poniedziałek, 21 lipca 2014

R. 73

Dla Karoliny, która nie zwątpiła i motywowała do wstawienia tego rozdziału chyba najbardziej ze wszystkich :) a Twóje gejowskie opowiadanie napisze do nowej zakładki na blogu XD (tylko musze ją najpierw wyremontować)

*perspektywa Duffa*
------------------------------------
Nadal nie wierze, że sie na to zgodziłem. Ale ja sie nie dam. Nie będę darmową dziwką jakiegoś psychopaty. Musze wymyślić jakiś plan. Niech sobie nie myśli, że może mną pomiatać. Jeszcze nie wiem jak wytłumacze to wszystko Viven. Ona nie zasługuje na mnie. Ten chuj dotykał mnie i... ugh. To obrzydliwe.
- Ekhm. - usłyszałem i poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.
To ten chuj Slacy. Znowu czegoś chce. Spojrzałem na niego. Uśmiechnał sie. Ohyda.
- Wychodzę. Będę wieczorem. Lepiej, żebyś tu na mnie grzecznie czekał kochanie. - puścił mi oczko i wyszedł.
Teraz mam spokój. Oby jego wspólnik sie nie zjawił. Moge w spokoju pomyśleć jak sie z tego wyplątać.

W TYM SAMYM CZASIE
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Stevena*
------------------------------------
- Kuuurwaa! - wydarł się Rose i kopnął w drzwi.
Spojrzałem na chłopaków z Mety, którzy dusili sie ze śmiechu.
- Głupi ruski chuj James! - wydzierał sie Rudy - Zaczarował drzwi! Raaatuuunkuuu!
Zaraz... Axl zamknięty w piwnicy, więc zbok mu nic nie zrobi. To moja szansa! Pójde za Rosea do tego zboka. Musze sie do niego jakoś upodobnić.
- Chłopaki mam proźbę. - szepnąłem w ich stronę.
Nadal rżeli jak debile. Co w tym zabawnego?
- Co? - parsknął Cliff, który był najbardziej opanowany ze wszystkich.
- Weźcie go tu potrzymajcie jakiś czas. - powiedziałem i wyszedłem.
Skierowałem sie do domu, a konkretnie pokoju Axla. Założyłem jego ciuszki, a włosy schowałem pod jakimś epickim skórzanym kapelusikiem. Dobra, jak go odnaleźć? Po moich detektywistycznych rozmyśleniach, doszedłem do wniosku, że skoro zbok ma na naszym punkcie obsesję, to prawdopodobnie, wie gdzie sie szlajamy, w jakich miejscach przesiadujemy i tym podobne. Gdzie Rose lubi przesiadywać? Rainbow? Nie, tam ten zbok nie przyjdzie. Zbyt dużo ludzi, jeśli chce go zgwałcić? Skatepark? Zbyt na widoku... Stara część parku! Pusto, ciemno no i można tam bezkarnie pić, ćpać i takie tam. Ze Slashem przesiadywaliśmy tam jeszcze za czasów Road Crew. Potem pokazaliśmy to miejsce reszcie zespołu. Axl łazi tam pisać piosenki, bo jak twierdzi "to miejsce jest tak inspirujące, ale i tak wole seks". Po prostu siedziałem na jakiejś ławce w ciemnościach czekając na tego wariata. Byłem pewien, że zaraz tu przyjdzie. Skoro ma tak wielka chęć na Rosea to raczej często się tu zjawia. Nie minęła godzina jak usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem jego sylwetkę.
- Axl... Czekałem na ciebie. - usłyszałem.
Cały ubrany na czarno mężczyzna usiadł obok mnie. Nagle przeszły mnie dreszcze. Ten jego głos... Nie odpowiedziałem. 
- Zrobiłeś się nieśmiały kochanie? Dlaczego nic nie mówisz? Nie przywitasz się? - złapał mnie za twarz.
Patrzył się na mnie przez chwilę. Wyglądał na zszokowanego. Wytrzeszczone oczy i drżący głos, którym zaczął do mnie mówić.
- Ty... Pomyliłem się... Nie... Kurwa! Gdzie jest Axl?! - z paniką w oczach zaczął rozglądać się dookoła.
Wstałem i uśmiechnąłem się do niego drwiąco. 
Zanim zdążyłem coś powiedzieć doskoczył do mnie i pchnął mnie.
- Nie! Nie tak miało być! Ty! Ty zniszczyłeś wszystko! - wzaczął sie wydzierać.
Złapał mnie i zaczął mną trząść. W jego oczach dostrzegłem łzy. 
- Spierdalaj! - odepchnąłem go.
Już miałem wołać po kilku kumpli, którzy tu ze mną przyszli, ale usłyszałem coś w oddali. Policja. Kurwa, skąd się tu wzięli? Przecież sam bym to załatwił.
------------------------------------
*perspektywa Izzyego*
------------------------------------
