środa, 23 lipca 2014

R. 74

*perspektywa Vivien*
---------------------------------
Wracałam na piechote. Po drodze złapał mnie deszcz, ale i tak było mi to obojętne. Byłam pochłonięta myślami. Już wiem co u Car i Amy. Wcale nie jest wesoło, ale mogło być gorzej. Jednak co z Duffem? Nie odzywa sie i gdzieś zniknął... Nic mi nie mówi. Martwie sie o niego. Zadręczając sie w ten sposób dotarłam do domu. Tylko weszłam do środka, a Rose przyleciał do mnie i zaczął potrząsać za ramiona.
- Co z Car?! Co z moją Car?! Nic jej nie jest?! To przez tego ruskiego chuja! No mów wreszcie! - krzyczał.
Odepchnęłam go od siebie. Wcale nie miałam ochoty na durne szarpanie sie. Rudy zrobił obrażoną mine. Królewicz sie znalazł, pff. Poszłam na góre do Izzyego. On też musi dowiedzieć sie jak u dziewczyn. Axl podążył za mną jak cien. Zapukałam do pokoju rytmicznego. Spał. Obudził sie jak tylko Axl przepchnął mnie i pierwszy wbił do pokoju. Zero kultury...
- Byłaś w szpitalu? - zapytał lekko zamroczonym głosem.
Wyglądał już troche lepiej. Jego twarz nabrała kolorów, a oczy nie były czerwone.
- No więc... - nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- No mów co z Car! - Axl poderwał sie z podłogi, na której siedział.
Westchnęłam. Już działa mi na nerwy. To jego zachowanie wobec Caroline, a teraz udaje zatroskanego.
- Amy jest w śpiącze farmakologicznej. - wypaliłam.
Spojrzałam na Izzyego. Pobladł, ale słuchał dalej w skupieniu.
- Będzie z nią dobrze. - chciałam go jakoś pocieszyć - Za pare dni powinni ją wybudzić. Zobaczysz, że wszystko sie ułoży.
Chłopak pokiwał głową. Miał nieobecny wyraz twarzy. Zrobiło mi sie go żal. Amy naprawde nie była mu obojętna.
- Ekhm... - wtrącił sie Axl - A co z moją Car?
- Twoją? - prychnęłam.
Chłopak zrobił zaskoczony wyraz twarzy. Nie wytrzymałam. Wszystkie negatywne emocje, które zbierały sie we mnie od kilku dni nagle postanowiły wybuchnąć i wygarnęłam Axlowi co myśle na temat jego idiotycznego zachowania i tych wszystkich jego urojeń. Po skończeniu o dziwo poczułam sie lepiej. Spodziewałam sie, że Rose rozpęta wielką awanture, albo obrazi sie na cały świat, ale tym razem zaskoczył chyba nas wszystkich. Wziął głęboki wdech. Na jego twarzy pokazała sie skrucha. Chyba pierwszy raz w życiu doświadczył takich emocji.
- Masz racje. - odezwał sie po chwili - Zachowywałem sie jak skończony idiota. Dziękuje ci. Musze to wszystko naprawić! Może nie wszystko stracone.
Gdy skończył mówić wybiegł z domu. Pewnie biegnie teraz do Caroline. Może im sie wreszcie ułoży.
- Jakieś wieści od Duffa? - zapytałam zamyślonego Izzyego.
- Co? - zapytał nieprzytomnie.
Westchnęłam.
- Duff sie odzywał? - ponowiłam pytanie.
Pokręcił głową. Można sie było tego spodziewać. Będzie musiał sie ostro z tego tłumaczyć.
---------------------------------
*perspektywa Axla*
---------------------------------
Dobiegłem do szpitala. Boże jaki ja byłem głupi! To nie wina Carolina, ani Jamesa (no dobra, jego troche tak) tylko moja. Moja, moja i jeszcze raz moja! Nie moge doprowadzić do straty Car. Nie wybacze sobie tego! W recepcji nawrzeszczałem na młodą dziewczynę pracującą tu, że ma mnie w tej chwili zaprowadzić do Car. Dziewczyna powiedziała mi gdzie leży blondynka i jak najszybciej pognałem we wskazane miejsce. Zobaczyłem ją przez szybke. Wyglądała... No nie ukrywajmy - wyglądała okropnie. Miała przymknięte oczy. Ostrożnie wszedłem na sale. Chyba spała. Usiadłem na krześle przy łóżku. Pikacz, do którego była podłączona dziewczyna wybijał spokojny rytm, niczym metronom. Odgarnąłem jej włosy z twarzy. Wtedy sie obudziła. Spojrzała na mnie. Na początku nie wiedziała co sie dzieje. Pewnie jest jeszcze zamroczona. Po chwili odzyskała świadomość.
- Wyjdz. - powiedziała słabym, zachrypniętym głosem.
