niedziela, 27 kwietnia 2014

R. 51

*perpspektywa Vivien*
----------------------------
Obudziłam sie w ramionach Duffa. Niósł mnie.
- Co sie dzieje? - zapytałam półprzytomna.
- Impreza sie skończyła. - uśmiechnął sie.
Jak przypuszczam chciał mnie zabrać do domu. Nie protestuję. Strasznie boli mnie głowa i mi nie dobrze. Troche zaszaleliśmy wczoraj. Po chwili znalazłam sie w łóżku. Duffy miał właśnie wychodzić z pokoju.
- Połóż sie obok mnie. - poprosiłam.
Najwyraźniej go to ucieszyło i szybko znalazł sie w łóżku. Zebrało mi sie na czułości i zaczęłam go całować i obmacywać.
- Nie jesteś zmęczona? - zapytał z troską.
- Nie. - uśmiechnęłam sie i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
I zaczęliśmy sie kochać.
- Uwielbiam cie. - wyznałam kiedy skończyliśmy.
- Ja ciebie też. - pocałował mnie w czoło i przytulił - Zmęczyłaś mnie.
Po chwili zasnął. Szybko do niego dołączyłam. Obudził mnie hałas dobiegający z dołu.
- Co sie dzieje? - zapytał zaspany Duff.
- Nie wiem. - powiedziałam i zaczęłam sie ubierać.
Zeszliśmy na dół. Axl po raz kolejny demolował salon.
- Znowu ci odpierdala?! - zirytowałam sie.
- Widzieliście Caroline? - opatonawał sie na moment.
- Nie, a co? - zapytałam.
- Pewnie sie gdzieś znowu puszcza! - wokalista powrócił do demolki domu.
Tym razem rzucił lampką o ściane i zrobił w niej dziure, tak że spokojnie można widzieć co sie dzieje w kuchni. Wkurzył mnie, że tak mówi o Caroline. Przygrzmociłam mu w twarz.
- Do chuja pana! - wrzasnęłam - To twoja dziewczyna! Nie masz prawa tak o niej mówić!
Chyba zrobiło sie mu głupio, bo przestać rozwalać dom i poszedł do siebie na góre. Zawsze tak robi, gdy jest wściekły albo smutny.
- A jak jej sie coś stało? - zaczęłam sie martwić.
- Nie pierwszy raz nie wraca na noc do domu. Da sobie rade. - uspokajał mnie Duff.
- Może masz racje. - stwierdziłam.
Chłopak mnie przytulił.
- Będzie dobrze. - powiedział.
W tym momencie do domu wszedł wściekły Steven. Trzasnął drzwiami, poszedł do kuchni po piwo i uklapił sie na kanapie w salonie.
- Stary co jest? - zapytał Duff siadając obok niego.
- Aerosmith! - wrzasnął i otworzył puszkę z alkoholem.
- Okej... - odpowiedział niepewnie basista.
- A bo ty nic nie wiesz... - powiedział mniej wściekle Popcorn - Przyjechali na tą impreze u Marcka.
- Kurwa, Aerosmith tam było?! - przerwał mu zszokowany Duff.
- Taa... - skrzywił sie blondyn - Ty wtedy ruchałeś sie z Viv. I kiedy Steven Tyler sie ze mną witał zemdlałem jak mała dziewczynka.
Nie mogłam sie powstrzymać od śmiechu.
- Okrutna jesteś. - zwrócił sie do mnie perkusista.
- Przepraszam... - zmieszałam sie lekko.
- Poznasz większe gwiazdy niż Aerosmith. - Duff chciał go pocieszyć.
- A znasz większe gwiazdy niż Aerosmith? - zirytował sie Steven.
"Daj mu spokój" - powiedziałam bezgłośnie do basisty. Popcorn nie jest dziś w humorze. Żyrafa wstał, poklepał pałkera po ramieniu i podszedł do mnie. Zadzwonił telefon. Basista poszedł odebrać. Zrobił przerażoną minę podczas rozmowy.
- Aresztowali Car i Izzyego. - powiedział, kiedy skończył rozmowę.
- No to jedźmy ich odebrać. - stwierdziłam.
- Postawili im zarzuty... - odezwał sie cicho.
- O kurwa... - nie wierzyłam w to co słyszę - To co oni zrobili?
- Umyślne blokowanie jednego pasa ruchu na autostradzie M6, posiadanie narkotyków i nielegalnych nagrań erotycznych, obnażanie sie w miejscach publicznych i jazda pod wpływem alkoholu i narkotyków. - zaczął wymieniać Duff.
Odebrało mi mowę. Izzy i obnażanie sie publicznie?! Nie wierze...
- I co teraz będzie? - zapytałam, kiedy wszystkie informacje ułożyły mi sie w głowie.
- O 14 mają rozprawie i tam im wszystko powiedzą. - odpowiedział Duff.
Jeszcze bardziej sie przejęłam.
- Nie martw sie. - przytulił mnie - Dadzą rade.
Mimo zapewnień mojego chłopaka nadal sie martwiłam.
- Możemy sie z nimi zobaczyć? - zapytałam.
- Nie. Izzy teraz dzwonił, żeby powiedzieć, że mamy sie nie martwić. - odpowiedział.