Ocknąłem sie na podłodze w łazience. Nade mną przebiegła jakaś sylwetka. To chyba Steven. Z trudem podniosłem sie z ziemi. Co sie stało? Jestem lekko zamroczony. Spojrzałem w lustro. Mokre włosy, spuchnięte i podkrążone oczy, blada twarz. Chyba zemdlałem. Nie jestem pewny. Po chwili przypomniało mi sie co sie stało. Podpierając sie o ściany wytoczyłem sie z łazienki. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu.
- Axl? - zapytałem słabym głosem.
- Nie. - odpowiedziała mi Viv.
Podszedłem do schodów i podparłem sie ręką o poręcz.
- Mój Boże, Izzy co ci sie stało? - spytała przerażona i podbiegła do mnie.
Pomogła mi dojść do sypialni i posadziła na łóżku. Spojrzałem na nią. Coś ją dręczyło. W końcu zaczęła mówić.
- Ja już nie wiem co sie dzieje. Zniknęła Car i Amy, teraz nie ma Duffa. Okłamuje mnie. Nie wiem co mam robić. Cholernie sie o nich martwie. - powiedziała łamiącym sie głosem.
Musze jej powiedzieć co stało sie dziewczynom. Sam nie jestem w stanie ich teraz poszukać.
- Car i Amy miały wypadek. - odezwałem sie cicho.
Brunetka zbladła.
- Co ty gadasz? - zapytała zdenerwowana.
- Nic nie wiem. Zobaczyłem rozwalony samochód niedaleko domu. Musisz je znaleźć i sprawdzić czy nic im nie jest. - opowiedziałem wszystko co mi wiadomo.
Dziewczyna chwile siedziała i zastanawiała sie nad tym co ma robić.
- Ktoś wróci do domu i sie tobą zajmie. Ide ich szukać. Jak odezwie sie Duff daj mi znać. - poleciła i pośpiesznym krokiem opóściła mój pokój.
Oby im nic nie było...
------------------------------------
*perspektywa Vivien*
------------------------------------
Nie mam czasu biegać po wszystkich szpitalach w L.A. Weszłam do najbliższej budki telefonicznej. Sprawdziłam czy mam drobne w kieszeni. Starczy na kilka rozmów. Wzięłam książkę telefoniczną zawieszoną na łańcuszku. Cud, że jeszcze nikt jej nie urwał. Zaczęłam wykręcać numery do okolicznych szpitali. Po trzech połączeniach dowiedziałam sie gdzie są. Nie chcieli mi udzielać żadnych informacji przez telefon. Głupi biurokraci. Popędziłam w stronę lecznicy. Młoda recepcjonistka udzieliła mi informacji, gdzie dokładnie są. Wjechałam windą na 8 piętro szpitalu. Kierowałam sie korytarzem z napisem Odział Intensywnej Opieki Medycznej, a z niego do pokoju lekarskiego. Zastukałam w drzwi.
- Proszę. - usłyszałam męski głos.
Niepewnie weszłam do środka.
- Dzień dobry, ja w sprawie Caroline Collins i Amy Holmes. - powiedziałam niepewnie.
Przy biurku siedział lekarz na oko koło trzydziestki. Zajęty był jakimiś papierami. Zdawało sie, że zignorował moją poprzednią wypowiedź. Po dłuższej ciszy znacząco chrząknęłam. Facet spojrzał na mnie z nad dokumentów.
- Pani z rodziny? - zapytał obojętnie.
- Można tak powiedzieć. - stwierdziłam.
Facet mruknął coś pod nosem i wbił wzrok w dokumenty. No to już szczyt chamstwa! Mógłby chociaż odpowiedzieć. Już miałam go za to opieprzyć, ale uprzedził mnie.
- Właśnie przeglądam dokumentację medyczną panny Collins. To cud, że przy tak wyniszczonym organiźmie przeżyła i ma tylko kilka złamanych żeber i wstrząśnienie mózgu. - powiedział i odłożył dokumenty.
- Może mi pan powiedzieć co dokładniej sie stało? - poprosiłam.
- Panne Collins zaraz po przywiezieniu z wypadku musieliśmy reanimować i zaraz po tym odzyskała wszystkie czynności życiowe. - mówił - Niestety panna Holmes jest w gorszym stanie. Była zakleszczona w samochodzie i wydobycie jej trwało dłużej. W tym czasie nie oddychała i doszło do utraty świadomości. Utrzymujemy ją w śpiączce farmakologicznej, ponieważ jej obrażenia wewnętrzne są poważniejsze, niż w przypadku pierwszej pacjentki. - oznajmił.
Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Odebrało mi głos i nie mogłam sie ruszyć. Stałam i wpatrywałam sie w twarz lekarza licząc, że usłyszę jakieś dobre wieści. Niestety nic nie mówił. Posłał mi tylko spojrzenie pełne współczucia.
- Robimy co w naszej mocy, aby... - zaczął, ale machnęłam ręką i wyszłam na korytarz.