- Musisz mnie wysłuchać. - odezwałem sie błagalnym tonem - Chcę cie przeprosić. Dopiero dziś zrozumiełem, że zachowywałem sie jak skończony idiota. Niedoceniałem cie, byłem strasznym egoistą i nie myślałem o tobie. Przepraszam za to wszystko. Za to, że cie raniłem, i że nie było mnie przy tobie, gdy tego potrzebowałaś, za to że robiłem awantury i za te akcje z dziwkami. Rozumiem, że teraz będzie trudno, ale ja sie zmienie. Dla ciebie to zrobie, bo cie kocham. Wybaczysz mi i wrocimy do siebie?
Pikacz Caroline przyspieszył. W kącikach jej oczy pojawiły sie drobne łezki. W tym momencie na sale weszła pielęgniarka. No lepszego momentu nie mogła znaleźć!
- Prosze stąd natychmiast wyjść! - odezwała sie podniesionym tonem - Tylko pan denerwuje pacjentke! Mam wezwać ochrone?!
Posłałem kobiecie nienawistne spojrzenie.
- Axl porozmawiamy w domu. Wracaj do siebie. - powiedziała łagodnie Caroline.
Posłuchałem sie jej. Na korytarzu jeszcze chwile wpatrywałem sie w nią przez szybke. Posłała mi słaby uśmiech. Zachciało mi sie płakać...
---------------------------------
*perspektywa Izzyego*
---------------------------------
Vivien kazała mi isć spać. Powiedziała, że nie wyglądam zbyt dobrze, ale jak mógłbym w takiej sytuacji normalnie usnąć? Co z Amy? A jak będzie kaleką? Ona na to nie zasługuje. A co jak coś pójdzie nie tak i sie nie obudzi? Straciłbym ją na zawsze... W tym momencie ktoś wszedł do domu. Usłyszałem protesty Viv, żeby ten ktoś dał mi spokój, ale po chwili drzwi sie otworzyły. Wszedł przez nie Marck.
- Ochujałeś? - zapytał.
Stanął przed moim łóżkiem i skrzyżował ręce na piersi robiąc mine z wyrzutem.
- Co? - zapytałem podbierając sie na łokciach.
Marck wziął głęboki wdech.
- Was wszystkich pojebało! Bawisz sie w ćpuna?! Duff sobie gdzieś spierdala, Axluś zachowuje sie jakby miał zaburzenia emocjonalne, Slash lata za mocherami, a Adler popierdala po mieście w detektywistycznym wdzianku!
O kurwa...
- Co sie tak na mnie patrzysz? - zapytał schodząc z tonu - Wasz zespół zaczyna robić kariere. Ja sie dziwie, że jeszcze menadżera nie macie... - i w tym miejscu przerwał na krótkie przemyślenia - Gracie dziś koncert u mnie w klubie. Już wysłałem moich ludzi, żeby ściągneli do mojego domu reszte tych pojebów. Trzeba was wszystkich doprowadzić do stanu używalności. Saul ma dziś urodziny.
Kompletnie mi to z głowy wyleciało. Te wszystkie wydarzenia, afery, zniknięcia i wypadki. I wszyscy zapomnieliśmy o jego urodzinach.
- Marck nie da sie tego przełożyć? - zapytałem - Car i Amy miały wypadek, ja sie nie nadaje do grania i imprezy.
Chłopak przewrócił oczami.
- Z gorszych stanów i sytuacji wyciągałem muzyków i dawali koncerty. Rusz sie. - powiedział.
Podciągnął mnie do góry za koszulke i podtrzymując zaczął wyprowadzać z domu. Vivien siedziała na kanapie w salonie.
- Bądź o 20 u mnie w klubie. Wypadałoby życzenia złożyć Hudsonowi. Duff będzie. - rzucił na odchodne brunetce.
Zaprowadził mnie do swojego domu. Był tam już zgarnięty prawie cały zespół, ale brakowało Duffa. Wokół chłopaków chodzili jacyś faceci.
- Jason! - zawołał Marck sadzając mnie na fotelu - Weź sie nim zajmij.
Podszedł do mnie facet, na oko koło czterdziestki. Wyjął z dużej torby stetoskop.
- Jestem lekarzem. - wyjaśnił zakładając przyrząd na uszy.
Zaczął mnie badać. Potem poświecił mi jakimś światełkiem po oczach i sprawdził odruchy. Zaczął szykować mi jakieś leki, które miał w torbie.
- Weź to. - powiedział dając mi garść tabletek - Za pół godziny będziesz jak nowy.
Po ostatnim incydencie troche sie bałem je wziąść, ale kontem oka zobaczyłem Marcka. Wściekłby sie, gdybym tegi nie wziął. Posłusznie wszystki połknąłem. W miare upływu czasu czułem sie co raz lepiej. Zobaczyłem jak inni faceci szykują chłopaków ma scene. Mi też kazali sie umyć i dali jakieś ciuchy. Jak wróciłem Marck wisiał na telefonie.
- Będą łowcy talentów? - zapytał z uśmiechem.
Pamiętam jak ostatnio skończyła sie nasza przygoda w wytwórni. Dziwny kontrakt i nagle o nas zapomnieli.
- Gdzie do kurwy jest McKagan?! - wrzasnął nagle właściciel domu - Dobra, pilnujcie go dyskretnie. Sam go zgarne.
Rozłączył sie i wyszedł. Ciekawe ile ludzi dla niego pracuje...