PARE GODZIN PÓŹNIEJ
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Zobaczyłam Izzyego i Car. Mieli smętne miny.
- I jak? - zapytałam przejęta.
- Dziś nas wypuscili, ale jak w ciągu 7 dni nie wpłacimy po 300 dolców od łebka to nas posadzą na 4 miesiące. - odpowiedział smętnie rytmiczny.
- Skąd my weźmiemy taką kase? - przeraziłam sie.
Chłopak wzruszył ramionami. Caroline siedziała z pustym wyrazem twarzy na podłodze opierając o ściane. Izzy podał jej paczke papierosów i zapalniczke.
- Pogadać z nim? - zapytał z troską.
Pokręciła przecząco głową.
- Będe u siebie. Jak coś to przyjdź do mnie. - powiedział i poszedł na górę.
- Coś sie stało? - zapytałam i usiadłam obok przyjaciółki.
Car spojrzała na Duffa, który wszystkiemu sie przysłuchiwał. Dałam mu znak, żeby sobie poszedł.
- Zapalisz? - zaproponowała mi i wyciągnęła w moją stronę paczke fajek.
Poczęstowałam sie jednym.
- Co jest? - powtorzyłam pytanie.
- Na tej imprezie wczoraj, gdy McKagan cie pieprzył Axl zabawiał sie z dziwkami. - powiedziała na jednym tchu.
- Co za kutas. - skomentowałam.
Nie mogłam sie powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. Blondynka lekko sie uśmiechnęła.
- Nie przejmuj sie nim. - dodałam, żeby dać jej trochę otuchy.
- Przejdzie mi. - stwierdziła i poszła na górę.