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co mam robić. Tyle sie stało w ostatnim czasie. W dodatku ten wypadek. Osunęłam sie na ziemie po ścianie i rozpłakałam. Jestem bezradna. Jak ja powiem o tym reszcie? Po chwili wstałam i poszłam do najbliższej toalety. Musiałam sie ogarnąć. Przemyłam twarz zimną wodą i wzięłam głęboki oddech. Ważne, że żyją. Car jak to zawsze ona miałaszczęście, a z Amy też będzie dobrze. Musi być. Musze jeszcze zajrzeć do Caroline. Szłam korytarzem zaglądając przez szybki do sal. Na przedostatniej leżała Car, a w tej obok Amy. Po cichu weszłam na sale blondynki. Chyba spała, ale otworzyła oczy, gdy znalazłam sie przy łóżku.
- Viv... - szepnęła zachrypniętym głosem.
- Cii. - uciszyłam ją i wysiliłam na uśmiech.
Złapałam ją za rękę. Wpatrywałyśmy sie w siebie bez słowa. Nie chce jej przemęczać. Miała posiniaczoną i opuchniętą twarz, rozczochrane włosy i zamroczone spojrzenie. Chciało mi sie płakać na jej widok. Zawsze ona ląduje w szpitalu... Po chwili znowu zamknęła oczy i usnęła. Odgarnęłam jej włosy za ucho i wyszłam. Przez szybkę zajrzałam do Amy. I tak by sie nie obudziła, gdybym weszła. Na początku naszej znajomości byłam o nią zazdrosna. To całe nieporozumienie wtedy z Duffem. Właśnie... Duffem. Gdzie on do cholery jest? Martwie sie o niego. Pewnie wpakował sie w kolejne kłopoty. Ostatni raz spojrzałam na Amy. Wyglądała podobnie jak Car. Zrobiło mi sie jej żal. To naprawde dobra dziewczyna. Izzy sie załamie jak o tym dowie.
------------------------------------
*perspektywa Axla*
------------------------------------
Zasnąłem w tej paskudnej i śmierdzącej piwnicy. Już nie miałem siły sie wydzierać. Gdy sie obudziłem było cicho. Nieśmiało podszedłem do drzwi i popchnąłem je. Tak! Otwarte! Na palcach zacząłem iśc korytarzem. Nie wiadomo czy James nie zastosuje na mnie jakichś czarów. Doszedłem do salonu. Taaa, śpią wszyscy uchlani w trzy dupy. Już normalnym krokiem wyszedłem. Ich chrapanie wszystko zagłuszało. Postanowiłem wrócić do domu. Caroline u nich nie było. Po kilkunastu minutach wszedłem do środka.
- Axl...? - usłyszałem słaby głos Stradlina.
Rzuciłem swoją kurtke w kąt pokoju.
- Czego? - burknąłem.
Nie miałem humoru. Chciałem sobie zrobić jakiegoś drinka, więc poszedłem do kuchni. Nagle rozległ sie jakiś hałas. Wyszedłem zobaczyć co sie dzieje. Na schodach wyjebał sie Izzy. Wydał z siebie ciche jęknięcie. Był cały blady.
- Rany, Izzy! Wyglądasz jak trup! - wypaliłem wytrzeszczając oczy.
Chłopak posłał mi spojrzenie z politowaniem. Próbował sie podnieść, ale słabo mu to wychodziło.
- Ekhm... - chrząknął znacząco.
Chyba mam mu pomóc... Niechęnie ruszylem podnieść go ze schodów i zaprowadzić do pokoju. Jeszcze czego! Żebym ja, sam Axl Rose był najpierw więziony w jakiejś piwnicy, a teraz robił za wolontariusza! Do czego to doszło... Posadziłem go na łóżku.
- Co ci sie stało? - zapytałem.
Rytmiczny wziął kilka wdechów, chyba sie zasapał. Naćpał sie czy co?
- Nic takiego. - stwierdził - Axl, musze ci o czymś powiedzieć...
Nastało milczenie. O co mu może chodzić? No chyba nie jest gejem... Jeszcze kilka dni temu ślinił sie na widok tej no... Jak jej tam było... Ee... No nie ważne.
- Mów. - ponagliłem go.
- Amy i Caroline miały wypadek. - powiedział.
No wiedziałem, że ta mała ma imie na A. Ale zaraz... Jaki wypadek? Car miała wypadek?!
- Co?! Jak to?! Ty jej coś zrobiłeś?! No gadaj! - doskoczyłem do niego i zacząłem potrząsać za koszulke.
- Puść mnie. - zażądał.
Posłusznie go zostawiłem. Teraz mi będą warunki dyktować... Przecież jestem Wielkim Axlem Rosem! To ja mam im dyktować warunki! Tylko odzyskam Car i wszystko musze przywrócić tak jak było.
- Nic nie wiem. - zaczął mówić Izzy - Zobaczyłem rozwalony samochód Amy niedaleko domu. Chciałem ich poszukać, ale ktoś podstępem mnie naćpał...
Taa... Izzy i "przypadkowe ćpanie".
- Wysłałem Viv, żeby ich poszukała. - skończył opowiadać.
Moja Car! To napewno ten chuj James! Bo pewnie ona zrozumiała, że najlepiej jest ze mną i mu to powiedziała, a ten głupi ruski chuj tego nie rozumie! Musze ją odszukać. Moja Car...