WIECZOREM W KLUBIE
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Slasha*
---------------------------------
Ludzie od Marcka stawali na głowach, żeby wszystko było idealnie. Lekarz dał nam jakieś tabletki [ale nie narkotyki XD] żeby każdy czuł sie dobrze. Dostaliśmy zajebiste ciuchy, w klubie czekały na nas nasze nastrojone wcześniej instrumenty. Teraz liczył sie tylko koncert. Wszystko miało być idealnie. Axl chodził po zapleczu i śpiewał, ja z Izzym gadaliśmy o kolejności piosenek, a Duff który czekał na nas już w klubie rozmawiał ze Stevenem o przejściach i rytmie. Było tak jak kiedyś. Tylko Marck zabronił nam pić. Gdyby nie on nasz zespół to byłaby tragedia. Stanąłem na chwile przy barze rozejrzeć sie ile jest ludzi. Było ich więcej niż zazwyczaj. Vivien siedziała przy naszym stoliku. Sama. Nie wyglądała zbyt dobrze. Pewnie coś sie stało... Nas musieli doprowadzić do normalnego nastroju. W końcu wywołano nas na scenę. Daliśmy z siebie wszystko, a dzieciaki szalały! Jak za dawnych lat! Na koniec występu Axl odwrócił sie w moją stronę i zaczął składać mi życzenia. Wszyscy odśpiewali Sto Lat, a na scene wjechał wielki tort w kształcie Gibsona. Aż sie wzruszyłem. Po tym zeszliśmyna dół. Marck zaprowadził nas do Vivien. Wziął ze sobą Axla ma rozmowe. Chciał sie dowiedzieć o co chodzi z naszym kontraktem. Ja byłem zajęty, bo co chwila ktoś podchodził i skaładał mi życzenia.
---------------------------------
*perspektywa Vivien*
---------------------------------
Marck zabronił mi mówić dziś chłopakom o tym co sie stało.
- Viv... - powiedział cicho Duff stając przede mną - Chyba musimy pogadać.
Wyszliśmy z klubu. Blondyn odpalił papierosa. Czekałam, aż zacznie mówić. Wziął głęboki wdech.
- Przepraszam za moje zachowanie. Nie moge powiedzieć ci co sie stało. Pewnie dowiesz sie o wszystkim jak skończy sie ta sprawa. Nikt o tym nie wie, a ja musze sam to zakończyć. - zaczął łamać mu sie głos - Viven, ja na ciebie nie zasługuje. Musiałem cie chronić i zrobiłem okropną rzecz. Może kiedyś mi to wybaczysz, ale na razie... - zamilkł na chwile - Na razie lepiej dla ciebie będzie jak sie... rozstaniemy.
Zamarłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nagle znika, a teraz zrywa. Nie może tak być. Poczułam, że łzy spływają mi po policzkach.
- Kocham cie. - powiedział ocierając mi twarz - Zawsze będe cie kochał. Zrozumiesz wszystko za jakiś czas. Będe mieszkać u Marcka. Nie chce ci robić większej przykrości swoją obecnością. Mam nadzieje, że kiedyś mnie zrozumiesz...
Przydeptał papierosa butem i odszedł. Stałam zapłakana pod klubem i patrzyłam jak odchodzi. Przed kim musiał mnie chronić i co zrobił? Okrężną drogą wróciłam do domu. Nie miałam już na nic siły, ani ochoty. Było mi tak strasznie smutno. Wszystko sie nagle zwaliło.