PARE GODZIN PÓŹNIEJ (znowu)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*perspektywa Caroline*
-------------------------------
Nie moge usiedzieć w domu mając świadomość, że jest tu Axl. Po za tym mój pokój nim śmierdzi i wszędzie walają sie jego graty. Stwierdziłam, że pójde do Rainbow. Skoro za tydzień mają mnie zamknąć to warto trochę poszaleć. Weszłam do klubu i powędrowałam do mojego ulubionego miejsca przy barze.
- Hej Joe. - przywitałam barmana - To co zawsze.
Chłopak postawił obok mnie butelke whisky i szklaneczkę.
- Dzieki. - uśmiechnęłam sie i zaczęłam pić.
Nagle z kibla wyszedł Slash. Miał spuszczoną głowę i szedł w stronę naszego stolika. Był sam. Wzięłam moje whisky i poszłam do niego.
- Można? - zapytałam.
- Jasne. - odpowiedział wciąż na mnie nie patrząc.
- Jak tam? - chciałam jakoś rozkręcić rozmowe. 
- Eee... - usłyszałam tylko w odpowiedzi.
Jakaś nastukana cizia zwaliła z głowy cylinder gitarzysty. Zobaczyłam wtedy, że ma obitą twarz.
- Jezu, kto ci to zrobił? - przeraziłam sie, bo Saul dość mocno oberwał sądząc po stanie twarzy.
- No wieesz... - odpowiedział cicho i schylił sie po nakrycie głowy.
- No mów. Jesteśmy przyjaciółmi. - zachęcałam go.
- Pamiętasz dziwki z imprezy? - zaczął - No to sie z nimi bawiłem, aż poszliśmy do sypialni. One robiły tam ze mną najróżniejsze fajne rzeczy, więc nie protestowałem, a potem zażyczyły sobie za to 1000 dolców. 1000! Masz pojęcie ile to kasy?! I kiedy wyszło na jaw, że jestem spłukany przylazł ich alfons i mi wpierdolił.
Nie wiedziałam co na to powiedzieć. Zauwarzyłam, że skończył mu sie Jack Daniel's więc nalałam mu swojego.
- Dzięki. - powiedział.
- Mnie dzisiaj aresztowali. - teraz ja czułam, że muszę sie wygadać.
Wiem, że rozmawiałam z Viv, ale to mi jakoś nie wystarczyło. Opowiedziałam o wszystkim gitarzyście, a on cały czas uwarznie mnie słuchał. Kiedy skończyłam przez chwilę sie zamyślił.
- A twoi rodzice? - zapytał.
- Zapomnij. - skrzywiłam sie - Cud, że wogóle mi pomagali, jak uciekłam z domu.
- Spróbuj z nimi pogadać. - namawiał mnie.
- Zastanowie sie. - powiedziałam, żeby zakończyć temat.
Nie ma opcji, żeby moi starzy mi pomogli po tych wszystkich cyrkach. "Przecież jesteśmy dobrą i powszechnie znaną rodziną! Carolline, nie możesz sie włóczyć po barach! Musimy cie leczyć dziecko. Psujesz nam tylko opinię!" - jakbym słyszała głos matki tuż nad uchem. Nie ma szans, żeby mi pomogli. Chociaż... Mam pewien plan. Po opróżnieniu Daniel'sa postanowiliśmy wrócić do domu. Było już ciemno.
- Ide sie położyć. - powiedział Slash i podreptał na góre.
Nie chciałam kłaść sie spać w swoim pokoju. Za dużo tam Axla...
- Jak sie czujesz? - usłyszałam za plecami.
To Izzy.
- Już lepiej. - odpowiedziałam - Ale mam prośbe...
Izzy posłał mi pytające spojrzenie.
- Zamienisz sie ze mna na pokoje? Tylko na kilkna nocy... - głupio mi było go o to prosić.
- Jasne. - zaśmiał sie - Śpij u mnie ile ci sie podoba.
- Dzięki Izzy. - ucieszyłam sie i pocałowałam go w policzek.
-----------------------------
*perspektywa Axla*
-----------------------------
Siedziałem na schodach i myślałem jak pogadać z Car. Chyba domyśliła sie co zrobiłem na imprezie. Ale to był wypadek! Byłem pijany i naćpany, a te dziwki... One sie po prostu na mnie rzuciły! Co ja poradze, że nie dałem im rady? Usłyszałem, że ktoś wychodzi z łazienki. To Car. Przeszła obok mnie i nawet nie spojrzała w moim kierunku.
- Car, możemy pogadać? - odezwałem sie.
Pokazała mi środkowy palec i nie... Nie wierzę... Co ona może robić w pokoju Stradlina ubrana tylko w ręcznik?! Czyli ona teraz z nim... To nie możliwe! Gadałem z nim o tym. Usiadłem pod drzwiami i słuchałem czy coś robią. Ale nic. Przec całą noc tak siedziałem i cisza. Właśnie szedłem do swojego pokoju, ale usłyszałem chrapanie z pokoju Car. Zajrzałem do środka, żeby sprawdzić kto to. To Izzy! Ale ze mnie debil... Caroline nie zasługuje na mnie. Co chwila podejrzewam ją o zdrady... Viv miała race wtedy, jak mi przywaliła.

3 komentarze:

  1. Dobrze piszesz. Ech. Zaczął mnie na prawdę denerwować ten trójkącik z Izzy'm, Car i Axl'em (czy jak to się odmienia :)). Kłopoty i kłopoty z nimi. Co za ludzie. Niech Car w końcu rzuci tego idiotę błagam cię! Ale pochwale cie za większej akcji z Viv i Duffem. miło się czytało nie ma co! Ach no i chce cię za prosić do mojego bloga. W końcu go założyłam. Mam nadzieje, że ci się spodoba i, że prześlesz trochę opinii jako doświadczona blogerka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko sie wyjaśni co do "trójkącika". Na razie sama nie jestem pewna, ale myśle że wkrótcze sie wszystko wyjaśni. Co do Duffa i Vivien to muszę jescze trochę nad nimi popracować bo w sumie nie mam na nich planu, ale coś sie wymyśli ;)Pewnie, że wpadne na Twojego bloga, pododaje komentarzy i znając mnie troszkę się będę inspirować jeśli Ci to nie przeszkadza ;) btw nie jestem doświadczona XDD

      Usuń
  2. To znowu ja ;)
    Fajnie ze było więcej Duffa i Viv. Mam nadzieje ze dobijesz się jakoś do mojego bloga i po dodajesz troszkę komentarzy. Będę wdzięczna za wszelkie porady ;)

    OdpowiedzUsuń