy.
----------------------------
*perspektywa Vivien*
----------------------------
Po powrocie od Slasha stałam w kuchni i odgrzewałam sobie starą pizze. Poczułam, że ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to. - usłyszałam radosny głos Duffa.
Odwróciłam się i go pocałowałam.
- Nie zdąrzyłem ci jeszcze podziękować za to, że mnie uratowałaś. - powiedział uroczyście.
- Daj spokój. - uśmiechnęłam się - Nie musisz mi dziękować.
- Ale chcę. - odwzajemnił uśmiech - Idziemy.
Duff zasłonił mi oczy i zaczął gdzieś prowadzić. Po przywróceniu widzenia znalazłam się w parku. Przede mną leżał koc i graty do pikniku. Duffy sie postarał, bo nawet świeczki zapalił. Nie sądziłam, że jest romantyczny.
- Wow... - powiedziałam z zachwytem.
Spędziliśmy bardzo miły wieczór. Duff nie zachowywał sie jak yyy... Duff?
NASTĘPNEGO DNIA*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Caroline*
----------------------------------
Obudził mnie jakiś okropny hałas z dołu. Axl nie leżał obok mnie, więc pewnie on jest jego źródłem... Ubrałam i zeszłam na dół.
- Co tu sie dzieje? - zapytałam na widok Axla i dwóch robotników.
- Montujemy alarm i kraty w oknach. - wyjaśnił jakby nigdy nic Axl.
- Nie przesadzasz? - zirytowałam sie.
- Nigdy nie wiadomo kiedy znowu będą chcieli komuś coś zrobić. - stwierdził Rudy.
- Wpadasz w paranoje... - skomentowałam całą sytuację.
- Panie Rose... - odezwał się gruby robotnik - ...przy alarmie zamontowaliśmy włącznik klimatyzacji oraz przyciski wzywające policje, straż i karetkę.
- Dzięki panowie. - uśmiechnął się Axl.
Pokręciłam tylko głową.
- Robimy dziś popijawe z okazji powrotu Stevena. - oświadczył Rudy.
- No dobra. - wzruszyłam ramionami.
Nagle do domu wszedł Izzy z wielkim kartonem.
- Załatwiłeś? - zapytał tajemniczo wokalista.
- Taa. - uśmiechnął się rytmiczny - Tylko chyba gliny jechały za mną jak od dillera wychodziłem.
- Jeszcze tego brakuje, żeby nam do domu wbili... - Axl zaczął panikować.
- Przewrażliwiony jesteś. - zaśmiał sie Izzy i odpalił papierosa.
- Kolejny zaczyna... - powiedział załamany rudzielec.
Izzy posłał mi pytające spojrzenie. Wzruszyłam ramionami. Roseowi odpierdala dzisiaj bardziej niż zwykle... Wieczorem przyszedł Steven z Emilie. Wbiła też jej matka do Slasha. Co do kurwy ona chce od niego?! Zaczęliśmy pić i ćpać. Już wiem co było w tym kartonie Izzyego...
- Adler, podkręć klimatyzacje. - powiedział Duff do naćpanego w chuj Stevena.
Perkusista podreptał do tego nowego ustrojstwa i zaczął wciskać wszystkie guziki na raz.
- Saul, odprowadzisz mnie do domu? - zapytała starsza kobieta.
- Jasne Muriel. - uśmiechnął się gitarzysta i wyszedł z matką Emilie.
- My też spadamy. - stwierdził Steven.
- Więcej dla nas. - wzruszył ramionami Axl.
Piliśmy sobie w najlepsze, aż usłyszeliśmy syreny policyjne. W chuj dużo radiowozów jechało do... NASZEGO DOMU!
- Izzy złapali cie! - krzyknął przerażony Axl.
- Trzeba sie pozbyć towaru... - powiedział rytmiczny.
Zaczęłam nerwowo zamykać drzwi na każdy zamek, żeby opóźnić wejście policji i zasłaniać zasłony w oknach. Duff i Viv gdzieś spierdolili. No pięknie! Zobaczyłam jak Axl i Izzy wciągają wszystkie narkotyki w siebie.
- Powariowaliście?! - zaczęłam sie wydzierać.
- A masz inny pomysł? - zapytał wokalista.
- Mam. - zaczęłam topić wszystko w kiblu i spuszczać wode.
Usłyszeliśmy walenie do drzwi.
- Stradlin i co teraz kurwa? - zapytał nerwowo Axl.
- Car, otwórz. - powiedział z kamienną twarzą Izzy.
Posłusznie poszłam otworzyć.
- Dostaliśmy zawiadomienie z tego domu, że potrzebna interwencja policji. - odezwał się policjant rozglądając po domu.
- To jakaś pomyłka. - powiedziałam.
- Dziwne, bo guzik alarmowy został wciśnięty kilka razy... - zaczął podejrzliwym tonem policjant.
- A to pewnie nasz kolega przez przypadek... - speszyłam się - Mamy nowy alarm i to dlatego.
- Prosze uważać następnym razem. - policjan ostatni raz przyjrzał sie uważnie domowi i wyszedł.
- Zabije tego chuja... - powiedział wściekle Axl.
Izzy zaczął się śmiać.
- Nic wam nie będzie po tych narkotykach? - zapytałam z troską.
Nie dostałam odpowiedzi. Chłopaki już całkiem odlecieli...
*inspiracja Ozzym Osbournem
Ach widziałam to na asku. Fajne tylko niedopracowane.
OdpowiedzUsuńWiem, ale jestem zbyt leniwa na korekty ;-;
UsuńWOW! *-* Dziękuję jeszcze raz za podziękowania nawet nie wiesz jakie to miłe :')
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...
hdfewxhcbyyhcbnbeujkchbfyhjbcfjwjnbc <3 Slash i mama Emily *-* Ale... Czy ona nie jest da niego TROCHĘ za stara? "Duff nie zachowywał sie jak yyy... Duff?" Mózg rozwaliłaś mi totalnie XD Oczywiście Steven musi zawsze coś na koniec zrobić, normalnie taki czarny kot przebiegający drogę XD
No to chcę Cię poinformować, że czekam na kolejny i życzę Ci DUŻOOOOOOO weny :3 Miłego dnia!
Hehe no nie ma za co :D w końcu zmotywowałaś mnie do ruszenia dupy i napisania tego ;)
UsuńA co do Muriel, to właśnie o to chodzi XD