13 komentarzy:

  1. Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego. A teraz mi się juz nie chce XD
    Ruski chuj James wygrywa wszystko.
    co z Car i Axlem?! Czy będą teraz razem?! D:
    Odwala mi, sorry XD
    Dobra, czekam na kolejny XD
    Weny! C:

    OdpowiedzUsuń
  2. No wecie co?
    Wymorduję Was.
    Nie zdążyłam skomentować poprzedniego, a Wy już dodajecie następny.
    Ale dobra, może w końcu zacznę.
    Ech, Caroline nie wracaj do Axla!!!
    Nie!
    Nie wiem, bądź z Jamesem!
    No to już lepsze niż Rudy.
    Albo z Kirkiem.
    Tylko mam jedno pytanie. Gdzie są mohery?!
    Tęsknie za nimi. XD
    Przecież Slash musi być z Muriel (czy jak to się tam pisało).
    Dobra, chociaż wiadomo co z Amy i Car, ale... ale...
    Amy musi się wybudzić!
    No a Steven musi zostać zawodowym detektywem.
    Tak, to są moje żądania. XD
    Weny!

    A, no i wszystkiego najlepszego Slash!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Axl. Dostaje nerwicy. Caroline, nie wracaj do niego (chociaż i tak pewnie to zrobisz), bądź z Kirkiem bądź Jamesem, albo zrób sobie żarty i bądź z Larsem, hahahhaha xDDDDDDDD


    Eh, mój biedny Izzy! Taki zmęczony i zamroczony, a tu mu ten rudy diabeł wbija do pokoju i go budzi! Axl masz wpierdol!
    I jeszcze się kurwa zachowuje jak pieprzony "królewicz"! Jebany Rose! Dobrze, że Viv mu wygarnęła, to się trochę przynajmniej opamiętał.
    I jeszcze to o Amy. Tak się zmartwił, ten mój biedny Izzy, no...Izzy ty wiesz, że ja cię zawszę będę kochać! Jesteś mój! <3
    Oj, Duff, będziesz się tłumaczyć.