9 komentarzy:

  1. Tak Duffy! Kombinuj, kombinuj, chociaż akurat Tobie to może nie za bardzo wychodzi...xDDD
    Hahaha, wrzaski Rudego, ahhahhahahahahaahhahahahahahahah
    Ja wiedziałam, że to Steven detektyw go pokona! I miejmy nadzieję, że policja już się zajęła tym zboczeńcem!


    Izzy żyjesz! <333333 I dobrze, że wysłałeś Viv, ale mam wrażenie, że się załamiesz, po tym, co się stalo Amy. Miejmy nadzieję, że jej "rodzice" jej nie wypiszą i nie zabiorą Izzy'emu!


    No co ten Axl? Czemu nie wierzy Izzy'emu że ten zbok go podstępnie naćpał? Mój biedny Izzy...Ja go zawsze będę kochać! <333333333
    I co ten Axl? Myśli, że to Stradlin zrobił wypadek, a potem że James. Ehh...ciekawe co będzie, jak Rose się dowie, że to wszystko przez niego!

    Tak, Rose, wzdychaj teraz "Moja Car...". Ogarnij się kurwa już i znajdź sobie kurwa inną, ale nie przecież i tak się przeprosicie i będziecie razem! <3

    I tyle Izzy'ego w tym rozdziale! TAAAK :3

    Bardzo się cieszę, że wróciłyście i to z takim zajebistym rozdziałem!

