- O mój Boże... - mruknął z
wrażenia Duff.
Basista jako pierwszy wysiadł z
autobusu. Zaraz za nim wytoczył się Axl, Slash, Steven i Izzy. Tak,
to właśnie tutaj. Tego miejsca nie można pomylić z żadnym innym.
Cały zespół stanął w jednej linii i z otwartymi ustami
podziwiali budynek przed jakim właśnie się znajdowali. Wreszcie
poczuli, że cała ich praca nie poszła na marne, że mimo reputacji
pijaków, są w stanie coś osiągnąć, a to coś będzie
gigantycznych rozmiarów. W tamtej chwili jeszcze nie zdawali sobie
sprawy, że zajdą tak daleko. Ot, zwykła grupka długowłosych
przyjaciół bawiących się w zespół.
W tamtej chwili zapomnieli o wszystkich
zmartwieniach związanych z wypadkiem, policją, Amy... Stali kurwa
przed pieprzonym Geffenem! Zwarci i gotowi do nagrywania albumu!To
uczucie przepełniało ich wszystkich. Nie ważne w jakim stopniu
byli naćpani, czy pijani - odsunęli to na bok.
Steven przełknął głośno ślinę.
- To.. idziemy? - zapytał niepewnie.
Chłopaki popatrzyli po sobie. Każdy
ubrany w swoje najlepsze ciuchy. Chcieli zrobić dobre wrażenie.
Głęboki wdech.
- Panowie... - zaczął Axl - To jest
to. Pokażmy tym ważniakom, że Guns N' Roses coś znaczy.
Takich słów zachęty potrzebowali.
Pierwszym dniem nagrań stresowali się przeszło od zeszłego
tygodnia. Ruszyli w stronę głównego wejścia.
Weszli do gigantycznego holu. Podłoga
i ściany były z marmuru. Miękkie dywany, egzotyczne kwiaty i
dzieła sztuki były wisienką na torcie. Uśmiechnięta blondynka
już czekała na nich w recepcji. Bez słów porozumieli się, że to
Rose ma przemawiać. W końcu zawsze miał najlepsze gadane.
- Witamy w Geffen Records. - przywitała
ich kobieta z przyklejonym firmowym uśmiechem - W czym mogę panom
pomóc?
Wokalista odchrząknął i poprawił
włosy nonszalancko opierając się o ladę recepcji.
- Nazywamy się Guns N' Roses. Dziś
zaczynamy nagrania. - powiedział siląc się na spokój.
Axl, jak to Axl, zawsze próbował
zgrywać cwaniaka. Chciał wyjść na wyluzowanego, tak jakby
nagrywanie pierwszej płyty było dla niego codziennością. W
rzeczywistości, w środku cieszył się jak małe dziecko, a jego
ego wywiało wręcz piruety z radości.
Blondynka wstukała coś w klawiaturę
komputera, po czym wstała i poprawiła obciskającą uda ołówkową
spódnicę za kolana.
- Studio 2, proszę za mną. -
powiedziała uprzejmym głosem i zaczęła prowadzić chłopaków w
kierunku windy.
Cała grupka skupiła się na jej
falujących biodrach i zgrabnym tyłku. Z transu wyrwało ich
oczekiwanie na windę. Razem z kobietą wsiedli do jej wejścia i
wjechali na najwyższe piętro budynku. Studio 2 znajdowało się na
końcu korytarza.
Wystrój diametralnie się zmienił.
Ściany były pomalowane na czarno, a podłoga zrobiona była z
ciemnej wykładziny. Lampy wmontowane w sufit dawały znikomą ilość
światła, przez co korytarz zamieniał się w magiczny tunel. Na
ścianach wisiały fotografie z autografami znanych artystów, którzy
stali w tym samym miejscu co oni teraz.
Zostali poproszeni do środka studia
przez miniaturowy głośniczek zamontowany przy drzwiach. W środku
czekało na nich dwóch facetów. Zostali o wszystkim poinstruowani.
Za dźwiękoszczelną szybą czekały na nich nastrojone instrumenty
dostarczone przez ludzi Marcka.
Zaczęło się.