    Rose poleciał do szpitala. Ja myślałam, że on się będzie wydzierać, tak jak napisalam to w komentarzu pod poprzednim rozdziałem. A tu nie...dziwne...xDD
    Zdenerwował Car, nic więcej. Ona ma z nim nie być! Dość tego popierdolonego rudego debila!


    Co ten Marck. Nie wolno wbijać i wrzeszczeć na Bogu ducha winnego Izzy'ego. Przecież to nie jego wina. Następnym razem się tam teleportuję i będę stać przed jego drzwiami! :3
    Ale przynajmniej przestalbyć taki oczadziały. I w ogóle się cieszę, że jest w tym i poprzednim rozdziale tyle jego perspektywy. <3
    Hahahaha, tort w kształcie Gibsona, aaah.
    Tylko wiecie, jedna akcja jest niedokończona. Właśnie z tymi moherami. Jude go zabrała i co? Tak wlaśnie trochę nie wiadomo, co było dalej, ale kit.

    Hahaha " Adler popierdala po mieście w detektywistycznym wdzianku!" hahahahahahahahahahahahahahahahaahahahhahahhahahahahahahahaahahahahahahhaahhaahahahhaahahhaahhaahahahahhaha TO ROZWALIŁO SYSTEM HAHAHAHAHHHHAHAHAHHAHHAHHAHAAHHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAAHHAHAHAHAHAHAHAHHSHSHSHSHSHSHHHSHSHSHSHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHHAHAAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAAHAHAHA

    A wiecie co? Dla mnie tam Amy nie musi się wybudzać. Wprowadzicie tam mnie i mnie tam Izzy pozna. xDD

    U mnie rownież życzonka dla Slashunia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach i nie dopisalam (wszystko przed Adlerka):
      Biedna Viv. Duff jej nie mógl wytłumaczyć, ale to na pewno wyjdzie na jaw. Ciekawe jak zareaguje. Szkoda mi jej...:(( No, ale Duffcio tak musiał zrobić i zrobił.

      Właśnie, ciekawe, czy policja złapała zboka.

      Usuń
  4. ZACZNIJMY MOŻE OD SLASHA

    MIŁO ŻE WSPOMNIAŁAŚ O JEGO URODZINACH.
    AŻ SIĘ BIEDAK WZRUSZYŁ
    CHCIAŁABYM GO ZOBACZYĆ JAK PLACZE
    ZE SZCZĘŚCIA OCZYWIŚCIE! :-D

    AXL

    W KOŃCU ZMĄDRZAL I NIE OSKARŻA JUZ RUSKIEGO CHUJA DŻEJMSA XD I BIEDNEJ CAROLINE
    PRZEPROSIŁ
    AHHH TYLE WYGRAC

    DUFF

    JAKI CHUJ!
    JAK ŚMIAŁ ZERWAĆ Z VIVIEN?!
    WIEM, WIEM
    TO DLA JEJ BEZPIECZEŃSTWA BLAH BLAH BLAH
    NO ALE ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!

    IZZY

    JAK JA MU WSPÓŁCZUJĘ
    TAK BARDZO KOCHA AMY A SAME PRZESZKODY MAJĄ NA DRODZE

    STEVEN

    TAK!
    ZA MAŁO ADLERA!
    O WIELE ZA MAŁO! :-D
    AHHH
    STEVEN TAKI DETEKTYW
    WOW
    MA LUPĘ
    I BERECIK
    WOW
    DETEKTYWISTYCZNE WDZIANKO
    WOW
    WOW
    XD

    CAROLINE

    ONA MUSI WYBACZYĆ AXLOWI
    PO PROSTU MUSI
    NIE MA INNEGO WYJŚCIA
    I NIECH SZYBKO WRACA DO ZDROWIA!!!