    U mnie 14 o Metallice, jakby co
    Pozdrowienia i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego chcesz od Duffa? XD no przecież chłopak jeszcze nie miał szansy sie wykazać XD w nim siedzi gdzieś bardzo głęboko ukryty geniusz spisku XD
      Kim byłby Axl gdyby nie wrzeszczał? XD
      I wiadomo, że Steven zawsze wszystko do końca doprowadzi :D
      Może ze Stradlinkiem nie będzie, aż tak źle ;) chociaż... who knows XD
      Izzy ćpun i główny diler - to dlatego ;) om... i wyobraź sobie jakie wrzaski wyda z siebie Axl, gdy dowie sie o przyczynie wypadku XDDDD
      Estranged... Za dużo mi spoilerujesz XD
      Też pozdrawiamy i wzajemnie :)

      Usuń
    2. No nic. Ale wiesz, właśnie Duffcio nie wykazał się ostatnio, ale jest geniuszem zła z tym samochodem. xD

      Jakby Axl nie wrzeszczał to by nie był Axlem. Ale rozbawia mnie to, jak oskarża Jamesa o czary.

      No, tak, Stevenek bohaterem. xD

      Who knows, mówisz? Powiem Ci, że lubię, jak coś się dzieje z bohaterami (ale mają cało wychodzić), więc "who knows" możesz zrobić, ale Izzy ma NIE paść ofiarą zboka.

      Właśnie, ciekawe, co wyda z siebie Axl, pewnie coś takiego:
      " To wszystko przez tego glupiego, ruskiego chuja, Jamesa! On mnie zaczarował! I pokierował autem Amy, żeby mnie prawie najechały! No wszystko przez niego! Zabiję glupiego, ruskiego, chuja!
      To nie moja wina! To wszystko przez niego! On jest jakimś pieprzonym czarownikiem! Muszę wezwać egzorcystę!"- hahah, sorry, jeśli to spoiler. xDDD

      No przepraszam. XDD
      weny!

      Usuń
  2. JEST WRÓCIŁYŚCIE!!!!!! I JEST ROZDZIAŁ!!!!!!!!!! JEST ZAJEBISTY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Axl musi pogodzić się z Car! Oni muszą być razem! <3 Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie po tym wypadku i będą żyli długo i szczęśliwie. JAK TO AMY W ŚPIĄCZCE?! Ale się wybudzi, prawda? I będzie z Izzym i będą mieli gromadkę dzieci i psa i rybki. xD Dufficzek, myśl! Na pewno znajdziesz rozwiązanie! I dzielny Steve Detektyw ( i taka muzyczka jak z kreskówk: To Steven... Steve Detektyw... albo Tooooo Buuuusszzzmmmeeeennn. xD). Weny i czekam na następny. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jesteśmy :) miło, że ktoś czekał :D to kochane :')
      Wszystko z Car i Axlem wyjaśni sie w nowym rozdziale ;) co do Amy to spokojnie, jak na razie chyba wszyscy mają dość kataklizmu na tym blogu XD no Duffy myśli, ale co z tego jego myślenia będzie to ja nie wiem XD i UWAGA! OGŁASZAM ŻE STEVEN ZOSTAJE HEROSEM TEGO BLOGA XD
      Dzięki i nowy rozdział już wkrótce :)

      Usuń
  3. HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA
    ŁO KURWA
    STEVEN DETEKTYW
    CHCIAŁABYM GO ZOBACZYĆ
    W TY FAJNYM WDZIANKU
    WIESZ,TA TAKA PELERYNA
    TEN BERECIK
    LUPA W ŁAPIE
    HAHAHAH
    DŻEJMS CZARODZIEJ XD
    JA NIE MOGĘ Z TYM AXLEM
    ON ROZWALA SYSTEM
    UBÓSTWIAM GO
    BIEDNY DUFFIASTY
    TYLE MUSI CIERPIEĆ
    JESTEM CIEKAWA CO Z TYM ZBOCZENCEM
    WARA OD AXLA
    ON JEST MÓJ!!!
    TYLKO JA GO MOGĘ RUCHAĆ XD
    CZEKAM NA KOLEJNY
    DUŻO CZASU NA PISANIE
    ORAZ WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.Zapraszam do mnie :-) http://zobaczyc-swiat-w-ziarenku-piasku.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    2. Kto by nie chciał go zobaczyć tak ubranego? XD
      James ma praktyki w Hogwarcie ale cii XD
      Axl to klown i tyle XD
      No tak, Duffy jest nieźle udupiony :/
      Dzięki, nowy rozdział już wkrótce, a do Ciebie wpadne dzisiaj/jutro ;)

      Usuń
  4. Jestem!
    Skomentuję jutro albo dzisiaj, ale później.
    Wiecie, mama ma wolne...

    OdpowiedzUsuń