    VIVIEN

    BIEDNA
    A ONA TAK BARDZO KOCHA DUFFA
    MAM NADZIEJE,ZE MCKAGAN JA PRZEPROSI I NADAL BĘDĄ RAZEM

    AMY

    BOŻE!!!
    OBUDŹ SIĘ KOBIETO!
    BO IZZY KURWY DOSTANIE
    I OSIWIEJE
    ALBO WYŁYSIEJE
    WSTAŃ POWIEDZ "NIE JESTEŚ SAM "
    I NIGDY WIĘCEJ NIE COŚ TAM COŚ TAM BLAH BLAH BLAH

    MARC

    UUU MARC POMOCNY TAK BARDZO
    WSPIERA CHŁOPAKÓW
    POMAGA IM
    LUBIE GO NAWET

    CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ
    WENY WENY WENY ŻYCZĘ
    I CHĘCI DO PISANIA OCZYWIŚCIE ;-)

    Ps.Sorki za błędy,na telefonie jestem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Vivien i Duff. Duff i Vivien. Nieee. ;ccc Tak nie może być!!! Oni muszą być razem! Duff, szybko rozwiązuj wszystko i wracajcie do siebie!!! Caroline i Axl muszą być razem. Biedny Izzy. :( Amy wybudź się jak najszybciej! I wracaj do formy! Ahhh ten torcik Slasha. ♥♥♥ Weny i czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie 54 o Guns N Roses!

    Baj te łej- kiedy nowy? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Vivien musi być z Duff'em. Musi! Wracaj do niej!
    Axl... Nie wracaj do niego, Car. Idź do Jamesa czy do kogoś...
    Steven Detektyw rozwala system. DETEKTYWISTYCZNE WDZIANKO. Hahahahahahahahahahahaha.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://biblioteka-czytelnika.blogspot.pt/
    mozesz dodac swojego bloga do spisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O KURWA, NAJLEPSZY BLOG ŚWIATA.
    ON JEST ZAJEBISTY, PRZECZYTAŁAM WSZYSTKO W 2 DNI I JA CHCĘ WIĘCEJ. GDZIE KOLEJNE ROZDZIAŁY JA SIĘ PYTAM????????????????
    AXL I CAR MUSZĄ BYĆ RAZEM, ONI SĄ ZAJEBIŚCI
    AMY I IZZY TO SAMO, NIECH ONA SIĘ BUDZI I WGL
    DUFF I VIV MAM NADZIEJĘ ŻE DUFF DO NIEJ WRÓCI
    TYLKO BIEDNY SLASH NIE MA NIKOGO, SMUTEG
    A TEN WĄTEK ZE ZBOCZEŃCEM ZAJEBISTY
    ŚWIETNIE PISZECIE, WSZYSTKO JEST ZAJEBISTE, POŁOWĘ OPOWIADAŃ TO JA SIĘ ŚMIAŁAM JAK JAKIŚ DEBIL AŻ SIE MNIE MATKA PYTAŁA CO JA ODPIERDALAM XD
    CZEKAM NA KOLEJNE MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ POJAWI W KOŃCU

    WENY ŻYCZĘ I WGL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A NO I ZAPOMNIAŁA O JAKŻE WSPANIAŁYM DETEKTYWIE ADLERZE, PRZEZ KTÓREGO MAŁO CO NIE ZDECHŁAM ZE ŚMIECHU, ON JEST MOCNO JEBNIĘTY. I TE JEGO WDZIANKO O BOŻE

      A I OCZYWIŚCIE DARCIE MORDY AXLA ZAMKNIĘTEGO W PIWNICY, CUDO

      NO TO SPADAM, MAM NADZIEJĘ NA JAKIEŚ INFO NA TEMAT NEXTA

      Usuń